Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Upiór w operze
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 33, 34, 35  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Musicale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pon 11:28, 07 Lip 2008    Temat postu:

Właśnie sobie oglądam nagrania z londyńskiej wersji.

Il muto - szczerze mówiąc bardziej podobają mi się chyba tylko stroje (poza tym Piangiego. Wygląda jak Bestia z PiB) i dekoracje. Brakuje mi cmokania Carlotty po rękach, fragmentu Jasia (albo Talika) z kurtyną i w ogóle jakoś tutaj jest jak dla mnie chyba za mało komicznie. Upiorny śmiech jest fajny, ale gdyby troszkę go skrócić. Balet rzeczywiście jest piękny, ale nie podoba mi się bardziej od naszego. W naszym uwielbiam jak dziewczyny tak fajnie skaczą na pointach. I w sumie, jak dla mnie, gdyby połączyć te dwie choreografie, to wyszłaby najlepsza.

Point of no return - Hmmm.. u nas bardzo podoba mi się to, co się dzieje na drugim planie.. Draco, w wersji replica coś się dzieje z tyłu, czy nie? Bo jak nie, to wydaje mi się, że jest troszkę za pusto.

The Mirror/TPOTO - w sumie nie wiele było widać. Lustro bardziej podobało mi się u nas. Tzn sam moment przejścia Christine. Tak, jak w utworze tytułowym, nie wiele widać, więc trudno cokolwiek powiedzieć o kwestii wizualnej. Nie podoba mi się "Sing.. Sing for me" etc tego Upiora (John Owen Jones). Wydaje mi się, że robi to trochę jakby chciał na Christine nawrzeszczeć, zamiast napawać się jej glosem. Ale aktorsko, wszystkie ruchy, gesty super.

Think of me - Carlotta super. I ten akcent.. Very Happy Moment ze spadnięciem scenografii tutaj jakby trochę nieczytelny. Ktoś, kto nie zna historii mógłby na początku nie zrozumieć, że chodziło o Carlottę, a nie o to, żeby po prostu sobie spadło.

Masquerade - tutaj w ogole nie ma co porównywać. Te stroje, przepych, schody. No cudo. [link widoczny dla zalogowanych] jest całość, z tym że z niemieckojęzycznej wersji.


To co pisałam, jest oczywiście tego, co można obejrzeć na komputerze, więc są to dość "suche" wrażenia. O kwestii wokalnej i aktorskiej (z reguły) nic nie mówiłam, bo to raczej oczywiste..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 12:04, 07 Lip 2008    Temat postu:

Dzięki, że coś napisałaś - teraz ja z czystym sumieniem mogę sobie pozwolić na "kontratak" się trochę pokłócę, a co Wink

Il Muto - punktem odniesienia jest film i wersja romowa, nie? Tam faktycznie więcej się dzieje, jest o wiele więcej przerysowania i kpiny. Tak, właśnie kpiny z opery. Czy to na pewno o to powinno chodzić? Odniosłam wrażenie, że szczególnie wersja romowa postawiła sobie za cel koniecznie ośmieszyć operę, pokazać widzom, jaki to pusty, skostniały i bezwartościowy gatunek sztuki, do lamusa i już. Tego komizku jest tam aż za dużo. Uważam, że nie tędy droga. W wersji replica "Il muto" owszem, ma służyć pewnej parodii, ale nie do tego stopnia - nie jest obrażaniem opery jako gatunku, służy tylko delikatnemu puszczeniu oka i wywołaniu uśmiechu, zamiast "plebejskiego rechotu" (jak to określiła w swojej recenzji Fidelio). Jest o wiele bardziej subtelny, stanowi integralną część przedstawienia zamiast robić za komiczny przerywnik, żeby wynudzony całością widz miał się z czego pośmiać. Mi o wiele bardziej pasuje ta subtelniejsza wersja, nie lubię takiej łopatologii - ale cóż, w Romie taka wersja "Il muto" niestety pasuje do całości, a zwłaszcza do przerysowanej do granic możliwości "gry" Basi Melzer... No i kostiumy - nimi jestem niezmiennie oczarowana w wersji oryginalnej, trzymają się przynajmniej epoki Wink

