Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
margo
KMTM
Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 23:42, 16 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
W pierwszej chwili byłam lekko zdziwiona, bo jestem przyzwyczajona do filmowego Aquariusa, a śpiewająca go tam pani ma niższy głos i inaczej to brzmi, poza tym nie podoba mi się perkusja na początku, ale poza tym fajnie
Co do nagrań ze strony - "Czarnymi chłopcami" byłam zaskoczona, bardzo ostra aranżacja, taka mocno rockowa, nie wiem czy aż trochę nie za bardzo, jak na hipisów, ale ok. "Hair" brakowało mocy, ale myślę, że to wyłącznie kwestia studyjnego nagrania i na scenie wypadnie wspaniale. "Biali chłopcy" świetni, może troszkę za dużo ozdobników, ale w sumie nawet mi to jakoś szczególnie nie przeszkadzało, chyba najlepsza z tych trzech piosenek
Scenografia jest piękna, cudowna i wspaniała
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Pon 22:06, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Akcja Teatru Capitol promująca Hair w Pasażu Grunwaldzkim, czyli długowłosi hipisi opanowują centrum handlowe. Wesołe, tylko te kostiumy jakoś tak mało kolorowo-odjechane mi się wydają
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Śro 15:31, 20 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj duuużo nowości:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] na koncie facebookowym Capitolu (te same, co w poniższym linku + masa innych)
[link widoczny dla zalogowanych] - krótki wywiad z Łukaszem Wójcikiem (Woof), parę zdjęć i filmik z próby: "Aquarius" i "I got life".
Po pierwsze, jestem prawie pewna, że będę mylić Bergera z Claudem xD Przez wersję gdyńską, trochę ciężko mi się przyzwyczaić do tego, że Claude jest wysoki i ma ciemne włosy (Adrian Kąca bardzo przypomina mi Studniaka ). A po drugie mam trochę mieszane uczucia co do "Aquarius", a mianowicie co do pierwszej zwrotki. Z jednej strony uwielbiam ten utwór śpiewany przez mocne kobiece głosy, ale z drugiej szczerze mówiąc nadmiar udziwnień stosowanych przez śpiewającą drugą zwrotkę dziewczynę (Emose...?) trochę mi przeszkadza. Panowie w sumie śpiewają to fajnie, ale utwór robi trochę mniejsze wrażenie.. Przynajmniej moim zdaniem.
Nic. Jeszcze tydzień i zobaczymy jak to wygląda...
Ostatnio zmieniony przez Kuncyfuna dnia Nie 14:01, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Czw 15:30, 21 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] - artykuł porównujący spektakl z filmem, a mówiąc dokładniej dokładne wyjaśnienie kto był kim w filmie, a kim jest w wersji wrocławskiej. Jeśli ktoś nie chce psuć sobie niespodzianki, to chyba lepiej, żeby tego nie czytał. Wprawdzie nie ma żadnych dużych spoilerów, ale o paru elementach jest mowa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Findurka
KMTM
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 15:19, 25 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Garść sznurków:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Findurka dnia Pon 15:20, 25 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Wto 11:46, 26 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] - jeszcze jedna pochlebna recenzja.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 14:33, 27 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] - co Wam będe pisac- sami przeczytajcie Moim zdaniem pani recenzentka powinna zamilknąc bo tylko się osmiesza...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Findurka
KMTM
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 15:46, 27 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
We wstępie piszą, że ta pani oceniła premierę, po czym po kilku akapitach recenzentka sama przyznaje, że była na spektaklu przedpremierowym... Wg mnie Imiela nie powinien wchodzić w polemikę, bo jaka recenzja jest, każdy widzi. Niedociągnięcia i absurdy również.
