Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Pią 0:31, 04 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Wróciłam dopiero co (czyli 3 lutego 2011, dla potomności) z "Fame," które było ostatnim spektaklem Łukasza Dziedzica w roli Nicka. Grzechem byłoby nie skrobnąć paru słów z tej wiekopomnej okazji...
Obsada:
Nick - Łukasz Dziedzic (duh)
Serena - Dorota Białkowska (też duh)
Vega - Tomek Bacajewski
Tyrone - Adam Zawicki
Iris - Eliza Kujawska
Mabel - Marta Smuk
Diler - Jerzy Michalski
... reszta po Bożemu.
Może ja zacznę od "ciekawostek", co?
- Na samym początku w chwili, kiedy artyści zastygają w stop-klatce i powinien być efekt zdjęcia, ktoś chyba zaspał albo sprzęt złapał focha - zespół stał, stał, stał w tej ciemności nieruchomo, a pstryku i flesza nie ma... W końcu aktorzy sami zeszli ze sceny, rezygnując z czekania na efekt, który najwyraźniej odmówił współpracy.
- Nick dalej ma nową koszulę. Powód, jak się domyślam, dalej ten sam. Jego rozgrzewki i wprawki dykcyjno-emisyjne plus rozciąganie się były dzisiaj wyjątkowo kwikaśne i Carmen chyba też tak myślała, bo mijając go, zerknęła na niego z miną mogącą służyć w słowniku za definicję "wtf?!".
- Do aplikacji "Co ci dzisiaj zaśpiewa policjant z Fame" dodać można smętną, włoską arię śpiewaną Patsy-owym falsetem. Ómarłam i Tomek Gregor moim miszczem jest.
- Agnieszka Kaczor śpiewała znowu jakąś wariację na temat "Alleluja".
- Podczas monologu Nicka, Łukasz mówił głosem bardzo przesadzonym i tubalnym i w tym momencie pokochałam (znowu) Andrzeja Śledzia, bo on również to zauważył i "Doskonale, następny proszę" wypowiedział tonem będącym oczywistą parodią młodego aspiranta. I... czy mi się wydawało, czy pan Meyers w pewnym momencie zerknął na nickowy brzuch...? XD
- "Życie to gra" było pięknie energetyczne i żwawe. Na sam koniec sceny szalenie zapunktowała mi Dorota - na początku pląsała i skakała ze wszystkimi, ale kiedy zobaczyła, że Nick nie dołączył do zabawy i próbuje tylko przejść w stronę schodów, zatrzymała się, zamyśliła, speszyła i sprawiała wrażenie, jakby też chciała zniknąć, dopóki Mabel nie dopadła jej, złapała w pasie i zamaszyście nią zakręciła.
- Dziadu eksperymentował z zapalniczką podczas sceny Carmen i Tyrone'a.
- Dawno, oj, dawno nie widziałam Adama Zawickiego - właściwie był to dopiero mój drugi spektakl z nim w tej roli. Dzięki temu było przyjemnie świeżo i podobało mi się to, jak wcześniej ciągle snuł się z boku i rozglądał, od razu widać było, że z tym typem to będa kłopoty.
- Baca znowu uskutecznił sugerowanie dobitnie gestami, że Nick woli chłopców, ponad to zaczął zaczepiać Schloma i próbował nakłonić go, żeby ten dołączył do "corridy," na co Mielewczyk tylko zmierzył go wzrokiem.
- W ogóle duet Cielęcinka - Schlomo bardzo mi się dzisiaj podobał, Ania i Paweł mają między sobą fajną relację sceniczną.
- Zamiast zacząć, jak zazwyczaj, od "Katz!", Dorota zaczęła dzisiaj od "Serena, Serena Katz". Rozumiem tę decyzję - krzyczenie na dzień dobry "Kac!" nieodmiennie wywoływało wesołość widowni, z jasnych powodów.
- Scena przed "Zaklęciem" poszła Łukaszowi bardzo dobrze, tak dobrze, jak w tamten pamiętny czwartek. Za to sama piosenka już trochę gorzej - odniosłam wrażenie, że były z nią trochę problemy. Nie było to jednak nic, co przeszkodziłoby znacząco w odbiorze.