Don Juan - nie, w tle nie ma tancerzy. Nie ma właściwie nic. Jes tylko stół, z tyłu ukryta komnata, i te dwie postaci - Upiór i Christine, sami. Jest namiętność, gra, uczucia między nimi. Nie potrzebują dodatkowych ozdobników, bo sami sprawiają, że widz nie może oderwać oczu od tego, co się dzieje między nimi. W romowej wersji owszem, balet był zachwycający, ale służył tylko odwróceniu uwagi od pierwszego planu - i robił to skutecznie, bo pierwszy plan zwyczajnie nie podołał zadaniu, nie potrafiłby. Gdyby nie ten balet i rzucający się w loży Mroziński, który wywoływał u mnie niekontrolowany rechot na przemian z załamaniem, ta scena właściwie nie miałaby racji bytu. Podsumowując, będę okrutna - jak się nie ma dobrych aktorów do zagrania, to się ratuje scenę, czym się da, a "Don Juan" w Romie był tego świetnym przykładem. Znowu o wiele bardziej wolę wersję oryginalną, gdzie są prawdziwe uczucia, gdzie relacja między tą dwójką mrozi krew, gdzie nic nie odwraca uwagi od tego, co powinno być najważniejsze.

The Mirror - u nas przejście Christine przez lustro nie zrobiło na mnie najmniejszego wrażenia - głównie przez oświetlenie, które było zdecydowanie za mało mroczne, a za bardzo "bajkowe". No i ta poza Upiora i Christine w lustrze, tuż przed wtargnięciem Raoula do garderoby - litości, to było prawie jak "Przeminęło z wiatrem" :/ Łopatologia po raz kolejny. W wersji oryginalnej garderoba Christine przynajmniej wygląda jak prawdziwa garderoba, a moment, w którym Upiór po raz pierwszy pojawia się w lustrze, mrozi krew w żyłach... No, ale to trzeba zobaczyć na własne oczy, żadne wideo na jutubie tego nie pokaże Wink

No i pokłóciłam się, ale wybaczcie, moja natura każe mi dyskutować Wink Co do tego nieszczęsnego Disneylandu - to mi służyło za pokazanie, zilustrowanie tego, o co chodziło mi w całej recenzji - Upiór w wersji lite, dla młodszego czy niewymagającego widza. Moe w forum TW użyła bardzo trafnego określenia: "wydmuszka", pięknie udekorowana, ale w środku puściutka. Z kolei gra aktorska i niektóre dekoracje, że o oświetleniu nie wspomnę, do Disneylandu mi nawet pasują... No, dobra, tutaj przyznaję, że robię się wredna. Ale nie mogę pisać inaczej, kiedy widzę, jak na moich oczach zabija się jedną z najpiękniejszych legend musicalowych. To wręcz zabolało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pon 12:18, 07 Lip 2008    Temat postu:

Ty masz o tyle lepiej, bo widziałaś wersję replica na żywo. Mi pozostaje oceniać na podstawie tego, co oglądam w komputerze. Mam świadomość, że w teatrze pewnie bym siedziała wbita w fotel. Tak samo wiem, że gdyby w Romie aktorzy robili świetnie, to co powinni robić, to balet w tle nie byłyby mi potrzebny do szczęścia. I pewnie gdybym najpierw zobaczyła nagrania z wersji replica, to bym dużo bardziej narzekała na Romową.. Wiadomo, kwestia przyzwyczajenia.
A tak swoją drogą fajnie było obejrzeć Upiora, którymi kierują jakieś emocje.. Szczególnie w TPOTO podoabły mi się jego gesty. Damian w tym momencie tylko stał..

