Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Nie 0:00, 09 Mar 2008 Temat postu: Bohaterowie |
|
|
Temat prosty jak dwa plus dwa Jaka postać najbardziej zapadła wam w pamięć? Dlaczego? Kto podobał wam się mniej, a kto wcale? Co myślicie o tragicznej postaci Beatrycze; a może wolicie ciepłą, pełną radości i siły Klarę? Tutaj jest miejsce na wymienianie uwag o waszych ulubionych postaciach, ich relacjach i wszystkiego, co wam przyjdzie do głowy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Nie 9:52, 09 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
No i kurde jak na złość mi ten temat dałaś
Otóż dla mnie wybór nie jest taki prosty i oczywisty.
Uwielbiam postać Franciszka - za to jaki był. I tu chyba nie ma co się rozpisywać.
Postać Beatrycze też bardzo mi się podoba, Klara też.
Piotr Bernardone (świetny w wykonaniu Andrzeja Śledzia).
Z braciszków: Eliasz, Rufin, Piotr, Bernardo, Idzi, Jan, Filip, Leon, Barbaro.. mozliwe, że kogoś pominęłam..
Do tego dochodzą Szaleni Mnisi.
Jeszcze Martino.
Postać trędowatego.
No poprostu nie potrafię wybrać jednej postaci.. Nie da się.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Wto 11:40, 11 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie Francesco jest poza wszelkimi kategoriami. Wśród postaci musicalowych jest jedną z najbardziej wyrazistych, z jakimi się spotkałam.
Każda z postaci jest wyraźnie zarysowana i to jest świetne, gdyż każda zostawia po sobie jakiś ślad w pamięci widza. Wstrząsa mnie za każdym razem wątek Jana a Capello - przerysowany względem prawdy historycznej, ale jakże efektowny na scenie! Zresztą każdy z braciszków Franciszka jest świetny, to sama przyjemność ich oglądać pląsających po scenie. Eliasz... ech, Eliasz. Zrobili z niego niezłego demona, biedaczek, a przecież tak naprawdę to on "rozpsuł" się dopiero po śmierci Franciszka. Jednak uwielbiam, kiedy zaczyna rapować na scenie - jego ambicja jest doskonale widoczna, choć reżyser nie stawia nad nim jednoznacznej kreski, nie każe nam od razu myśleć, że brat Eliasz jest "tym złym" (dopiero w scenie z szalonymi mnichami pokaże pazurki). Nie sposób się przy nim nie uśmiechać
Jeśli chodzi o postacie kobiece, tutaj nie wiem, która z pań bardziej mi się podoba jako postać. Beatrycze jest tragiczna, świetnie poprowadzona i budzi prawdziwe współczucie. Jednak także Klara jest na swój sposób wyrazista - silna, zdecydowana, wie, czego chce i promieniuje niezwykłą potęgą pod pozorem kruchości. Trudny wybór, aj, trudny. No i jest jeszcze Pika - matka Francesco, prześlicznie zagrana przez Grażynę Drejską. Jeden z biografów świętego porównał ją kiedyś do włoskiej wiosny i taką ja również ją odebrałam. Czuła, kochająca i delikatna, mająca z synem wspólny język, nieszczęśliwa. Naprawdę mi się podobała.
Nie lubię Martina Po prostu nie. Taki mój kaprys
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Wto 14:24, 11 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
A to nie jest tak, że poprostu nie lubisz Żabki i dlatego nie lubisz Martina?
Ja, jak tak sobie pomyslę, to lubie jego postać.. To uciekanie przed podszczypującymi Go Pacyfik i Klarą, kocie ruchy przy "ja zostanę dzisiaj króle.." itd. Fajny jeeeest. No dopóki nie grozi Frankowi..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Pią 11:02, 04 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Tu nie chodzi o Żabkę, bo gra fajnie (wspomniany przez Ciebie taniec i uciekanie na targu przed Pacyfiką) - ja tylko jego śpiewu nie trawię Ale sama postac jest właściwie taka... no, niekonsekwentna? W scene Balu Maskowego wydaje się przyjacielem Franciszka, kiedy indziej rywalem, a już pod koniec pierwszego aktu mało nie ścina mu głowy. Zazdrośc? Możliwe, ale mojej sympatii jakoś sobie nie zjednał. Podoba mi się za to Antonio - kochający brat, dla siostry zrobi wszystko i boli go jej cierpienie.
