Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Czw 17:06, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Za pierwszym razem "Upiór" podobał mi się średnio, za drugim podejściem już o wiele bardziej, ale generalnie zgadzam się z waszą opinią. Musical rządzi.
Czytam właśnie "Pokutę" i, kurcze, źle się stało, że najpierw obejrzałam świetny skądinąd film, bo teraz wiem, co się wydarzy i czuję się z tym niekomfortowo, a książka napisana jest tak fantastycznie, że przeżywam wszystko niemal boleśnie. Nie wiem, czy wytrzymam do końca, to jest chwilami aż zbyt mocne jak na moje nerwy. I smutne. Ale brnę, powoli, kawałkami... Może dobrnę do zakończenia.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Findurka
KMTM
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 0:39, 06 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Dziś w SKMce przeczytałam "Moje Ewangelie" Erica-Emmanuela Schmitta. Dziwna lektura, nadal nie wiem czy warto ją polecić. Kojarzy mi się niesamowicie z książką o Piłacie w "Mistrzu i Małgorzacie". I nic więcej, nie wywołała we mnie głębszych rozważań, oprócz chwilowych przebłysków, że autor myśli w tym momencie podobnie jak ja.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Wto 16:56, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jakiś czas temu w ramach powtórki do egzaminu siedziałam po uszy w książkach o reprezentacji homoseksualizmu na teatralnej scenie. Najlepsza z nich to "Acting Gay: Male homosexuality in modern drama" Johna M. Cluma - fascynująca lektura, naprawdę. Było tam też trochę o "La Cage aux Folles" A póki co "Think" Simona Blackburna na filozofię, której to książki nie lubię, bo usilnie próbuje mi udowodnić, że Bóg nie istnieje A w bibliotece czeka na mnie caaała półka książek o św. Franciszku i franciszkanizmie ogólnie i muszę przywoływać całą siłę woli, żeby nie zatopić się w jednej z wielgachnych biografii już teraz, przed egzaminami. Ach... będzie co czytać na Święta!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Śro 11:18, 31 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Właśnie skończyłam czytać "Historię pana B." Clive'a Barkera i szczerze mówiąc jestem bardzo rozczarowana. Wprawdzie to była pierwsza książka od jakiegoś czasu, którą udało mi się doczytać do końca, ale nie podobała mi się za bardzo.
Wzięłam się za nią, bo zaczyna się bardzo intrygująco, a mianowicie słowami "SPAL TĘ KSIĄŻKĘ!". Niestety potem jest dość nudna i bez sensu. Sposób narracji jest rzeczywiście dość ciekawy, ale ogólnie cała fabuła.. Jak dla mnie wymyślana na siłę.
W książce tej rzekomo mieszka demon, który po daremnych błaganiach czytelnika o spalenie książki, zaczyna opowiadać swoją historię. Przedstawia masę brutalnych faktów i morderstw, a wszystko po to, żeby doprowadzić czytelnika do... Prasy Drukarskiej - wynalazku, który ma zmienić świat, sprawić, że "nic już nie będzie takie same", i wynalazku o który bój toczą Aniołowie i Demony.
Sama fabuła nie porywa, przynajmniej mnie nie porwała. O ile na początku czytało się jakoś w miarę, chyba głównie przez ciekawość, tak potem, stopniowo odechciewa się czytać. Do tego słynne słowa "Spal tę książkę", powtarzane w całej książce chyba z 50 razy, na początku intrygują, potem zaczynają nudzić, aż w końcu wręcz denerwują, jako że "Demon" wciąz je powtarza, grożąc że jest tuż za czytelnikiem, i jak tylko osoba skończy czytać, to pochlasta ją brutalnie (i tu opis, co po kolei będzie rozcinał...). Dla mnie to trochę żałosne. Takie sobie głupotki, które bardziej wprawiają czytelnika w śmiech niż w przerażenie. Do tego teksty w stylu "widzę, jak w Twoich oczach pojawia się przerażenie". Że co proszę? W dodatku to chyba właśnie te brutalne opisy zabijania ludzi (i nie tylko ludzi) były najciekawsze w całej książce (a chyba nie o to chodziło...).
Na pewno jest to książka oryginalna, jednak mi się wydaje, że tak jak sam pomysł jest dość ciekawy, tak samo wykonanie jest banalne i beznadziejne.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Śro 0:41, 07 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Dopiero co odłożyłam na półkę "Grę Anioła," świąteczny prezent-niespodziankę od Kunc, czyli drugą po "Cieniu wiatru" powieść Carlosa Ruiza Zafona. I chociaż próbuję wmówić sobie, że rozczarowana nie jestem, to chyba nie bardzo mi to wychodzi - bo jestem, i to dość mocno.
"Cień wiatru" był gotycką telenowelą, owszem, ale jednak wciągał, fascynował swoim stylem, grzebał swoje niedoskonałości pod "tym czymś" - co, nawiasem mówiąc, po drugim przeczytaniu ustępowało jednak pod moim krytycznym okiem i ze smutkiem stwierdziłam, że ta powieść ma więcej wad, niż chciałam to przyjąć do wiadomości. W każdym razie ta mroczna historia wciągała, była czymś świeżym. "Gra anioła", jak się okazało, jest tylko odcinaniem kuponów od swojej poprzedniczki. Rzecz dzieje się znowu w Barcelonie, ponownie mamy do czynienia z Cmentarzem Zapomnianych Książek, jest nawet obecna księgarnia Sempere i Synowie. Jednak tym razem historia skupia się na młodym pisarzu, Davidzie Martinie, autorze gotyckich kryminałów w odcinkach, któremu zostaje złożona dziwna propozycja.