Co do "wydmuszki" w Romie, to w 100% się zgadzam. Tam piękna jest cała oprawa, ale klimatu i emocji praktycznie zero.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 16:50, 07 Lip 2008    Temat postu:

No właśnie, zgadzam się co do Upiora Wink

Wybaczcie, nie mogłam się powstrzymać, żeby nie pospamować kolejnym filmikiem:
"The Music of the Night" - śpiewa i powala John Owen Jones, po raz kolejny. Tak powinien brzmieć Upiór, a przynajmniej mój Upiór Very Happy No i te jego drgawkowe gesty - świetne są, ledwo widać, jak porusza rękami! Joj uważany jest za jednego z najlepszych Phantomów. No i nie kładzie Kryśki na podłodze, tylko w łódce - ma to moim zdaniem więcej sensu.

Ja wiem, jakie te moje posty sprawiają wrażenie - wersja replica hurra i jedyna słuszna, wersja romowa błeeee i do śmietnika. Ale... cóż, tak się czuję Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pon 17:08, 07 Lip 2008    Temat postu:

Draco, nie wiem czemu się czepiasz.. On śpiewa prawie jak Damian.. RazzRazzRazz
A tak na poważnie, rzeczywiście ten facet jest świetny. Widać po nim, że Upiór, poza tym, że był oszpeconym człowiekiem, był przede wszystkim bardzo uzdolnionym artystą. Z resztą w ogole Upiór powinien być pełny emocji.. czyli właśnie TAKI.

Jeszcze naszło mnie, co do scenografii. Fajna jest ta kryjówka Upiora.. Te świece.. Mrau Very Happy Chociaż organy brzydsze niż u nas.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Goldi
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kieźlinowo ;))

PostWysłany: Śro 13:46, 09 Lip 2008    Temat postu:

Hym ... To ja się może wkońcu podzielę wrażeniami z ROMowego upiora ... jeżeli tak to można nazwać xD

Na wstępie: to NIE był "Upiór w Operze". Zamiast tragicznej historii zobaczyłam komedie i zamiast płakać ze smutku i współczucia lałam ze śmiechu xD Naprawdę!

Słyszalam wiele o Paulinie jako Christine, więc ucieszyłam się jak zmienili na Edyte ale moja radość znikneła kiedy zobaczyłam, że Szydła nie będziemy miały SadSad Wchodząc do sali juz na wstępie zachwycila mnie scenografia. Coś pięknego. Jak już się zaczeło to nie zmieniłam zdania Very Happy i przez cały spektakl się nią zachwycałam Wink Aż doszło do pewnej sceny xD Don Juan... Do kurnika?! xD Co tam robi kanapa?! xDDD Myślałam, że tam padne xDDD Te kolce robiły nawet fajny efekt pomijając, że to nie były czasy współczesne xD Cała scena oprócz Upiora, kanapy i clowna w loży robiła wrażenie. Mówię tu ściślej o tancerzach i choreografii. Ale jakoś tak chaotycznie pisze xD
Więc tak: Scenografia przepiękna oprócz kanapy xDD

Teraz może co do aktorów ... oj będzie jadka... xDDDD

Mroziński - Raoul
kto tego pajaca na scene wpuścił?! xDDD Może troche zbyt dosadnie ale sory xD To co on wyprawiał na tej scenie to normalnie przechodzi ludzkie pojęcie... Strzelał jakieś głupie miny bez przerwy... A to co on zrobil w Don Juanie to normalnie już mnie przerosło. Ryczałam ze śmiechu!!! xDDD Najapierw siedzi taki spokojny i wogóle i w pewnym momencie tak nagle, jakby sobie przypomniał że ma teraz spektakl i gra, zrobił minę zbitego psa, podkowa i rozpacza xD Ale w taki sposób, że ja nawet nie potrafię tego opisać ... Albo po maskaradzie jak Upiór przychodzi. Stoi uśmiechnięty i upiór wkracza. On podskok, "ojej" i spieprza ze sceny xDDD Jeszcze z przerazona mina xD To juz mnie przeroslo. Albo dziadek w początkowej scenie (nie mylić z innym panem xDDDD). Według mnie on powinien być jak w filmie. Wchodzi do teatru i wszystkie te koszmarne wspomnienia wracają. I powinno być pokazane jednak jakieś uczucie, wspomnienie co do małpki. A ten nie dość, że wyrywa ją z ręki to na wszystkich sarka jak małe dziecko xD Tylko pod nosem coś tam burczy ... Normalnie masakra jakaś xD Nie no mogłabym po nim jechać bez końca xD I niby on jest po szkole aktorskiej ... heh ... Nie lubiłam Raoula w filmie bo taka blamdzia xD (goryl xDDD) ale po obejrzeniu Mrozińskiego zakochałam się w filmowym xD

