Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
philo
KMTM
Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 19:14, 16 Mar 2009 Temat postu: "Pigmalion" a MFL |
|
|
wilhelmina napisał: |
PS: Czy ktoś, kto czytał "Pigmaliona" mógłby mi powiedzieć, czy Higgins to wg. zamysłu autora postać "kochany dziadek", czy bardziej "zimny pan w średnim wieku"? Mam nadzieję, że w końcu znajdę czas na przeczytwanie "Pigmaliona". Zabieram się za to od zeszłego roku |
Odnoszę wrażenie, że ani jedno, ani drugie. Higgins jest raczej swoistym enfant terrible, odrzucającym konwenanse towarzyskie i dżentelmeńskie zasady, uważającym się za kogoś wyjątkowego, lepszego od ogółu i traktującym wszystkich z góry, szacunkiem darząc jedynie swoją matkę. Z jego pracy nad Elizą nic prawdopodobnie by nie wyszło, ponieważ nie byłby w stanie dać jej dobrego przykładu, jeżeli chodzi o właściwe zachowanie się w towarzystwie, dobre maniery i szacunek dla innych ludzi. Przykładem dla niej pod tym względem był pułkownik Pickering, traktujący ją uprzejmie i z szacunkiem szczerze i bez przymusu. Stanowi swego rodzaju przeciwwagę dla Higginsa, jest taką postacią "do lubienia". To w książce. Niestety, z tego, co zdołałam się zorientować, w scenariuszu musicalu postać Pickeringa została nie tylko mocno okrojona, ale i dość znacznie zmieniona, jeżeli chodzi o cechy charakteru. Obawiam się, że polubienie go nie będzie już takie łatwe...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Śro 19:47, 18 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Philo, zainteresowałaś mnie. Poszukałam dzisiaj "Pigmaliona" w bibliotece, znalazłam, przeczytałam. I chyba widzimy postać Pułkownika nieco inaczej, bo chociaż owszem, widocznie działa jako swego rodzaju przeciwwaga dla Higginsa (który, jako bohater sztuki, wydał mi się bardzo ciekawie i intrygująco przedstawiony, przez swoją ekscentryczność i niedbałość o maniery, brak cierpliwości i wybuchowość, stał się moją ulubioną postacią - ale ja mam dziwny gust, jeśli chodzi o fikcyjnych bohaterów ) - jest widocznie bardziej uprzejmy, lepiej wychowany, lepiej przystosowany do towarzystwa i zdecydowanie bardziej delikatny. Jednak podczas ich wspólnego bawienia się w tę ich grę "zróbmy-z-Elizy-damę," daje się ponieść tak samo, jak Higgins i on również przestaje patrzeć na biedną kwiaciarkę jak na człowieka, podejście kolegi udziela mu się i ani jeden, ani drugi nie rozumie implikacji, dopóki Eliza nie rzuca im ich w twarz razem z kapciami Higginsa. Nie odniosłam tego wrażenia, o którym pisałaś wyżej (że to od Pickeringa Eliza uczyła się najwięcej) aż do chwili, kiedy Eliza sama mówi o tym w swoim monologu, czyli już po fakcie. Jest postacią "do lubienia," ale jego stosunek do Elizy w środku sztuki, podczas trwania eksperymentu, pozostawia jednak sporo do życzenia
Poza tym, podoba mi się zakończenie tej sztuki i jego realizm. Wydaje mi się, że Shaw całkiem słusznie protestował przed zrobieniem z jego sztuki musicalu, bo zdawał sobie sprawę, czym to może grozić - jak pokazała wersja filmowa, całkiem słusznie. Teraz ciekawa jestem wersji scenicznej, żeby zobaczyć, jak zmienił ją film i jak ona odnosi się do pierwowzoru - gdzieś pomiędzy jednym a drugim? Jeśli tak, to chyba powinniśmy się cieszyć, chociaż teraz mam zupełnie inne podejście do tych bohaterów i tej historii i mam nadzieję, że Baduszka wraz z jej aktorami odda im sprawiedliwość.
Ostatnio zmieniony przez Draco Maleficium dnia Śro 19:48, 18 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
philo
KMTM
Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 0:46, 22 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
To prawda, że Pickering nie jest postacią jednoznacznie dobrą i pozytywną. Chyba siła tej sztuki tkwi w ciekawie charakterologicznie zarysowanych postaciach. I rzeczywiście Higgins jest ciekawą osobowością, ale czy do lubienia? Jednak wolę Pickeringa. Przede wszystkim - ma poczucie humoru i świetnie się bawi wyłapując komizm pewnych sytuacji i niekonsekwencje w postępowaniu Higginsa. Rzeczywiście rzuca propozycję zakładu, traktując sytuację jak interesujący eksperyment, który go wciąga, ale też w pewnym sensie mobilizuje w ten sposób Higginsa, żeby podjął się zadania, na którym Elizie zależy. A więc poniekąd stara się jej pomóc. I nie powiedziałabym, że o niej zapomina. Bierze odpowiedzialność za swoje postępowanie (cyt.: "Pan rozumie, że popierając pański pomysł co do Elizy, jestem w pewnej mierze odpowiedzialny za jej los. (...) )i jest w tym konsekwentny. A co do kwestii przykładu, jaki daje Elizie swoim postępowaniem - nie twierdzę, że robił to świadomie i celowo. Jednak widoczne jest wrażenie, jakie swoim zachowaniem robił na dziewczynie, a przecież powszechnie wiadome jest, że wychowanie nie polega tylko na udzielaniu lekcji savoir-vivre'u, ale przede wszystkim na osobistym przykładzie właśnie. Dla mnie to było ewidentnie widoczne od początku.
inną rzeczą jest fakt, że są to moje osobiste odczucia co do pierwowzoru literackiego. najwyraźniej te drobiazgi, na które zwracam uwagę umykają, lub nie są tak istotne dla scenarzystów opierających się na tym tekście, co widać było choćby w realizacji Teatru Telewizji. O ile Higgins pozostał postacią intrygującą i ciekawą,o tyle Pickering został przedstawiony nudno i nieciekawie, wyprany z wszelkich emocji, życzliwości i tego ironicznego poczucia humoru, które w mojej wyobraźni związało się z jego postacią na stałe.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|