Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Enid
KMTM
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Nie 10:35, 29 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
O to już przestałam, bo mi się jeszcze podoba cały Don Juan. Ale on podoba mi się zawsze i wszędzie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Nie 13:58, 29 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
A mi się wczoraj podobało duzo bardziej niż ostatnio!
Jeszcze przed spektaklem pojawiła się informacja, że jednak gra Edyta, a nie Paulina Co mnie baaardzo ucieszyło.. Ale z kolei nie było Szydła, więc miałam Grzesia po raz 3.
W końcu siedziałam z prawej strony, więc mogłam sobie spojrzeć na wszystko z drugiej strony.
Licytacja normalna, bez wpadek. Jasiu był fajnym licytatorem. Nie wiem czy to pisałam, ale uwielbiam ten krótki moment chyba jeszcze pod koniec Uwertury, jak Buquet macha rękami, żeby przesunęli scenografię. Te całe żelastwa, przesuwające się, robią wrażenie.. (przynajmniej na mnie). I w końcu w Hannibalu zobaczyłam tego słonia, bo szczerze mówiąc, wcześniej na żadnym z dwoch Upiorów go nie zauażyłam "Twoja myśl" cudoownie zaśpiewane. Nie pamiętam, kiedy jest ta scena, ale podobała mi się Ania Sąsiadek we fragmencie, kiedy Buquet biega za dziewczynami z lassem. W garderobie Marcin był dużo lepszy niż ostatnio. Edyta sztucznie zrobiła "Rooooul". Tzn Roul podszedł, coś tam pogadał, po czym Edyta postała jakies 3 sekundy i nagle, nie wiadomo skąd, się zerwała i podbiegła do niego z donośnym "ROOOOOOOUUUUUUUULLLL" na ustach.. Marcin wybiegając z jej graderoby zatrząsł całą scenografią tak, że się gibała przez jakieś 10 sekund. Lustro normalnie. Podczas "Upiora Opery" Edycie sukienka zaczepiła się o scenę i przez chwile próbowała iść do przodu, ale nie mogła. Dziewczyna (z naszego forum) ją odczepiła i Edytka pognala dalej. Uwielbiam ten początek Upiora Opery. Edyta super tam wypadła (jak wszystkie Krysie z resztą..). "Noc muzykę gra".. Hmmm.. no było lepiej niż ostatnio. Prawie nie było "szeptanda" (czyli Damianowe szeptanie, z resztą baaardzo nastrojowe (ktore bardzo skutecznie psuje klimat i magię tej sceny, ktora w tym wykonaniu juz i tak nie jest zbyt magiczna :/), dwóch pierwszych wyrazów zwrotki), tylko jedno takie prawdziwe i takie maluusie. No ale przynajmniej zamiast 5 razy zatapiać się w fotel, jak poprzednio, wczoraj zatopiłam, się tylko raz.. Zrobili dyskotekę podczas Upiornego grania na ogranach. Mi to nie przeszkadzało, bo ogólnie tej sceny nie lubię. "Muzyka" którą gra upiór jest taka, jaką mój kot robi chodząc po klawiaturze. Edyta bardzo fajnie w tym fragmencie (nie wiem jak sie nazywa) w siedzibie Upiora, tuż po przebudzeniu. Damian mi się podobał (uwaga!) jak Krysia mu zdjęła maskę. Akurat to jest ten moment (zaleciało Jekyllem..), kiedy mi się podoba. Edyta też fajnie. Listy fajne, chociaż poprzednio były chyby lepsze. Dmochowski robił fajne miny. Priomadonna fajnie, chociaż głównie patrzyłam na zirytowaną Meg, Madame i Roula. Il muto całkiem fajne, chociaż bardziej podobała mi sie Ania Gigiel i Paulina. Edyta tak się zacałowała, że aż musiała przekręcić głowę. No i Talik nie jest tak fajny jak Jaśś. Balet jak zawsze ślicznie, uwielbiam ten moment. "O tyle proszę Cię" całkiem fajnie, w każdym razie dużo lepiej niż poprzednio. Obyło się bez Marcinowego "To JAAA" i całe szczęście. Damian w tej scenie też mi się podobał. Żyrandol bardzo fajnie zleciał.. Chyba najlepiej z moich dotychczasowych spektakli.
