Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Wto 16:18, 05 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Wycinek tego samego artykułu, który zalinkowałam w Hair w dziale MUSICALE.
"Nie widziałem wersji polskiej, reżyserowanej przez Wojtka Kościelniaka w Teatrze Muzycznym w Gdyni. A to był pierwszy polski "Hair"! Do wyprawy nad morze zraziły mnie wyprasowanie kostiumy hipisów i trochę ekstrawaganckie aranże Leszka Możdżera, które też nie sprawiły, że ten musical jest grany do dziś, jak starsze od niego na polskiej scenie i prymitywniejsze "Metro"."
Po pierwsze, nie wydaje mi się żeby "Hair" zeszło przez to, że brakowało widowni. Porównywanie tego spektaklu do "Metra" na zasadzie "nie utrzymało się" jest moim zdaniem trochę śmieszne... No ale tak to jest, jak odzywają się ludzie średnio kompetentni, którzy nie wiedzą że jest coś takiego jak licencja.
A po drugie... kocham ludzi (a tym bardziej nazywających siebie "recenzentami"), którzy objeżdżają spektakl, którego nie widzieli na zasadzie zdjęć i opinii innych. Ja naprawdę rozumiem, że komuś coś może się nie podobać, ale nie jestem w stanie pojąć jak komuś może nie podobać się to, czego nie widział. Przykra parodia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Nie 21:00, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
No i cóż, nikt się nie kwapi do pisania...? A przecież otrzymaliśmy piękny prezent - na ostatnim spotkaniu obejrzeliśmy "Hair" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka zrealizowany w Gdyni, mogliśmy więc na świeżo porównać go z obejrzanym dzień wcześniej "Hair" z Capitolu, i chociaż ciężko porównywać nagranie do widzianego spektaklu na żywo, to jednak co nieco już napisać można.
Przede wszystkim od razu widać było, że wersja gdyńska jest o wiele bardziej... psychodeliczna. Zakręcona, surrealna, i to tak, że nieraz nie wiadomo było, co się właściwie dzieje, o co chodzi. Wszystko zamknięte było w nawias - snu, projekcji, wizji? - śpiącego Claude'a Bukowskiego, który już nie jest pełnym marzeń idealistą, ale dorosłym, powiedziałabym wręcz, że zgorzkniałym mężczyzną, filmowcem, być może też człowiekiem sukcesu, który dawno porzucił stare ideały. Bardzo ciekawy moim zdaniem zabieg, który uwypukla przykry wątek tej postaci miotającej się pomiędzy potrzebą swobody, buntem i artystycznym spełnieniem a wymogami prawdziwego świata. Bardzo podobał mi się klimat tej produkcji - prawdziwa hipisowska komuna, kostiumy jak najbardziej w klimacie, mnogość wizji "na haju" świetnie zrealizowana, całość zachowana w niezwykle psychodelicznym klimacie... No i świetne role pierwszoplanowe: Jakub Szydłowski jako Claude i Cezary Studniak jako Berger, obaj po prostu znakomici. Nie jestem w tej chwili pewna, co sama myślę o tym spektaklu i o gdyńskiej realizacji, trzeba to sobie wszystko na spokojnie... poukładać i na trzeźwo porównać obie produkcje, które są jak ogien i woda i które dają naprawdę fajny obraz na to, jak jeden i ten sam spektakl może być różnie widziany.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Findurka
KMTM
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:28, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
O tak, klimat gdyńskiego Hair był zdecydowanie cięższy, niż historia przywieziona przez Capitol.
Studniak jako Berger był absolutnie wymiatający i zasługuje na omiodzenie, choćby po latach. Kuba Szydłowski też świetnie sobie poradził. Momentem, który dotknął mnie chyba najbardziej był ten, gdy Claude ściska się ze wszystkimi po kolei, nie zwracając w ogóle uwagi na Jeannie, która go z tyłu obejmuje. Strasznie smutne to było i chociaż gdyńska Jeannie w kontraście z wrocławską nie przypadła mi szczególnie do gustu, to tą jedną sceną skradła mi serducho. Polubiłam też teatr cieni.
A zabieg z dorosłym Claudem nie podoba mi się i już, mimo, że jest dość sensowny i być może właśnie przez tę ideę spektakl nabrał ciemniejszego, onirycznego wydźwięku, który jednak wg mnie na niczym by nie stracił, gdyby starszego pana Claude'a tam nie było. A może po prostu nie mogę się pogodzić z jego zachowaniem na początku.
Chętnie zobaczyłabym to nagranie jeszcze raz. Albo i dwa.
Ostatnio zmieniony przez Findurka dnia Nie 22:29, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Pon 14:58, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ja mam podobne zdanie do Waszego i uważam, że ta produkcja była chyba jednak bliższa duchowi hipisów... W sumie tę psychodeliczność było czuć już nawet przez ekran i domyślam się, że na żywo efekt był jeszcze bardziej niesamowity. Z racji oglądanego spektaklu wrocławskiego, raczej ciężko uniknąć porównań, chociaż nie zamierzam tu o tym pisać. Były rzeczy, które podobały mi się bardziej i mniej... Fajnie obejrzeć dwa tak różne podejścia do tej samej sprawy (chociażby sama postać Woof'a). Kuba Szydłowski w roli Claude'a był absolutnie genialny...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|