Edyta Krzemień - Christine
Wokalnie bardzo mi się podobała. Przyjemnie było mi jej słuchać Very HappyVery Happy Ale aktorsko ... heh :/ Ma jeszcze dużo pracy przed sobą Razz Nie była tragiczna, ale jednak widać bylo, że nie wie często co ze sobą zrobić i była momentami STRASZNIE sztuczna. Np na cmentarzu kiedy nagle macha rekami w strone grobowca i ucieka xD albo podczas proby do Don Juana ... Siedzi taka i sie cieszy ze jej wyszlo xD Jeszcze jak Raoul wbija do niej i stoi bez wyrazu na twarzy i po momencie taki ogromny zaciesz i "Raoul!!!" xD ale mówię Wink Wokalnie mi się podoba i aktorsko nie była aż tak straszna xDDD tylko te momenty miała ... hym ... dziwne? xDDD

Basia Melzer - Carlotta
Wokalnie mi się podobała Smile Ale aktorsko mnie wkurzała! xD Ona powinna być śmieszna i rozbawiać widza, ale nie wkurzać xDDD Normalnie miałam ochote wejść na scene i jej zatkać usta jak gadała xD

No i Damian Aleksander - coś co miało być Upiorem xD
NIE! Jedno wielkie Nie! jedyne kiedy mi sie podobał to scena po "O tyle prosze cie" i koncowa kiedy rozpaczal po stracie Christine. Wtedy mi sie podobal i nawet łezka gdzies mi sie chciala zakrecic xD Ale tak to ... NIE! O mamo! Co on zrobił z "Upiorem w operze" i "Muzyka nocy" i "Don Juanem" i wogole z cala reszta to naprawde! AGHRR ... xD No naprawde .. ja już bym byla lepszym upiorem a śpiewac nie umiem xD Normalnie szkoda gadac. Nie moge no! Momentami podobalo mi sie jak spiewal, bo ogolnie ma ładną barwe głosu, ale to nie piosenki dla niego! I ten sexy szept xDDD Nie! No brak mi slów xD

Reszta mi sie w miare podobała Razz Tam Piangi tez mnie wkurzal bo byl taki bezosobowy... byl zeby byc xD A! I co do scenografii jeszcze. Cmentarz. Mogli się bardziej wysilić a nie xD Myślą, że jak postawią jeden grobowiec i gdzies obok anioła a reszta to animacja, że to zrobi efekt? Ja wiem xD Czepiam sie ale wkońcu chce na reżyserke iść i mam swoja wizję xD Wogóle zgadzam się z "Upiorem z Disneylandu". Ten klimat jest typowy dla Disneya. To wszystko wygląda tak jkaby przy robieniu tego spektaklu nie było reżysera. Każdy sobie. Jak np Christine w podziemiach mdleje i Upiór ja tam na podłodze zostawia i tylko ja przykrywa xD Super lezec se tak na wilgotnej podlodze, w bialej sukience w podziemiach xD Sama radość xDD

Co do kostiumów to mi się podobały w każdej scenie Wink A moja ulubiona scena to chyba Maskarada. Pewnie dlatego, że tego nie da się skopac xD Oczywiście zespół wokalny nie dorównuje temu w Gdyni, ale fajne wrażenie robiło Very Happy