To wszystko już było, panie Zafon. I to, co w "Cieniu wiatru" można było przełknąć w miarę bezboleśnie, tutaj sprawia, że człowiek się dławił. Fabuła nieco toporna, bohaterowie szablonowi i mało wyraziści, splotów akcji za dużo i właściwie trudno mi było dopatrywać się w nich sensu a jednocześnie wczuć się w nie. Dla głównego bohatera nie miałam krztyny sympatii i chyba sam autor nie był pewien, jak chce tę postać poprowadzić, przez co jego charakter ulegał ciągłym metamorfozom, które mnie nie przekonywały. Najciekawszym w rezultacie bohaterem było samo miasto, Barcelona, które naprawdę ożywa na kartach tej powieści. Jednak te wszystkie epitety, opisy jakby żywcem zaczerpnięte z właśnie takich powieści gotyckich w odcinkach, te wszystkie "płomienne namiętności," co miały wzruszać, mnie pozostawiły nieprzekonaną. Za dużo decorum, za mało warstwy prawdziwie emocjonalnej. Trup się ściele gęsto, jest dramatycznie i tajemniczo, jest przypuszczalnie pasja... Ale jednak to wszystko przypomina bardziej tanią zagrywkę i jechanie na tych samych schematach, które użyte po raz kolejny obnażają braki w warsztacie i wzbudzają niewiele nad niesmakiem. Niestety, bo spodziewałam się fajerwerków.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Sob 20:14, 31 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Własnie przeczytałam "Pachnidło". Podobało mi się, acz trochę się zawiodłam. Spodziewałam się więcej, po tym całym szumie, jaki swego czasu był wokół tej książki. I uważam, że film był lepszy - może dlatego, że najpierw obejrzałam ekranizację.
Podobał mi się ogólny klimat książki. Fajnie, że wszystko było opisane przez pryzmat zapachów. To dość oryginalne. Momentami opisy mi się dłużyły (np. wątek w jaskini). Lubię jak się coś dzieje... Szczegółowe opisy trochę mnie nużą, bo mam chyba zbyt słabą wyobraźnię na wyobrażanie sobie tego wszystkiego. Także wolałabym, żeby było trochę więcej akcji. Postać Grenouille'a ciekawie napisana i wymyślona. Ogólnie książka całkiem w porządku i nawet przyjemnie się czyta.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
ruola
KMTM
Dołączył: 30 Kwi 2008
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 23:33, 31 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Dawno nie czytałam tak dobrej ksiązki..
'Zmierzch', polecam.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Satka
Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 0:23, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem książki Stephanie Meyer w polskim przekładzie są żenujące, w oryginale... nieco mniej bolą . Jestem w połowie trzeciej części, póki co najbardziej podobało mi się 'New Moon'. Jakkolwiek można zaliczyć to bez wątpienia do ubogiej we wszelkie walory literatury, ostatni raz, kiedy nie mogłam oderwać się od lektury w tym stopniu, to 'Rebecca' Daphne du Maurier, czytana w zeszłe wakacje . Fajna historia, mimo wszystko dość emocjonująca, kilka ciekawych postaci.
Za to 'Pachnidła' nie mogłam znieść. Przeczytałam kilkanaście początkowych stron, skrzywiłam się i odłożyłam na półkę. Czas, jaki poświęciłam na obejrzenie tak opiewanej ekranizacji, również uważam za zmarnowany. No cóż...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Enid
KMTM
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Nie 2:57, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Rany, też chciałam napisać o Zmierzchu.
Koszmarna książka. Akcja która zmieściłaby się w stu stronach rozwleczona na sześćset, i do tego język który faktycznie... boli. Mówią pingwinem
Ale za to jaki pomysł! Nie mogę się nadziwić tym "normalnym" wampirom Meyer. Moja wyobraźnia co i rusz podsuwa mi najprostsze pomysły na problemy bohaterów- ale nie, oni uparcie się nie teleportują, nie używają magii, i nie boją się czosnku. Najszybszym sposobem na przetransportowanie się na drugi koniec kraju jest samolot, a unieszkodliwić przeciwnika najlepiej rozszarpaniem go na strzępy.
Czytam teraz "Świt" w amatorskim tłumaczeniu fanów, i muszę przyznać że ci "amatorzy" spisali się o niebo lepiej niż pani z wydawnictwa Dolnośląskiego.
Ja naprawdę nie wiem co wciąga w tej książce. Przecież ona jest zwyczajnie słaba... Tymczasem po raz pierwszy dyskutuję wśród znajomych o tym co teraz czytam- i absolutnie wszyscy wiedzą o co chodzi. To jak Harry Potter.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
wilhelmina
KMTM
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 605
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Nie 9:57, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
O chryste panie.... gdziekolwiek nie pójdę, wszędzie ten "Zmierzch". jak ja nie lubię takiego "boomu" na książki! grrr... strasznie mnie to denerwuje. ja oczywiście pod prąd, filmu nie obejrzę, książek nie przeczytam to samo było z Harrym Potterem, to samo było z Danem Brownem. Zawsze musi być jakiś szał na tytyuł. a najlepsze jest to, że te szumne tytuły często niewiele wnoszą (no dobrze, niektóre wnoszą), a sami czytający, gdyby nie boom, nigdy po książkę by nie sięgnęli. no, ale co owczy pęd, to owczy pęd
Ostatnio zmieniony przez wilhelmina dnia Nie 10:42, 01 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|