|
|
Powrót do góry |
|
|
oskar48
KMTM
Dołączył: 15 Kwi 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:49, 31 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
No więc pora już najwyższa na pierwsze relacje forumowiczów. Jako wielki fan gdyńskiego Hair jechałem do Wrocławia z pewnymi obawami. Poprzeczka wisiała bardzo wysoko, a do tego za wrocławskie Hair odpowiada m. in. Cezary Studniak mocno zaangażowany także w Gdyni - istniało więc zagrożenie, że w dużej mierze powieli sprawdzone pomysły. Na szczęście do niczego takiego nie doszło. Capitol wypracował już własny, bardzo charakterystyczny styl i Hair doskonale wpisuje się w linię realizowaną przez ten teatr. Nie jestem w stanie postawić jednej realizacji ponad drugą - obie są fantastyczne i bardzo różne. Interpretacja Capitolu jest trochę bardziej dosłowna, bliższa hipisowskim korzeniom, ale nadal uniwersalna i właściwie pozbawiona anachronizmów. W sensie ładunku emocjonalnego jest też bardziej spolaryzowana - w Capitolu szaloną radość od rozpaczy czasami dzieli bardzo niewiele - bywa, że odbiór jednego lub drugiego stanu zależy od tego, gdzie się akurat spojrzy... Aktorzy i muzycy warsztatowo są oczywiście na bardzo dobrym poziomie. Być może w niektórych rolach osobiście widziałbym chętniej innych aktorów, ale w kontekście całości nie ma sensu pisać o takich detalach. Polecam wszystkim wycieczkę do Wrocławia, lepiej siadać w pierwszych rzędach
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Pon 21:31, 01 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Skoro już po wielkich dylematach zdecydowałam się wejść na forum, to chyba również wypada, żebym coś tutaj naskrobała. Niniejszym ogłaszam, iż występują spoilery, a nie chce mi się ich zaznaczać (bo ciężko mi stwierdzić co de facto jest spoilerem, a co nie), tak że jakby co proszę nie czytać.
Miałam okazję obejrzeć Hair z dwóch perspektyw: na pierwszym spektaklu siedziałyśmy w 10 rzędzie, tak że mogłyśmy zobaczyć jak to wygląda w całości, trochę z dystansu. Jeśli chodzi o ten spektakl, to jednak siadanie w dalszych rzędach nie jest dobrym pomysłem, bo właściwie niemożliwym jest (szczególnie przy drętwej widowni) całkowite wczucie się w klimat czy pozbycie dystansu - a w tej sztuce, to jednak trochę przeszkadza. Na drugim spektaklu siedzieliśmy w 1 rzędzie, tak że wrażenia były diametralnie inne. Pomijając już fakt, że można było dokładnie przyjrzeć się aktorom, jednocześnie nie zostały oszczędzone nam liczne, mniej lub bardziej bliskie i momentami wręcz przerażające kontakty z obsadą. ...tak więc, jak łatwo się domyślić, na drugim spektaklu nabranie dystansu nie było możliwe
Jeśli chodzi o sam spektakl, to faktycznie kontakt aktorów z widownią jest bardzo intensywny, a zaczyna się już przed spektaklem. Właściwie nawet ciężko zauważyć, kiedy sztuka się zaczyna. Widzowie przez cały czas są traktowani trochę jak goście (włącznie z bisami, czy wręcz szczególnie tu ). Scenografia w rzeczywistości robi trochę inne wrażenie niż na zdjęciach i większości z tych cudnych elementów w natłoku całości po prostu się nie dostrzega (a szkoda). Aranżacje są dość tradycyjne, ale jednak mają w sobie coś fajnego i bardzo przyjemnie się ich słucha. Gorzej z tłumaczeniem - przynajmniej w niektórych momentach. Było parę utworów przetłumaczonych fajnie (szczególnie "Let the sunshine in", w którym wielkim plusem było zgrabne przetłumaczenie refrenu), jednak bardzo często teksty się nie rymowały, nie mieściły w melodii czy akcenty były rozłożone "nie po polskiemu". I niestety najbardziej można było zaobserwować to w piosenkach, które miały wzruszyć (piosenka Crissy, czy Sheili), co momentalnie psuło cały klimat. Szkoda trochę, że nie zostawili tłumaczeń gdyńskich, bo - poza "Let the sunshine in" - moim zdaniem były lepsze, albo przynajmniej porównywalne. Nie podobały mi się poucinane wątki, choć to raczej wina ogólnego scenariusza spektaklu, niż konkretnie tej produkcji.
Jeśli chodzi o obsadę, to wymienne były tylko dwie postaci: Sheila i Woof. Drugiego Woofa niestety nie udało mi się zobaczyć.
