Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Findurka
KMTM
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 22:49, 08 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Jest, jest nawet w twarzy, kroloczy wzrok i pewnie wiele innych rzeczy, a których nie mam pojęcia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Czw 22:54, 08 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Kroloczy wzrok, to zawsze i wszędzie xP No dobra.. może niezuepłenie, ale często się pojawia. Albo to już nasze schorzenia psychiczne.
Poza wzrokiem, to w sumie niewiele podobieństwa. Dla mnie Dziadu-Dziadu i Dziadu-Krolock wyglądają zupełnie inaczej i rzeczywiście nawet rysy wydają się inne.
A swoją drogą dobrze, że u nas nie było niemieckich mejkapów. Te ich są brzydkie i takie.. tandetne jakieś. A u nas niby też pełno jakiegoś szajstwa, w stylu tony brokatu, zaschnięta krew, ale sprawiały wrażenie dośc prostych. A w niemieckich jakieś maziaje na ryjkach etc. Nasze najlepsze!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Sob 13:29, 10 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Właśnie skończyłam oglądać Dance of the Vampires. Chwilami bolało (i to bardzo), ale jakoś przeżyłam.
Taniec Wampirów (wersja oryginalna) sama w sobie jest parodią. Crawford próbował zrobić parodię parodii i wyszedl mu szajs. Mając TAKI zespół, mógł zrobić takie wampiry, że przyćmiłyby niemieckie 15 razy. No ale jest głupi i zrobił jakąś szmirę, z banalnym, wręcz nismaczym humorem.
Siła wampirów polegała między innymi na inteligentnym, wywarzonym humorze no i zachowaniu grozy. W DOTV grozy nie ma w ogóle, a humor jest tak beznadziejny, że to jest aż żałosne. Z tego co ja wychwyciłam, udał im się jeden dialog, a mianowicie dialog Alfreda i Herberta:
A: I'm looking for my friend
H: I'll be your friend
A: ...but different friend..
H: I'm different.
I to był jedyny dowcip, który mi się podobał. Byl zabawny, pasował zgrabnie do sytuacji. Reszta to były teksty w stylu "Są tu wszystkie książki, jakie kiedykolwiek przeczytano. I coffe bar." oraz jakieś niesmaczne humory polegające na tym, że jakiś dziwny koleś (do tej pory nie skumałam kim on byl i po co) miał kieszonkę w miejscu swoich genitaliów. Wszystko śmieszne na siłę, a w dowcipach przodował Crawford (sobie akurat zostawił najbardziej żałosne i betonowe żarty...).
Scenografia. U nas (w sensie ogólnie w wersjach wzorowanych na oryginalnej) scenografia była dość skromna i wystarczająca. A tutaj znowu pojawiło się pełno kiczu. Jakieś dziwne czachy na schodach, pełno niepotrzebnych udziwnień, które mimo swojej brzydoty, tylko odwracały uwagę od tego, co działo się na scenie (syndrom Romowego Upiora?).
Choreografia nie była zła. Taka nawet, chociaż momentami miałam wrażenie, że chodzi tylko o to, żeby pokazać jak wysoko tancerze potrafią podnieść nogę. No ale ogolnie było całkiem w porządku. Momentami było widać, że choreograf wzorował się na Callahanie, jednak jak dla mnie choreografia Callahana to było mistrzostwo, więc broadwayowska może się schować, mimo tego, że kilka naprawdę fajnych momentów się zdarzyło.
Kostiumy takie średnie. W spektaklu wyglądają lepiej niż na zdjęciach, acz w pierwszym Herbertowym wyjściu, wyglądał koszmarnie. Jak transwestyta jakiś. Matrixowe płaszcze na koniec też nie wyglądają za fajnie. Aż się tęskni za naszymi cudnymi kostiumami.
