Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Pon 15:10, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Co do jednoznaczności Billa to się zgodzę. Fakt, był zły tak, że już bardziej nie można. Mi się bardzo podobał, Tobie nie musiał... Ale nie powiedziałabym, że Fagin był jednoznaczny i szablonowy. Już bardziej (zdecydowanie) bym to odniosła do Olivera, ale Fagin...? W zasadzie nie był ani zły, ani dobry. Nie chciał krzywdzić tych dzieciaków, ale nie był też dla nich "kochanym wujkiem"... Więc gdzie tu jednoznaczność?
Ostatnio zmieniony przez Kuncyfuna dnia Pon 15:11, 26 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Findurka
KMTM
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 16:05, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Kuncu, może to wpływ całej bardzo uproszczonej reszty (albo i moich wypaczonych wspomnień z dzieciństwa), ale miałam wrażenie, że postaci Fagina owy skrót i spłaszczenie nie ominęły i przez to nie przypadł mi zbytnio do gustu. Ale mówię tu o postaci jeno, bo Steciuk wyciągnął ze swojej roli chyba tyle, ile było można- z resztą pisałam już, że zastrzeżenia moje dotyczą musicalu jako takiego, niż tej akurat realizacji, którą oglądało się to bardzo miło. No ale nie jest to raczej spektakl, który byłby w stanie mnie zaczarować, mimo najlepszego wykonania- a to było bezsprzecznie świetne.
Edycja: Też nie krzywdziłabyś swojego źródła dochodu.
Ostatnio zmieniony przez Findurka dnia Pon 16:06, 26 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Pon 19:26, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Findurka napisał: | Edycja: Też nie krzywdziłabyś swojego źródła dochodu. |
Zawsze jest jeszcze opcja zastraszania... Myślę, że gdyby to Bill bezpośrednio nimi rządził to też byłyby posłuszne jak baranki...
To, co mnie urzekło najbardziej, to właśnie, że tak naprawdę nie był to banalny spektakl skierowany tylko i wyłącznie do dzieci. Myślę, że gdybym była mała, to byłabym w stanie szczerze bać się Billa (i to nie na zasadzie strachu przed wilkami w PiBie.. )... Zresztą niektóre teksty były raczej dla dorosłych, no a parę scen dość drastycznych jak na spektakl dla dzieci. ...chcę na Olivera.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Śro 17:03, 28 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] - recenzja ze spektaklu festiwalowego, z którą w 95% w ogóle się nie zgadzam, no ale...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Satka
Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 17:27, 28 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Recenzja jak recenzja, trochę szukanie dziury w całym (bo to jest spektakl na b.dobrym poziomie, zwłaszcza jak na polskie warunki, gdzie musical to nadal egzotyka), ale... Zawsze zastanawia mnie, na jaki efekt liczą państwo recenzenci, błyszcząc takimi porównaniami:
Zbiorówki są rozpaczliwe - wyglądają jak ćwiczenia gimnastyczne na zajęciach z wychowania fizycznego na tak potrzebnym skądinąd Uniwersytecie Trzeciego Wieku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
gavroche
Dołączył: 12 Paź 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: gdynia
|
Wysłany: Śro 16:34, 13 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
spektakl w Gdyni w którym brałem dość długo udział był realizowany pod komendą Rogera Redfarna a asystentem był Grzegorz Chrapkiewicz... pewie dlatego, iż miałem do czynienia tylko z "tą wersją" wydaje mi sie, że Oliver w innej opcji to już nie to samo...ale pewnie gdybym miał możliwosć obejrzenia...szkoda, że w Gdyni nie grają dawnych spektakli
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Śro 13:20, 29 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
No i tak się stało, że w drugi dzień Świąt, 26.12.2010, wylądowałam praktyczne cudem na widowni Rozrywki na "Oliverze" (dzięki uprzejmości Losu, który zesłał grupę z jednym wolnym biletem do odsprzedania, gdyż docelowa odbiorczyni biletu zaniemogła). Niewygodnie pisze mi się na tej nie-swojej klawiaturze, więc nie będę specjalnie przedłużać