- Adam Zawicki bardzo, ekhym, nachalnie pokazywał, że Iris to jak dla niego "git" - podchodził do niej parokrotnie ze wzrokiem, który nie pozostawiał wiele wyobraźni, co bardzo nie podobało się Carmen; Iris chyba zresztą też, patrząc po kamiennym wzroku Elizy. Z jednej strony podobało mi się to, z drugiej miałam ochotę mu przywalić XD
- W tej samej scenie Renia w złości zrzuciła Adamowi czapkę tak zamaszyście, że ta (czapka, nie Renia) poszybowała daleko, daleko, prawie pod same schody na widownię na wysokości orkiestronu. Wówczas nikt jej stamtąd nie zabrał, dopiero w scenie ulicznej zauważył ją Michał Zacharek, przywłaszczył sobie i pokazywał "ziomom."
- Lekcja aktorstwa wyjątkowo dobra - pierwsze "Nienawidzę sukinsyna!" było zaskakująco agresywne, potem załamanie się i wzruszenie ani trochę nie sztuczne, a wręcz bardzo autentyczne - brawo. No i dzisiaj, kiedy Vega zaczął swoją piosenkę, Łukasz nie wymknął się chyłkiem z klasy, jak to ostatnio zazwyczaj robił, ale wręcz wypadł biegiem, i biegł tak gwałtownie przez całą scenę, póki nie zniknął za kulisą.
- Tomek dostał oklaski w połowie swojej piosenki - najwyraźniej widzom spodobał się napalony latynos
- Kombinacja Zawicki/Kujawska działa bardzo fajnie - wszystkie sceny z udziałem tej dwójki miały fajną dynamikę i chemię, bardzo mi się podobało.
- Miałam wrażenie, że Renia śpiewała trochę gorzej, niż poprzednio, ale i tak było dobrze i widać, że panuje już nad tymi paskudnymi problemami z głosem.
- Czechow - uwielbiam, jak Dziadu rozgrywa tę scenę, na takiego napalonego entuzjastę. Kolejna scena, która wyszła świetnie, również dzięki Dorocie, która trzymała poziom.
- Krzysiu W. jak zwykle świetny, właściwie nawet bardziej, niż zwykle, a uderzanie w trójkąt Ani Krawecińskiej całą widownię wprawiło w niekontrolowaną wesołość. Urocze.
- Alicja Piotrowska nie przestaje mnie zachwycać jako pani Sherman - niby ciągle jest tak samo dobrze, właściwie wszystkie gesty i intonacja zawsze takie same, ale mimo wszystko - no cudowna jest. A już zwłaszcza ciary mnie przechodzą, kiedy śpiewa fragment: "Gdy byłam mała, mówili mi tak: WALCZ!"
- Podczas ostatniego "Życie to gra" mieliśmy niespodziankę - Tyrone dostał do ręki mikrofon i zaczął rapować, zgrabnie wplatając ten rap w śpiewaną przez zespół melodię. Nie potrafiłabym powtórzyć tekstu, ale wyszło naprawdę fajnie i tak... inaczej
- Repryza "Zaklęcia" na początku drugiego aktu jest chyba moją ulubioną sceną w całym spektaklu - taka jest... urokliwa, przyjemna, ładna. I ma śliczny nastrój. Dzisiaj wyszła genialnie. I jako, że Marka Kaliszuka nie było w zespole, jego "Zaklęcieee,eeee" dośpiewał Łukasz, na swoją modłę (czyt. bez typowego dla Marka zaciągania).
- Modlitwa Mabel - dzisiaj po prostu zjawiskowa, Marta Smuk przeszła samą siebie. WOW! O_o Takich oklasków, jakie zebrała, nie było przez cały spektakl.
- Podczas striptizu Wisło dostał jakiegoś ataku głupawki - leżał na ziemi i śmiał się, śmiał, dopóki nie zakrztusił się i znieruchomiał.