Uwertura w drugim akcie nie była tak fajna, bo nie dyrygowal Pawłowski. Więc właściwie poza muzykę nie było żdnych atrakcji Moment kiedy dyrektorzy się spotykają kojarzy mi się z Kotami (myzka jest podobna, do tej podczas bitwy z Makiawelem ). Ania cudowna jako pozytywka (jak zawsze) no i Maskarada. I tutaj dwa pierwsze rzędy po prawej stronie (czyli zlotowcy z forum TW) mialy maski na twarzy. Fajnie się aktorzy patrzyli na nas A wracając na scenę.. Jakoś taak.. pusto w tej Maskaradzie. Kiedyś stroje mi się podobały.. Z resztą fajne są..Ale nie do tego spektaklu. Marcin chyba się zgotował jak nas zobaczył, bo w momencie pojawienia się Upiora, odwrócił się do widowni (i chyba wtedy zobaqczył nas) pislkiwym glosem krzynął "Ojej" i pognał za kulisy "Szkoda, że Cię nie ma.." no tutaj Edyta trochę zwaliła moim zdaniem. Za bardzo kombinowała w śpiewie (opóźnione wejścia itd) no i aktorsko była trochę sztuczna. Chociaż kiedy siedziała na ziemi było fajnie. Coś im nie wyszło ze śniegiem, bo spadło tylko z jakieś 5 papierków, więc dziwnie to wyglądało. Damian w końcu się porządnie schował za nagrobkiem, no i nareszcie nie bylo go widać.. Upiór na górze za blisko rzucił to coś co wybucha. Marcin był prawie nie-sztuczny, więc całkiem nieźle. Szpadowa bitwa bez żadnych niescenariuszowych ciosów. Za to jak Marcin stał nad Upiorem z szablą, wyglądało to, jakby po prostu czekał aż Edyta powie swoją kwestię.. Żadnych emocji.. nic.. "Listy II" właściwie normalne. Dmochu był fajny. Potem był fragment, ktorego nie lubię, z obstawianiem wejść itd.
"Don Juan" uwielbiam tą scenę. Ze względu na tło, na które patrzyłam i tym razem. Ania Sąsiadek, Ania Dębowska, Kasia Wach, Ida.. Supeer. Worti stal z fajną miną. Edyta super aktorsko, Damian jak Damian. Marcin na balkonie najpierw się miotał trochę, z bardzo zbolałą miną, a potem wyrwal koledze broń i z zaciętą miną celował w Damiana. I tak sobie celował i celował, po czym oddał broń koledze.. Wyglądało to śmiesznie, a chyba tak być nie powinno. We fragmencie kiedy Marcin grozi Upiorowi, było sztucznie, ale chyba ciut mniej niz ostatnio. No ale i tak wypadło śmiesznie.. W lochach.. jakoś nie lubię tej sceny za bardzo. Edyta fajna aktorsko, Damian też taki w miarę. Marcina w tej roli nie cierpię. No ale przynajmniej pośmiać się można. "Okaż współczucie" buhaha.. uwielbiam tą kwestię w jego wykonaniu. No i jego miny, kiedy mocuje się z lassem. Bezcenne. Tylko szkoda, że to chyba nie powinno być śmieszne, bo w gruncie rzeczy jest to dośc tragiczna scena.. Po odejściu Krysi Damian był fajny aktorsko (woow.. to już trzecia scena!!). Potem tradycyjnie usiadł sobie na fotelu, przyszła Meg i koniec.
Co do aktorów:
Krysia:Edyta Krzemień- wokalnie cudownie, aktorsko.. hmm.. fajna jest, lepsza od Pauliny i Kai, ale po zachwytach wszystkich spodziewałam się czegoś więcej.