Ja wiem, że to w sumie nie wina aktorów. Oni jak kazdy chcial zagrac w Upiorze a ze ich wybrali z takim pomyslem na te postac to nie ich wina xD Ale ... uch! Sad Aż mi się smutno w serduchu robi Sad Ale jak jade po Aktorach to i po reżyserze bo nie potrafił ich naprowadzic, albo taka byla JEGO wizja. No. xD

Chyba na tyle xD Jestem w szoku bo po raz pierwszy napisałam takiego długiego posta xDD O mamo xD RazzRazz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Śro 14:27, 09 Lip 2008    Temat postu:

Ja też jestem w szoku, bo pierwszy raz widzę taki długi Twój post i z tak niewielką (jak na Ciebie) ilością emotikonów.Razz


A wracając do tematu. Jesteś bezlitosna.. Razz

Ja chyba jednak trochę będę broniła tego Upiora w paru kwestiach (sama nie wierzę w to, co piszę..). Tzn wykonawców..

Mroziński. Ehhh.. no rzeczywiście wymarzony Raoul to to nie był, i rzeczywiście z reguły był śmieszny w nieodpowiednich momentach ("Ojej" w Maskaradzie, to już w ogóle.. ale to chyba mu się niechcący wymsknęło jak zobaczył nasze dwa rzędy w maskach Razz Poza tym miny kiedy się "dusił".. No nie jego wina, że ma wyjątkowo śmieszną mimikę.. Razz). ALE za to widać było, że mimo wszystko stara się jakoś okazać te emocje.. No, a że mu nie za bardzo wychodziło i wyglądał śmiesznie. No trudno.. W loży z tym karabinem, moim zdaniem pomysł był całkiem fajny. Tylko wykonanie nie za bardzo..
A co do szkoły aktorskiej.. To on nie jest przypadkiem w TRAKCIE nauki?

Edyta. Wokalnie się w zupełności zgadzam. Aktorsko.. była dokładnie taka sama jak pozostałe dwie dziewczyny, tylko Edyta lepiej wykonywała te same rzeczy (tak.. nie ma to jak świetny reżyser, umiejący przekazać aktorom, co mają grać). Właściwie z tego co pamiętam, to wszystkie trzy bardzo podobnie mówiły te same kwestie etc. Więc pod względem "interpretacji" (jeśli w ogole można to tak nazwać..) były w 95% takie same. No ale jakby nie patrzeć, Edyta rzeczywiście jest najlepsza z pośród tej trójki. Momentami była sztuczna, ale przynajmniej coś robiła. (Paulina w połowie swoich scen stała i międliła sukienkę...) Ogólnie rzeczywiście Edyta była bez wyrazu, ale nie ma co się oszukiwać. Jest debiutantką, bez profesjonalnego przygotowania, więc chyba raczej trzeba mieć pretensje do reżysera. No a idąc jeszcze dalej, ludzi odpowiedzialnych za dobór ludzi.. Tym bardziej, że chyba Upiór nie jest spektaklem dla debiutantów.. Takie jest przynajmniej moje zdanie.

Damian. Ciesz się, że nie byłaś 19 maja Smile W porównaniu do tamtych spektakli, to na zlotowym "sexi szeptu" prawie nie było (chyba raz mu się zdarzyło.. wtedy w każdej zwrtoce..). W sumie chyba zaczęłam się oswajać z jego Upiorem.. Tzn.. przyzwyczajać. Ale emocji nie wywołuje we mnie za bardzo. Dobra.. 19 maja, chyba na 15, łzy mi pociekły, ale malutko.. I tak wydaje mi się, że to było bardziej spowodowane dośc smutną sceną, niż tym że Damian był tak boski, że aż mnie wzięło na płacz. Z resztą.. ja zawsze (no prawie) ryczę, więc to raczej nie jest żaden wyznacznik. No ale podobał mi się, tuż po tym jak Kryśka pierwszy raz zdjęła jego maskę, po "All I Ask.." i na końcu. Co do wokalu.. Głos ma fajny ogolnie.. O.. jako Lewkonik jest fajny.. Jako Golarz też. Jako Danny w Grease, wokalnie też był całkiem fajnie. Ale gdzie go na Upiora?!?!?!?! Tego nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem..