Spektakl oceniam jako przyjemny. Ładna scenografia, ciekawe ustawienia (chociaż siedzenie na brzegu trzeciego rzędu praktycznie uniemożliwiło mi obejrzenie finału z Billem, który dział się na moście wysoko nad sceną. prawie pod samym sufitem - ech, nie podoba mi się ta polityka, bo każe to wybierać między ogarnięciem całości lub dokładnym obejrzeniem aktorów, a dla kogoś, kto idzie pierwszy i pewnie jedyny raz, nie jest to przyjemne). Sprawnie grająca orkiestra, muzyka może nie porywająca, ale wystarczająca, żeby umilić spektakl i wpaść w ucho (chociaż nieco za dużo show-stoppersów jak na mój gust) - i było to moje pierwsze z nią spotkanie, wcześniej nie miałam z tym musicalem nic do czynienia w jakiejkolwiek wersji. Bardzo podobały mi się kostiumy, ale tu już zadziałało moje zboczenie na temat wszystkiego z okresu IXX wieku - wystarczyło, żeby na scenę wkroczyli panowie w eleganckich, ciemnych surdutach, a ja natychmiast się rozpływałam. Brawo za piękne utrzymanie klimatu charakterystycznego dla Dickensa - czułam go, był tam, ten ironiczno-mroczno-humorystyczno-poważny klimat, który tak cechuje wszystko, co wyszło spod pióra tego genialnego pisarza. I ten klimat moim zdaniem był tym, co najbardziej przypadło mi do gustu w całej produkcji, która podobała mi się, ale nie porwała i nie wzbudziła uczucia niedosytu - być może dlatego, że mogłabym się przyczepić tempa prowadzenia spektaklu. Czasem łapałam się na tym, że nie bardzo wiedziałam, o co chodzi bohaterom i czemu to tak leci na łeb, na szyję (solówka-rozkmina Fagina nieco mi się dłużyła, na ten przykład), finał nie wzbudził we mnie szczególnych emocji i to nie tylko z powodu wysoko zawieszonego mostu, bo scena końcowa z Nancy, która powinna być wstrząsająca, spłynęła po mnie właściwie bez wywoływania żadnego uczucia żalu czy solidaryzowania z postacią - tak jakoś bach, bach i po krzyku. W rezultacie zakończenie sprawiało wrażenie zbyt przyspieszonego, niezbyt uzasadnionego, co wytrąciło mnie w pewnym stopniu z transu oglądania i przeżywania spektaklu.
Jeśli chodzi o aktorów, to najbardziej podobali mi się pan Jędrusik jako Bumble (przeucieszny!) i Marta Florek jako Nancy, której udało się stworzyć wiarygodną, wywołującą sympatię i współczucie postać i która śpiewała bardzo ładnie, a im dalej w spektakl, tym było lepiej. Jeśli chodzi o Fagina, podejrzewam, że fakt, że grał go Dominik Koralewski, a nie Steciuk, miał dużo wspólnego z moim ogólnym postrzeganiem spektaklu - niestety, nie podołał. Po prostu starał się za bardzo, a to niedobrze, kiedy widać to na scenie, co więcej, miałam wrażenie, że stara się kopiowac Steciuka i iść po najmniejszej linii oporu, nie szukając specjalnie niejednoznaczności czy nawet jakiegoś własnego podejścia do postaci. W rezultacie sceny z nim dłużyły mi się i nie poczułam do tej postaci ani sympatii, ani wstrętu, a to raczej niedobrze. Uwagę o zbytnim staraniu się mogę też odnieść do Kacpra Andrzejewskiego, który tego wieczoru grał Olivera - chłopiec śpiewał ślicznie i wybornie wychodziły mu przestraszone miny, ale trząsł się wręcz karykaturalnie, skakał, piszczał, sposób, w jaki nad-grywał swoje kwestie nieraz bywał irytujący i ogólnie miałam wrażenie, że Kacper wychodził z siebie, żeby pokazać, że on GRA. Mimo to jednak, przede wszystkim za piękny śpiew i za to staranie, brawo. Jeśli chodzi o pozostałych, Bill Sykes mi się podobał, ślicznie zaśpiewany był numer o kupowaniu róż, bardzo przypadł mi do gustu Szelma i ogólnie zespół, zarówno ten młodszy, jak i ten starszy, wypadł pozytywnie.
No i ogólnie było tak: pozytywnie. Bez szału ani w jedną, ani w drugą stronę. Cieszę się, że wreszcie udało mi się zobaczyć ten spektakl i przekonać się na własne oczy, jaki jest, ale nie sądzę, żeby ciągnęło mnie na to jeszcze raz (może gdybym miała pewność, że będzie Steciuk...). Patrząc, że "Oliver Twist" jest na naszej rading list na przyszły semestr, spektakl z pewnością się przyda i doda nowego punktu zaczepienia, no i teraz mam ochotę obejrzeć film. I cóż, właściwie tyle
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|