Upiór: Damian Aleksander - Nie chcę juz oglądać ani słuchać jego Upiora. 3 razy w zupełności mi starczą i chcę w końcu Tomkaaa!!! Damian niech sobie gra Lewkonika i Golarza w APK, ale niech rolę Upiora odda komuś innemu. Z resztą po tym jak zachowal się na tyłach wobec dziewczyn, to lepiej, żeby mi się nie pokazywał na oczy..
Roul: Marcin Mroziński - był dużo lepszy niż ostatnio, trochę mniej przesłodzony.. No ale i tak był sztuczny, no i wczoraj był śmieszny w scenach w których nie powinien być (a wg ekspertów to był jeden z jego najlepszych występó ). I mi się nie podobał.. Chcę zobaczyć Talikaa!
Carlotta: Basia Melzer - taka średnia. Nie zwracała za bardzo mojej uwagi. Śpiewała gorzej od Ani i aktorsko też gorzej, poza "Takie rzeczy się zdarzają".
Piangi: Tomasz Jedz - Właściwie nie rzucał się w oczy.
Madame Giry: Ania Sztejner - była dużo mniej oschła niz Kasia Walczak i to mi się podobało. Gdyby połączyć jej grę i wokal Kasi wyszłaby idealna Madame. No ale bardzo mi się podobała.
Meg: Ida - taka jak ostatnio. Nie wyróżniała się niczym za bardzo no i ciągle śpiewa schowanym głosem, że w scenach kiedy śpiewa w innymi (np Listy) w ogole nie było jej słychać. Właściwie nie wiem która lepsza.. Musiałabym jeszcze raz Kasię zobaczyć.
Andre: Wojtek Dmochowski - był bardzo fajny. Chyba trochę lepszy od Sochy. Fajnie się irytowal i w ogole.
Firmin: Grześ Pierczyński - po raz 3. Aktorsko bardzo fajnie, wokalnie.. Uwielbiam jego głos No ale jednak chciałabym w końcu zobaczyć Szydła...
Reyer: Wojtek Socha - bardzo fajny, chociaż Strymy nie przebił. No ale był naprawdę w porządku.
Licytator oraz tzw Bukiet - Jas Bzdawka: Ooo.. i tutaj musze przyznać, że podobal mi się chyba tak samo, jak Paszkoś Ale nie chcę go oglądać w tej roli, bo w zespole puściutko bez niego (Il muto).
Jeszcze parę osób z zespołu, którym należy się wyróżnienie:
Ania Sąsiadek, Ania Dębowska (cudownie tańczyły - jak zawsze), Worti (Don Juan, Il Muto, tyły), Talik (Il muto, tyły ).
Ogólnie.. Było dużo lepiej niż ostatnio, ale utwierdziłam się w przekonaniu, że to nie jest spektakl na który będę jeździła nie wiadomo ile razy i szczerze mówiąc te 3 razy na razie spokojnie mi wystarczą. To co w tym spektaklu mi się bardzo podoba: balet - to jest po prostu coś pięknego. I własciwie w wielu scenach zamiast patrzeć na główne postacie, patrzyłam właśnie na tło. Kolejna rzecz: scenografia. Cudowna.. No ale o tym juz było. Postacie drugoplanowe świetne.. Pierwszoplanowe męskie nie za bardzo..
No i ogolnie bez wyrzutów sumienia stwierdzam, że Roma skopała świetny spektakl i gdyby skupiła się na czymś więcej niż na pieniądzach, mogłaby zrobić naprawdę świetny spektakl.
Amen.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Wto 21:16, 01 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
No to ja napisałam recenzję... Złagodzoną ostro, wierzcie mi. Niniejszym wklejam i drżyjcie, narody, bo krwi pragnę, krrrrwiii...