No i masz rację co do reżysera.. Postaci nie są wyraziste.. Tzn główne postaci. Drugoplanowe wręcz przykrywają te główne, no ale drugoplanowe role grają świetni aktorzy, którzy mogą sobie jakoś tam poradzić bez reżysera. W tym spektaklu brakuje spójności między scenami i to wszystko nie ma klimatu.. Chwilami czułam się jakbym oglądała wybrane sceny, a nie całość. Możliwe, że było to spowodowane, tym że właściwie wszystkie sceny były zupelnie z innej bajki i innej epoki (pomijając, że i tak każda była "bezepokowa"..). Krótko mówiąc Roma chyba już nie powinna brać się za takie wielkie produkcje w wersji non-replica, bo chyba paru osobom się wydaje, że jak zrobią fajnego słonia i duże schody, to spektakl będzie świetny.. A niestety tak nie jest.. (na pierwszych dwóch Upiorach tego "super hiper słonia" nawet nie zauważyłam...).

No więc podsumowując.. Żyrandol fajnie spada Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Goldi
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kieźlinowo ;))

PostWysłany: Śro 14:37, 09 Lip 2008    Temat postu:

żurandol fajnie spada... tak to bardzo dobre podsumowanie Wink Ja wiem, że to są debiutanci, dlatego wiem , że powinnam miec pretensje nie tyle co do aktorow a co do rezysera. Wiem, że ostro pojechalam po Mrozinskim. Może rzeczywiscie troche nieslusznie, ale naprawde! Jeszcze do tego postaci samej w sobie nie lubie wiec wiesz Wink Nawet jezeli jest w trakcie to chyba do szkol aktorskich nie przyjmuja wszystkich i czegos juz powinien sie tam nauczyc xDDD Z tym karabinem... To jest komiczna scena i lepiej zeby on juz tam tej broni nie dotykal xD A emocje rzeczywiscie bardzo chcial przekazac ... xDDD Az za bardzo Wink Czepiam się wiem. Ale ja za sama postacia nie przepadam Razz
Upiora widzialam tylko raz wiec nie mam porownania co do innych dziewczyn Razz
Łezka mi sie zakreciala ze wzgledu na scene a nie na damiana tak dla scislosci Wink RazzRazz
I tak. Ciesze sie ze go nie slyszlam w innych dniach RazzRazz Tragiczny nie był Razz Mówię, żę lubie jego glos ale nie w tej roli! xDDDD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Śro 15:26, 09 Lip 2008    Temat postu:

Oj ciesz się, ciesz.. Wtedy w ogóle Mroziński był 5 razy gorszy, Damian co chwilę "seksownie szeptał", więc tak byście tu jechały z Moniką, że bym nie nadążyła z cenzurowaniem Very Happy

Po Marcinie widać, że bardzo się stara.. No i rzeczywiście aż za bardzo. Tylko szkoda, że to jego staranie się, jest takie powierzchowne. Robi dużo min (za dużo i za śmiesznie.. Razz), niescenariuszowo wyrywa kolegom karabiny, krzyczy piskliwie "Ojej" w Maskaradzie (i "TO JA! w "O tylę..".. Całe szczęście, że na zlotowym sobie to darował, bo nie cierpię tego!) i w ogóle jest cały taki kochany i słodki, do tego stopnia, że aż przesłodzony (czyli, gdyby się bardzo wysilić, to można to zinterpetować jako bardzo Raoulowatego Raoula), ale.. Jak spojrzeć w "głąb" tworzonej przez niego psotaci, to nie ma na co patrzeć. Pod minami, "ojejami" i tymi innymi niestety niewiele się kryje. I szkoda, bo tak jak z Damianem spodziewałam się, że może nie być jakoś super (chociaż i tak aż do usłyszenia fragmentów z płyty, ciągle wierzyłam, że jednak będzie fajnie), to akurat w Marcina bardzo wierzyłam i byłam prawie pewna, że będzie świetnym Raoulem.