Główne postacie, jak już mówiłam były niesamowite. Nie będę pisać o aktorstwie, bo Crawford w role wszystkich wplótł swój szalenie zabawny dowcip. Ale wokalnie, jak dla mnie to mistrzostwo. Sara jest niesamowita (acz chwilami było widać, że robi wszystko, żeby pokazać swoje super-możliwości i dodawała zupelnie niepotrzebne "koncertowe" ozdobniki). Podobnie Rebeka i Magda (Zgon śpiewały w duecie i naprawdę niesamowicie to wyszło). Alfred też bardzo dobry, Herbert taki w miarę. Za to największa gwiazda spektaklu jak dla mnie żałosna i beznadziejna. Nie zrozumiem chyba nigdy zachwytów nad Crawfordem. Jak dla mnie on zarżnął te (piękne przecież) utwory. Już pomijam to, że jego głos na Krolocka nie pasuje, oczywiście nie mógł sobie zaoszczędzić swojej beznadziejnej maniery jeżdżenia po dźwiękach wszędzie, gdzie się da. Jedynym utworem w jego wykonaniu, którego udało mu się nie zajeździć był "Nienasycony głód". Wykonanie nie było powalające, ale nie bylo zajeżdżone przynajmniej. Za to aktorsko w tym kawałku beznadziejnie. Bez żadnych emocji. Ani trochę nie zrobiło mi się go szkoda. Ogólnie jego "Giovanni von Krolock" (tylko on mógł wymyślić taką szajską nazwę) był najbardziej żałosną postacią (no może poza tym dziwnym panem, o którym pisalam wcześniej). Z oryginalnej postaci, w tym broadwayowskim wytworze nie zostało nic. Zamiast być dostojnym księciem, był pustakiem, gadającym z wloskim akcentem, który zarzuca benznadziejne, niesmaczne i nieśmieszne dowcipy wszędzie, gdzie tylko może. Do tego pojawiały się np takie kwestie jak "Ciao Bella". Za każdym razem, gdy pojawiał się na ekranie miałam ochotę jak najszybciej to wyłączyć i autentycznie mnie to bolało.
Co do uwag ogólnych:
*Czerwone trzewiki wyszły naprawdę bardzo efektownie. Po zdjęciach byłam nastawiona do tego fragmentu dośc wrogo, ale muszę przyznać, że naprawdę pięknie to wygląda, aż do momentu, kiedy coś na górze zaczyna latać. No i Sara zaspiewała to po prostu rewelacyjnie. Jeśli chodzi o wokal, to chyba było to najlepsze wykonanie, jakie słyszałam.
*Orbita wyszła też w porządku całkiem. Crawford z Sarą mieli ładne harmonie nawet, ale podczas solowych wstawek Crawforda, bolało. Aktorsko trochę to takie, jakby poza wyznaczonymi ruchami, w stylu spojrzenie na siebie w odpowiednim momencie etc, wyglądali jakby nie wiedzieli po co tam są. Końcówka (miejsce gdzie POWINNO być "nic pochopnie") beznadziejnie. Nie bardzo było widać, że on w ogóle ma zamiar ją ugyźć. Za mało sugestywne to, no i nie było wstawki "Nic pochopnie" tylko Michael coś tam sobie powiedział pod nosem i tyle. No i po wyjściu Krolocka Sara zaśpiewała efektowny, acz zupełnie niepotrzebny i niepasujący ozdobnik.
*W "Gdy miłość się budzi" odbicie Alfreda nie zgrało się z Alfredem prawdziwym i odbicie wybiegło za wcześnie.
*Wstęp do Sali Balowej beznadziejny. GIOVANNI von Krolock jako bożyszcz wampirzych nastolatek, machający jak na koncercie i rozdający autografy. Beznadzieja. Podobało mi się, jak zrobili śmierć Krolocka, po wybiciu szyby i wpadnięciu słońca do pomieszczenia. Zrobili tak, że Krolock się tak jakby rozpuszczał, w dymku (tak jak na filmach zawsze jest to pokazane).