Zaczęło się naprawdę obiecująco. Jak usłyszałam, że Edyta ma być Christine miast Pauliny, ucieszyłam się, że choć o tą rolę nie będę musiała się martwić. Sporo obiecywałam też sobie po Marcinie, opierając się na waszych wrażeniach i na nagraniach audio. Kiedy weszłam na widownię, zachwycił mnie ogólny wygląd dekoracji - te filary, loże, żyrandol przykryty płachtą (dużo większy niż w Her Majesty's, albo tak mi się tylko wydaje). Przez chwilę, rozglądając się wokół, poczułam Klimat i pomyślałam: będzie dobrze, nawet Damian nie powinien mi za bardzo przeszkadzać. Aukcja jednak nie miała w sobie dla mnie żadnej magii, a kręcący się i mruczący pod nosem dziadek-Mroziński wręcz mi przeszkadzał; jego żona nie żyje, jest w miejscu, gdzie pogrzebane były jego najbardziej wstrząsające wspomnienia, wokół duchy przeszłości, ruina, przybytek jego miłości, a on co - warczy na asystenta, mruczy coś do pielęgniarki i w ogóle nie reaguje, zero emocji! Jak trzymał małpkę na kolanach, jego smutek był kompletnie niewiarygodny w połączeniu z tym, co robił wcześniej. Ale niech będzie, jedziemy dalej, sytuację ratowali Ania Sztejner i Jaś Bzdawka. Uwertura i podnoszący się żyrandol zrobiły na mnie pozytywne wrażenie, choć mogliby sobie odpuścić te rockowe wstawki. Animacja rodem z filmu, ale okej, zrobione z głową. Fajna scena wtaczania dekoracji pod Hannibala, to miało w sobie coś przyjemnego. Jednak dalej moim zdaniem było tylko gorzej...
Ogólnie rzecz biorąc, Upiór mi się NIE podobał. Były momenty nużące, całość kompletnie bez polotu, bez magii, bez klimatu, który poczułam góra w dwóch scenach. Światła ładne, ale nieco zbyt bajkowe jak do tej produkcji - brakowało mi mroku, tajemniczości, było za to bardzo kolorowo - momentami aż zbyt kolorowo, patrz dyskoteka na organach Upiora. Scenografia faktycznie miejscami zwala z nóg - zwłaszcza gabinet dyrektorów mnie zachwycił, bardzo dokładnie i ze szczegółami odtworzony. Podziemia Upiora - ładne, bardzo ładne, choć efekt psuły nieco te koła zębate przy lustrze. Garderoba Christine również z przepychem, choć jak prawdziwa garderoba toto nie wyglądało Nie podobała mi się za to scenografia w:
- Szkoda, że cię nie ma - ten księżyc rodem z anime mi wręcz przeszkadzał, animacja w tle niepotrzebna i psuła efekt, grobowiec - choć ciekawy - wyglądał nieco dziwnie na tym tle no i scena raziła pustką. Jeśli przepych, to na całego i w każdej scenie, a nie wybiórczo; tu bawimy się w szczególiki i powalamy rozmachem, a tu bawimy się w umowność.
- O tyle proszę cię - gwiazdki ładnie świeciły, owszem, ale ta barierka wyglądała nieco dziwnie - kojarzyła mi się z burtą statku, a w pewnym momencie z wjazdem dla inwalidów XD
- Don Juan - jak dla mnie, największa tragedia. Moja pierwsza reakcja: CO TO ZA SOPLE?! Po co one tam, co mają symbolizować? Uch. Zło. A jak jeszcze wjechała kanapa... poległam. Ja rozumiem, że takie modernistyczne dekoracje dzisiaj w operach zobaczyć nietrudno i że Upiór wyprzedzał swoją epokę, ale litości, nie do tego stopnia! To mogłoby być fajne w jakimkolwiek innym spektaklu, ale nie w "Upiorze", gdzie wyglądało po prostu śmiesznie. Trauma.
Kostiumy - totalnie ahistoryczne, zbyt przerysowane, zbyt bajkowe. Zwłaszcza stroje Upiora - Czerwona Śmierć i Don Juan wydały mi się chybione. Maskarada - nieeee. Gdzie te barwy, gdzie ten blask, gdzie to szaleństwo wersji replica? Nie pasowały mi generalnie kostiumy do sztuki, acz przyznaję, że niektóre były niczego sobie. No i odsłonięte koszule panów - po co to? :/ Ja rozumiem, że Ciacha, ale w tym musicalu kompletnie nie o to chodzi...