Claude - Adrian Kąca. Wypadł w tej roli fajnie. Widać było, że Claude jest trochę inny od całej reszty (końcówka I aktu) i że nie jest tak spontaniczny, czy zwariowany jak reszta / większość jego znajomych. Grał przekonująco, chociaż było parę momentów, gdzie był trochę mało widoczny. Śpiewał za to naprawdę świetnie, ładnie wyciągał góry i ogólnie fajnie brzmiał.
Berger - Bartosz Picher. Również wypadł w swojej roli bardzo dobrze. Był momentami zabawny, denerwujący kiedy trzeba (na miejscu Sheili bym mu chyba przywaliła za tę koszulę i jego arogancję xD) i w paru momentach przejmujący. Ogólnie stworzył bardzo wiarygodną postać, fajnie śpiewał, miał świetą relację z publicznością i widać było, że dobrze czuje się w tej roli. Nie bardzo rozumiem zarzuty, które ktoś mu postawił w jednej z recenzji, ale cóż...
Jeannie - Monika Dawidziuk. Była osobą, która chyba najbardziej rozkręcała publiczność i zadanie to realizowała już przed spektaklem (a miała na to kilka opcji ). W piątek średnio mi się podobała, momentami wydawała mi się sztuczna. W sobotę - z bliska - było dużo lepiej, zarówno przed spektaklem, jak i w czasie jego trwania. Było widać zarówno jej uczucie do Claude'a, jak i to, że jest ona chyba jedyną osobą, która w jakiś sposób rozumie jego zachowanie. Jej monolog w pierwszym akcie naprawdę mnie wzruszył. Nie podobało mi się jedynie to, że w trakcie piosenki o witaniu się z tlenkiem węgla etc, mówiła swoją kwestię zamiast śpiewać. Poza tym była fajna.
Sheila - Agnieszka Bogdan (29.01) / Justyna Antoniak (30.01). Ciężko unikać porównań i nie zamierzam tego robić. Agnieszka mniej przekonała mnie w tej roli, szczególnie podczas swojej piosenki oraz sceny z Bergerem i żółtą koszulą. Justyna bardziej do mnie dotarła i pewnie bym się wzruszyła, gdyby nie tłumaczenie. Wokalnie również Justyna podobała mi się bardziej. W scenach "bojowych" obie były fajne i genialnie brzmiały w dwugłosie w "Let the sunshine in". Pięknie! A poza tym panie nie miały zbyt wielu okazji do wykazania się.
Woof - Sebastian Stankiewicz. W piątek nie podobał mi się praktycznie wcale, właściwie już przed spektaklem, kiedy z błogą miną rozsyłał ludziom miłość. Później jego Woof był równie delikatny i niewinny, co szczerze mówiąc średnio pasuje mi do tej postaci. Ze swoją początkową partią wokalną trochę się męczył, a w kolejnej (i ostatniej, jeśli dobrze pamiętam) miał wyłączony mikroport. W sobotę było lepiej i już nie przeszkadzał mi aż tak bardzo. Tak, że na drugim spektaklu było dużo lepiej i mimo tego, że interpretacja Woofa jako delikatnego (niemalże) chłopczyka średnio mi odpowiada, nie przeszkadzało mi to już aż tak bardzo i jakieś tam plusy nawet udało mi się znaleźć.
Crissy - Ewelina Adamska-Porczyk. Nie miała zbyt wiele do grania, a i jej popisową piosenkę niestety rozwaliło tłumaczenie. Jednak zaśpiewała naprawdę ładnie, a jej popisy taneczne i przerzucanie jej między facetami wywołało u mnie opad szczeny. Podobała mi się... narysowane przez nią graffiti wywarło na mnie nie mniejsze wrażenie.
Dionne - Emose Uhunmwangho. Nie mogę nie przyznać, że Emose ma naprawdę świetny głos, bo to słychać, widać i czuć na kilometr. Jednak, szczerze mówiąc, nie za bardzo podobała mi się maniera z jaką śpiewała, zarówno Aquarius, jak i Białych chłopców (choć tutaj to już w miarę pasowało). A poza tym, widać było że czuje się na scenie bardzo swobodnie i za to duży plus.
Hud - Mikołaj Woubishet. W tej roli sprawdził się naprawdę świetnie. Był przebojowy, fajnie się ruszał, miał piękny, wystudiowany, gwiazdorski uśmiech i fajnie się go słuchało. I oglądało.