- Dalej już właściwie wszystko było po staremu, bez specjalnych udziwnień czy nowości, poza tym, że pan Sikora bardzo aktywnie integrował się z widownią przy "Tańczę na chodniku," a Tyrone w pewnym momencie stanął za nim i wykonał charakterystyczny gest informujący, że pan ex-dyrektor jest prawdopodobnie lekko wcięty;
- do próby "Romea i Julii," kiedy Dziadowi wysiadł mikroport i praktycznie całą scenę zagrał bez niego, chociaż i tak było go doskonale słychać (szacun!);
- i aż do balu maturalnego i ostatniego duetu Sereny i Nicka. Łukasz zamienił tekst: zamiast "Chciałbym, żebyśmy zagrali całkiem nową scenę," powiedział: "Serena... zagrajmy tę naszą scenę po raz ostatni, co?" I w tym momencie kompletnie się rozkleiłam. Serena oznajmiła ze zdziwieniem, że to przecież koniec roku, na co Dziadu dodał cicho: "Tak? To patrz." I reszta sceny wyśpiewana była... prześlicznie po prostu, i to od tej chwili wzięło mnie prawdziwe rozklejenie, dopiero wówczas naprawdę dotarło do mnie, że to naprawdę, że ta kombinacja po raz ostatni... Smutno.
- "Bring on tomorrow" było jeszcze bardziej w efekcie rozklejające. Na koniec, podczas "sesji zdjęciowej," Dziadu dosłownie rzucił się na Dorotę, zaczął ją przechylać do tyłu, aż w końcu wziął ją na ręce i zniósł ze sceny. Charmant XD
Poza tym, cały spektakl był bardzo udany. Energia zespołowi wróciła, wróciło znajome tempo, pałer, widać było, że im się chciało. No i "LA" Reni było po prostu genialne, wzruszające, poruszające. No super było, co ja się będę rozdrabniać...
Tak mi teraz słodko-gorzko.
Następny raz - i ostatni - w niedzielę. Wtedy to dopiero powinno się dziać.
EDIT: Zapomniałam dodać, że w "Zbliża się" Serena, Schlomo i Cielęcinka od początku stali z całą grupą, a Nick doszedł do nich z chustką i scenariuszem dopiero później - nie pamiętam, czy tak było zawsze, w każdym razie dzisiaj wydało mi się to dziwne, więc nadmieniam, ryzykując, że wyjdę na kompletną ignorantkę
Poza tym, dopiero dzisiaj załapałam, że choreografia z Finału jest tą samą, którą zespół tańczy na początku, na przesłuchaniach. Go me.
Ostatnio zmieniony przez Draco Maleficium dnia Pią 0:58, 04 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
ola
KMTM
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: czarna dupa
|
Wysłany: Sob 4:52, 05 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
jej. nie wiem czy to nie był dla mnie najlepszy spektakl, a tak mi się nie chciało iść jeszcze w zeszłym tygodniu... i w ogole takie spontaniczne wyjście dzisiaj... i udało sie super miejsce kupic..no ale to mało istotne.
spektakl był dla mnie zjawiskowy.
nie wiem dlaczego ale strasznie mnie dzisiaj śmieszył bardziej niż zwykle no ale to w sumie pewnie wynikało z mojego nastroju.
hmmmm najbardziej chyba utkwi mi w pamięci jak nick zgubił swój egzemplarz stanisławskiego i Vega (T.Bacajewski) pyta się kogo a Nick (marek Kaliszuk) odpowiada :" misia kogo" jakoś tak zapadło mi w pamieć bo wywołało to u mnie dużo śmiechu
generalnie tak sobie dzisiaj myślałam...że jak tak ogladam FAME to ja własnie widze tych uczniów tej szkoły... jakby oni naprawde nimi byli...
a teraz jestem w oczekiwaniu na niedziele...
o aktorach nie pisze bo musialabym napisac coś o każdym... wszyscy bardzo mi sie podoboli bardzo bardzo bardzo.
no było "zajebiście fantastycznie" <3
w dlaszym ciągu jestem w oczekiwaniu na niedziele.....
Renia Gosławska pięknie śpiewa <3
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|