No dobrze, przechodzimy do rzeczy najważniejszej, która jednocześnie była największym rozczarowaniem: do aktorów
Upiór - Damian - um, nie. Jego jakby w tym spektaklu w ogóle nie było. I właściwie nie wiadomo, czego on chciał od tej Christine, bo chemii i pasji w nim nie widziałam za grosz, co dopiero mówić o miłości. Ten Upiór istniał, bo tak zakłada libretto - w ogóle nie widziałam tej dominującej obecności, która powinna kraść cały spektakl. Damian wydał mi się strasznie... nijaki. Dopiero w podziemiach na sam koniec, kiedy zaczął czołgać się w stronę pozytywki, nareszcie ujrzałam nie Aleksandra, a Upiora, skrzywdzonego przez ludzi - ale był to tylko moment, który nijak nie był w stanie uratować całości. Wokalnie też mi nie pasuje - to nie był prawdziwy Upiór, geniusz i Anioł Muzyki, który głosem wabi i uwodzi. To był wokalista estradowy i tyle. Słyszałam boysbandowe wykonanie "Music of the night", które bardziej przypadło mi do gustu :/ Aleksander ma dobry głos i gdyby chciał, mógłby zaśpiewać te partie naprawdę ładnie - ale nie, powstawiał tyle manier, stęknięć, szeptów i innych udziwnień, że nie mogłam tego słuchać, nie zgrzytając zębami. Nie do tej roli, proszę pana dyrektora, stanowczo nie... Chociaż właściwie nie spodziewałam się po nim niczego lepszego.
Christine - Edyta Krzemień - i tu przeżyłam wielkie rozczarowanie. Piać na temat Edytki nie zamierzam. Owszem, we "Wspomnij mnie" była fajna i zaśpiewała przepięknie - ma naprawdę dobry, mocny głos, zwłaszcza w tej pierwszej arii i w "Upiorze" podobał mi się jej wokal. W drugim akcie jednak mniej, zabrakło mi pewnej głębi i dramatu, brzmiała trochę zbyt dziewczęco i słodko. Aktorsko jednak w ogóle do mnie nie trafiła. Była po prostu zagubionym dziewczątkiem, które kompletnie nie wie, czego chce, całkowicie zmanipulowana, ni to zakochana, ni to przestraszona i właściwie bez pewnej konsekwencji i przemyślenia kreacji. Emocji też widziałam niewiele, poza właśnie zagubieniem, a już "Szkoda, że cię nie ma" to była moim zdaniem masakra. Ot, na żywioł i na filmową modłę. A szkoda, bo widać, że dziewczyna ma ogromny potencjał i gdyby tylko dobrze ją pokierować, uświadomić to i owo, byłoby o wiele lepiej. Niestety, Christine to nie jest rola dla debiutantek, jest po prostu za trudna. A jeśli Edyta jest najlepszą Kryśką, to naprawdę boję się zobaczyć, co serwują pozostałe dwie...
Raoul - Marcin Mroziński - eeee... nie. Nie. Nie. Rzeźnia, proszę państwa, prawdziwa aktorska rzeźnia. To nie był Raoul, to była parodia Raoula - tym smutniejsza, że niezamierzona. Amatorzy grają lepiej od tego, co nam pokazał pan Mroziński. W najbardziej dramatycznych momentach parskałam śmiechem, co samo w sobie jest smutne. Uch. Masakra.
Carlotta - Basia Melzer - i tutaj też rozczarowanie. Tego wszystkiego było po prostu za dużo. Za dużo pisków, za dużo biegania, za dużo krzyków, za dużo min, za dużo parodii i przerysowania. Tu nie chodzi o to, żeby grać jak w kreskówce. Owszem, Carlotta jest przerysowaną postacią i powinna być kapryśną primadonną, ale nie do stopnia takiej przesady i całkowitej niewiarygodności! Nie do rubasznego śmiechu, którego zresztą u mnie nie wzbudziła. Wokalnie dawała nieźle po uszach...