Jak tak sobie pomyślę, to podoba mi się jeszcze postac Innocentego. Pojawia się co prawda tylko raz i to na chwilkę, a jednak przekonał mnie. Zamknięty i zgnuśniały w klatce papieskich konwenansów, obowiązków, trosk i polityki, wydaje się bezsilny. A jednak to Francesco swoją prostotą i ubóstwem przypomina mu o tym, o czym zapomniał: o niewinności, o zapale, o energii wczesnego powołania i o miłości. Wówczas dodaje mu siły. Ten epizod, choc niewielki, robi na mnie zawsze wielkie wrażenie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Enid
KMTM
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Wto 14:11, 29 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Stanowczo, moją ulubioną postacią jest Beatrycze. Dziewczyna która jest gotowa poświęcić wszystko dla swojego ukochanego, mimo że zranił ją i skrzywdził. Bea wszystko to robi, czyni z "beznadziejnej miłości" i rozpaczy.
To, co wyprawiają z tą dziewczyną, co ona sama ze sobą robi jest naprawdę straszne.
Wstępuje do zakonu, pewnie by być bliżej Franciszka, ewentualnie odkupić tym jakoś zdradę braci i Klary na końcu pierwszego aktu. A potem cały czas patrzy na kochających się Franka i Klarę. W "Różach na śniegu" to osiąga szczyt, Bóg błogosławi związek tych dwojga zakwitającymi krzewami róż.
Patrząc z perspektywy Bei, nie cierpię Francesco i Chiary. Nic sobie z niej nie robią, Chiara wręcz wmawia jej że smutek jest nieodłączną częścią naszego życia i służby Panu. Radzi jej panować nad żądzami, i być może ona to potrafi, ale Beatrycze nie jest mniszką, ona jest zakochaną kobietą która skryła się w zakonie przed światem, pielęgnując w sobie uczucie do człowieka który nigdy jej nie kochał (oczywiście nie chcę przez to powiedzieć że Klara jest jakąś wyrachowaną żmiją która chce B. dokuczyć, wręcz przeciwnie, jej wystarcza życie w celibacie, całkowite poświęcenie się Bogu, szkoda że myśli że tak mogą żyć wszyscy)
Podsumowując- Beatrycze strasznie skrzywdziła samą siebie, podążając za Frankiem, kiedy on oddał się już "innemu życiu" w zakonie, i mamy dzięki temu piękną tragiczną postać nad którą można ryczeć do woli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Sob 21:32, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Enid napisał: |
Patrząc z perspektywy Bei, nie cierpię Francesco i Chiary. Nic sobie z niej nie robią, Chiara wręcz wmawia jej że smutek jest nieodłączną częścią naszego życia i służby Panu. |
Zupełnie się z tym nie zgadzam. Chiara przejmuje się Beatrycze i prawie na każdym kroku robi wszystko, żeby ją pocieszyć. A co do "wmawiania" przez Chiarę, że smutek jest nieodłączną częścią życia. Po pierwsze.. Gdzie ona jej to wmawia? Wręcz przeciwnie, jak zostają same, Chiara mówi jej, że nawet zwykłe drzewo jest radością. To Beatrycze nie daje sobie tego wpoić. Po drugie.. Z tym smutkiem tak właśnie jest, że jest i będzie (no bo mimo wszystko jest nieodłączną częścią ludzkiego życia). Chiara próbuje nauczyć Beatrycze znajdować we wszystkim dobre strony.. A co do Francesca. Na początku rzeczywiście nic sobie z niej nie robił, bo traktował to jako zabawę. Tylko nie pomyslał o tym, że Beatrycze moża naprawdę go kochać. W drugim akcie nie ma zbyt wiele o ich związku, więc ciężko jakie jest stosunek Francesca do niej..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Enid
KMTM
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Nie 0:02, 25 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
No dobrze, a jak wytłumaczysz to
"-Na tym świecie wszystko może być radością.
-Czemu najpierw wyrzec trzeba się wszystkiego?!
-By panować nad żądzami i słabością...
-Ja się chyba nigdy nie nauczę tego...!"
Klara namawia Beatrycze żeby odnalazła jasną stronę życia ALE najpierw wyrzekła się miłości do Francesca, bo to czyni ją słabą, kierującą się tylko uczuciem.
A jeżeli tego nie zrobi- cóż, Panie, smutek i łzy to też ty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Nie 8:44, 25 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem chyba lepiej, żeby Beatrycze spróbowała zapomnieć o Francescu, niż przez całe życie chodziła zdołowana.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Wto 10:47, 15 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jak ja ich wszystkich kocham...! Francesca, Chiarę, Beatrice, państwo Bernardone, wszystkich braci i siostrzyczki, papieża Innocentego, biskupów, Eliasza, Martina, Antonia, Bernarda, mieszczan i mieszczki, trędowatych, pajacyki w Ecco il Sancto... Wszystkich. Grupowo i każdego z osobna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|