*W Finale nie podobało mi się za bardzo umieszczenie wszystkiego na Time Square. Do tego w samej końcówce wszyscy stanęli na brzegu sceny i znowu machali do widowni jak gwiazdorzy, psując całą atmosferę. Do tego na ostatnim dźwięku z kanału wyskoczył Crawford :/
Podsumowując. Jak się ogląda spektakl, to wizualnie wygląda lepiej niż na zdjęciach, acz i tak nie podoba mi się ta wersja. Gdyby wywalić wszystkie głupie, niepotrzebne postacie (np. Lady Von Krolock, która pojawiła się w dwóch scenach po 15 sek.), beznadziejne i żałosne dowcipy, oraz CRAFWORDA (właściwie jego powinnam umiejscowić na początku), to dałoby się to przełknąć. Szkoda tylko zespołu, bo zarówno wokaliści jak i tancerze są niesamowici. Z takimi warunkami jakie ma Broadway, mogliby zrobić takie wampiry, że ach.. A powstało szajstwo, które zeszło po kilkudziesięciu spektaklach. I bardzo dobrze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Enid
KMTM
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Sob 14:39, 10 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Kuncyfuna napisał: |
A: I'm looking for my friend
H: I'll be your friend
A: ...but different friend..
H: I'm different.
|
Ale najlepszy jest tekst na końcu, bo Herbert mówi: "I'm different. Let's be different together". To jest chyba, poza Sarą, najlepsza rzecz w tym spektaklu
Chciałabym obejrzeć wersje filmową. Na jutubie natychmiast kasują filmy kiedy ktoś wstawi...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Satka
Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 15:25, 10 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Kto jeszcze nie widział, niech koniecznie obejrzy filmową wersję. "nieustraszeni pogromcy" mają cudowną atmosferę, świetna muzyka, aktorzy: Polański jako Alfred, profesor, Chagal, hrabia von Krolock, Herbert... Sharon Tate niezwykle urocza jako Sara:-).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Pon 20:43, 12 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] z 100 spektaklu Vampiroków.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Findurka
KMTM
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 0:54, 19 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Włączyłam Wampiry po długim czasie niesłuchania (ostatnio chyba w wakacje). I tak jak większość przeszła bez szczególnych wzruszeń (o dziwo, nawet "Umarł Bóg"), tak teraz płynie mi w słuchawkach Nienasycony. I mnie uspokaja, wycisza, otacza ciepłym kocykiem w gwiazdki, pod którym jest wprawdzie zupełnie ciemno, ale bezpiecznie. I mam wrażenie, że kiedyś już się tak czułam. Tylko że o tym zapomniałam.
Włączyłam drugi raz. Wystarczyło łagodne "Znowu noc..." i fin ma łzy w oczach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Sob 20:21, 31 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Teraz ja włączyłam sobie wampiroki i nużam się w nostalgii. Maraton: wersja wiedeńska, koncert na 10-lecie, Budapeszt, Berlin, nawet Japonia i oczywiście Warszawa. Ech, to jest jednak Dzieło przez duże D. Ja chcę do Budapesztu, do Oberhausen, do Wiednia! Że już nie wspomnę, o naszych, cudnych, legendarnych...
Coraz częściej myślę sobie, jakby to było cudownie, gdyby TW wystawili w Gdyni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
samhain
Dołączył: 15 Paź 2008
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:36, 31 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
A właśnie... ciekawe jak się wiedeńska, nowa wersja miewa... Nie ukrywam, że nie miałabym nic przeciwko, gdyby obsada wyglądała tak:
Thomas - Krolock
Lukas - Alfred
Mate - Herbert
Wociala też mogliby ściągnąć...
Wtedy nawet Marjan - Sarę bym zniosła, chociaż wybitnie mi się nie podoba jej śpiew...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Sob 20:41, 31 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
A ja właściwie do śpiewu Marjan nic nie mam, a nawet mi się bardzo podoba momentami. Lukas - baaardzo chętnie. Borchert - owszem, świetny jest, ale do jego głosu w utworach Krolocka jakoś nie mogę się przekonać, albo inaczej; nie potrafię wprowadzić się w zachwyt, który tyle dziewcząt ogarnia. Jest świetny, brzmi odpowiednio, dodaje czegoś ciekawego do postaci... Ale, no. Kolan mi nie zmiękcza. Właściwie to wyżej cenię trzech innych odtwórców tej roli. Co nie zmienia faktu, że byłoby miło, gdyby pojawił się w Wiedniu - chociaż co ja gadam, szanse wyjazdu i tak są zerowe...
Zastanawia mnie, czy pojawią się tam "Trzewiki" i "Modlitwa".
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|