Meg - Ida Nowakowska - w zasadzie okej, ale miałam wrażenie, że ona sobie jest i już. Tańczy świetnie i tego nikt jej nie odbierze, ogólnie sympatyczne dziewczątko, ale właściwie nie wiadomo, po co ona w ogóle tam jest. To nie kwestia postaci, bo ja ogólnie bardzo lubię Meg, ale tutaj jej zwyczajnie nie było. Wokalnie średnia, choć nie ma tragedii to kiepsko ją słychać, a w zbiorówkach to już w ogóle.
Firmin - Grześ Pierczyński - ogólnie w porządku, choć głosowo wydawał mi się nieco za młody do tej roli, przez co "Primadonna" i "Notes" nie brzmiały mi tak, jak mogły zabrzmieć. Ale aktorsko bardzo fajny i tu się nie czepiam.
Andre - Wojtek Dmochowski - fajnie. Nie zwracałam na niego szczególnej uwagi, ale w porządku, zastrzeżeń brak
Madame Giry - Ania Sztejner - poza panami dyrektorami ona jedna sprawiała wrażenie, że wie, po co jest na tej scenie i co jest jej zadaniem. Surowa, oschła, okej. Tylko wokal... no nie lubię jej barwy głosu i basta. Chociaż tu nie przeszkadzał mi jej głos aż tak bardzo.
Piangi - Tomasz Jedz - nieobecny, w zasadzie. Poza sceną próby "Don Juana," gdzie siłą rzeczy jest wyeksponowany, właściwie równie dobrze mogłoby go nie być.
W takiej sytuacji uwagę zwraca się na tło, i tu było o wiele lepiej. Zespół aktorsko świetnie się prezentował, wokalnie trochę gorzej - partie chóru były dla mnie kompletnie bez mocy, to na pewno nie był chór operowy. Szczególnie wyróżniała się Ania Sąsiadek i brawa dla niej, podobnie Worti - chyba najjaśniejsze punkty tego przedstawienia.
No taaaak... ogólnie, cóż, Upiór był dla mnie katastrofą. Żeby tak potraktować jeden z moich najukochańszych spektakli, legendę wręcz... A najgorsze, że wiem, że z tej obsady można by zrobić fajny spektakl - przede wszystkim z emocjami i zaangażowaniem - gdyby tylko reżyser umiał ich odpowiednio pokierować. A tak miałam wrazenie, że tego reżysera w ogóle nie było, że aktorzy obejrzeli sobie film z 2004 roku i zostali puszczeni samopas, róbta co chceta. Tu w ogóle nie było kontroli, jakiegoś obranego kierunku interpretacyjnego... Wystawiamy Upiora, bo tak, bo to słynny musical jest i przyciągnie ludzi, czyli pieniądze wpłyną do kaski. Dekoracje ich wszystkich przytłoczyły, aktorzy w nich utonęli, nie byli w stanie udźwignąć zadania. To nie był Upiór, to był Upiorek, i na pewno nie w operze. "Lipa", jak powiedział mój nauczyciel śpiewu. I, niestety, muszę się z nim zgodzić. Smutne to, bardzo smutne. Ale prędko do Romy znowu się nie wybiorę.
Taaak... przyrost formy nad treścią, proszę państwa - aktorsko to jest rzeźnia i amatorzy zagraliby to lepiej. Po takim spektaklu nie spodziewałam się Upiorka z Boysbandu - a niestety takiego mi zaserwowano. To był Phantom-lite w wersji dla nastolatków, momentami przypominał bardziej Disneyland niż przepiękny, chwytający za serce oryginał. Stanowczo NIE polecam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Czw 16:22, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
No tak w 95% się z Tobą zgadzam. Mi się Don Juan bardzo podoba (łącznie z sopelkami, z których na moim spektaklu jeden mknął złowieszczo wprost do kanału..), może dlatego, że przez 90% tej sceny patrzę na balet z tyłu, który jest genialny, jak wiadomo. Chociaż rzeczywiście wystrój w tej scenie, kojarzy się trochę z.. pewnym miejscem.