Poza tym muszę zwrócić uwagę na parę osób, a mianowicie: Tomasz Leszczyński - ma świetny głos, do tego BEZBŁĘDNY epizod w ciele Margaret Mead - "wyglądanie", czy wyznanie o podsłuchiwaniu powinny przejść do historii. Naprawdę, wielkieee brawa, padam na kolana! Poza tym Maciej Maciejewski - było go widać, fajnie śpiewał, fajnie grał ("położył prawą rękę na lewą pierś" ), a epizod z gumą mnie po prostu dobił. Totalny obłęd w oczach i naprawdę zaczęłam się go bać. Tutaj również brawa się należą. Podobała mi się również jeszcze jedna dziewczyna, z kręconymi włosami i bardzo mocnym głosem (śpiewała m.in węglowego tlenka i Czarnych chłopców). Niestety nie wiem jak się nazywa, ale była świetna!
Ogólnie zespół był bardzo dobry. Spektakl był bardzo energiczny i bardzo podobał mi się efekt, jaki zastosowali w "Aquariusie": nagłe BUM połączone z wygaszeniem świateł na widowni i konkretne zaznaczenie początku spektaklu. Również wielkie wrażenie wywołała na mnie scena, o której dużo się mówiło. Zresztą wywoływała duże wrażenie na wszystkich, niestety nie zawsze pozytywne: w piątek publiczność zachowywała się po prostu beznadziejnie i było słychać głosy typu "hihi.. teraz robi się ciekawie". A najlepsze jest to, że często mówiły to osoby dość dojrzałe, u których wynikało to pewnie z zakłopotania i zmieszania. W sobotę takich przypadków było dużo mniej i była to jedyna scena po której nie było braw. I to nie przez to, że była słaba, tylko wywołała na wszystkich takie wrażenie, że nikt nie ośmielił się klaskać. Piękne. Koncówka była pokazana bardzo dosadnie i właściwie jasne było, co się stało. Uważam, że stopniowe wyciszenie "Let the sunshine in" (czy właściwie "Niech zaświeci wreszcie słońce") było bardzo dobrym, wzruszającym zabiegiem. Wersja energiczna, już bez polskiego tłumaczenia, z szaleństwem i wyciąganiem widzów na scenę miała miejsce dopiero podczas bisu. Moim zdaniem fajnie to zrobili, bo jednocześnie można było się wzruszyć i przejąć losem Claude, jak i później cieszyć i szaleć razem z aktorami. Taki przypływ pozytywnej energii, po niezbyt wesołej końcówce.
Spektakl naprawdę przyjemny i w zasadzie, mimo sporego niedosytu po piątkowym spektaklu, cieszę się, że obejrzałam to również z daleka. W sobotę zwracałam uwagę na kompletnie inne rzeczy i pewnie wielu bym nie zauważyła, gdyby nie piątkowy "dystansowy" spektakl. Jednak, jeśli ktoś idzie jeden raz, to TYLKO pierwszy rząd! [najlepiej środek xD].
Publiczność w piątek była bardzo średnia i drętwa, a już na drugim akcie musiałam zareagować sprzecznie do idei Miłości i Pokoju. Parka obok mnie tak gadała, że doskonale psuła klimat każdej sceny (najczęściej tych wyciszających), a tam gdzie była głośna muzyka, facet bezczelnie się wydzierał do ucha babki usiłując przekrzyczeć muzykę. ...w końcu - po mojej niezbyt serdecznej interwencji ("Miłooość!" xD) na szczęście się przymknęli. W sobotę widownia była mniej drętwa. Nawet dość nadgorliwa - po każdym utworze następowały oklaski, chwilami nawet trochę burząc klimat (np. zbyt szybki, moim zdaniem, wybuch oklasków na końcu, czy po duecie dwóch panów w II akcie). Jednak ludzie dobrze się bawili... no i moje wyczulone ucho nie zarejestrowało nadmiernego gadania, tak że było dobrze.
Podsumowując. Podobało mi się, nawet bardzo. Jednak na chwilę obecną nie czuję wzmożonej potrzeby obejrzenia tego jeszcze raz, tak że myślę, że z następną wizytą na Hair jeszcze trochę poczekam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|