Niestety się przeliczyłam.. Tak samo jak przeliczyłam się w związku z samym Upiorem. To miał być wymarzony spektakl w wymarzonym (wtedy) teatrze i z wymarzoną obsadą, a wyszedł, najgorszy Romowy spektakl jaki widziałam i jedno wielkie rozczarowanie. A szkoda, bo z TYMI FINANSAMI mogli zrobić naprawdę świetny spetakl. Wystarczyłoby tylko robić spektakl, robiać sztukę, a nie PIENIĄDZE i dobrać ODPOWIEDNICH aktorów do głównych ról.. A tak pan Kępczyński chciał mieć najmłodszą Kryśkę w historii, znanych Upiorów i najdroższy spektakl w historii Polskiego teatru i ma...Wielką klapę..


Ostatnio zmieniony przez Kuncyfuna dnia Śro 15:28, 09 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Śro 15:38, 09 Lip 2008    Temat postu:

No właśnie, Kunc, uchwyciłaś esencję: mnóstwo na wierzchu i nic pod spodem. Przypomina się scenka ze Shreka: "Ogry mają warstwy" Wink Dobrze by było, gdyby "Upiór" miał warstwy, ale niestety tam pod powłoką glamour i zbyt szerokich gestów, zbyt wyrazistych min nie ma nic. Pusto. Wiatr wieje. I grają koniki polne. Nie tylko o Mrozińskim tu mowa, ale o wszystkich, niestety, może poza paroma wyjątkami wśród drugoplanowych postaci. A to nie tak ma wyglądać, moi mili państwo, nie tak...

Ja też nie pałałam wielką miłością do Patricka Wilsona. Ale on w gruncie rzeczy zagrał porządnie to, co miał zagrać - miły, uprzejmy, ciepły człowiek, który się zakochał i który chce bronić swojej ukochanej przed czymś, czego sam nie rozumie. O wiele bardziej wolę go od Marcina. Podobnie z Gerrym Butlerem, który może głosowo też niewiele ma z Anioła Muzyki, ale tak nadrobił grą aktorską, że nawet jego śpiew mi nie przeszkadzał, a wręcz się podobał (teraz już mniej, im bardziej wgłębiam się w oryginalną wersję, ale sentyment do Gerrika wielki pozostaje). Film, przy całym swoim kiczu (który aż się wylewa z ekranu) zachowuje pewną integralność, potrafi oczarować, a rozmach scen nie przyćmiewa gry aktorów, a wręcz ją eksponuje. W filmie jest pewien koncept - czy słuszny, to można się kłócić, ale jest i reżyser trwa przy nim konsekwentnie. A w Romie miałam wrażenie, że oni próbowali zrobić replikę filmu, przy czym udało im się wyrzucić wszystkie jego sensowne elementy i został sam kicz.

Ach, jak ja lubię jeździć po romowym Upiorze, trochę postów posmaruję i od razu lżej na duszy Wink A najsmutniejsze jest to, że gdyby wybrali inną obsadę do głównych ról, to cała reszta by tak nie przeszkadzała, jak sądzę. Chyba nawet przeżyłabym te nieszczęsne kolce i dyskotekę na organach Upiora. Ale ci aktorzy nie pasują tam, do tych dekoracji, które wymagają kreacji wielkich i jeszcze większych głosów. Roma nam tego nie dała, a w rezultacie wszystko tonie w dekoracjach i w spadającym żyrandolu za ileśtam milionów. Przykre, ale prawdziwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Musicale Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 33, 34, 35  Następny
Strona 3 z 35

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1