Kolejną rzeczą, z którą się nie zgodzę, to Grześ Pierczyński. Uwielbiam jego głos i w ogole nie wydaje mi się być za młody. Z resztą Szydło wygląda chyba nawet młodziej od niego..
Jednej rzeczy nie opisałaś, a warto. Choreografia. Moim zdaniem jest cudowna. To co się dzieje z tyłu w Don Juanie jest niesamowite i dużo bardziej interesujące niż genialny Damian na pierwszym planie i robiący śmieszne miny Marcin na balkonie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Czw 17:57, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Co do choreografii, jest w porządku, wstawki baletowe przyjemnie się oglądało, a tylko zespół taneczny ratował jeszcze "Don Juana" przed staniem się kompletną katastrofą. Jednak mimo wszystko wolę wersję replica, a żeby nie być gołosłowną, zapodam w tym miejscu parę linków z oryginalnej produkcji:
"Il Muto" - śliczny balet, piękne kostiumy no i cień Phantoma...
"The Point of no return" - John Owen Jones i Rachel Barrell - sopli, baletu i pluszowej kanapy brak, Phantom wręcz ukryty cały czas, a jaki klimat!
"The Mirror/The Phantom of the opera" - ten sam duet, szkoda, że w piosence tytułowej mało widać na początku... Ale za to jakie brzmienie!
"Think of me" - od wstępu Carlotty, i wreszcie mamy strój z Hannibala pasujący do opery, a nie ni stąd ni zowąd Cesarzową Sissi :/
"All I ask of you"
"Masquerade" - niestety tylko fragment, ale można się napatrzeć na bogactwo i fantazyjność kostiumów, no i ten CHÓR *__* A jak ktoś chce, to w odnośnikach będzie pełniejsza wersja
Także generalnie... nie. Ogrom i przepych dekoracji nie zagwarantują udanego przedstawienia, nieważne, ile milionów się w nie włoży. A jako przeciwwagę mamy takiego np "Francesca", gdzie dekoracji prawie nie ma, a są całe kubły klimatu i przede wszystkim kompetentni aktorzy, którzy potrafią wzruszyć nawet pośród folii aluminiowej, jak to było na koncercie galowym... W Romie zamiast "Upiora w operze" zaserwowano nam Upiora z Disneylandu. Wolę już pozbierać na kolejny wypad do Her Majesty's do Londynu - tam jest prawdziwa sztuka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
ola
KMTM
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: czarna dupa
|
Wysłany: Czw 23:33, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
nie zgodze się z Tobą co do upiora z disneylandu..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Pią 10:42, 04 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
To może powiedz czemu się nie zgadzasz?
Na VH1 leciała dzisiaj reklama Upiora, ta sama, którą można ściągnąć ze stron y i która leci w hollu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
ola
KMTM
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: czarna dupa
|
Wysłany: Pią 13:39, 04 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
jakoś osobiscie nie poczulam klimatu disneylandu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Pią 13:41, 04 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Zachęcamy zatem do opisania wrażeń bardziej szczegółowo Od tego jest forum, żeby dyskutować, my tu nie pożeramy ludzi o odmiennych opiniach na śniadanie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Pią 14:29, 04 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
W sumie, ja też bym tego nie nazwała "Upiorem z Disneylandu". Jakoś to określenie mi nie pasuje.. Już pomijam to, że w Romowym spektaklu sama postać Upiora (przynajmniej w jednej obsadzie), poza maską nie ma z Upiorem nic wspólnego. Chociaż właściwie.. "Maskarada" do Disneylandu by się nadawała, chociaż na tą scenę, poza strojami (świetnymi, ale nie w tym spektaklu!) i brakiem siły, nie narzekam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|