Szkoła

ola

ja dostałam jedynkę z odpowiedzi w której podczas powiedziałam pod nosem nieważne... odpowiedz została mi przerwane w połowie zdania i załozono z góry że nic nie umiem. następną dostałam z tego, że miałam być pytana z poprawy, a zostałam zapytana z nowego tematu.

zna ktoś jakiś dobry sposób na nauke angielskiego? Smile

Draco Maleficium

Oglądaj dużo filmów z napisami, nie z lektorem czy dubbingiem, a jeśli jakiś film znasz, oglądaj i bez napisów. Wsłuchuj się, ile możesz w język mówiony, przysłuchuj się uważniej piosenkom i staraj się je zrozumieć. Może spróbuj pooglądać BBC i brytyjskie seriale, no i radzę popróbować czytania po angielsku - są dostępne książki na wszystkich poziomach. No i mów po angielsku - nawet, jak masz problemy, im więcej mówisz, tym więcej wprawy nabierasz. Buszuj po angielskich stronach. Generalnie - kontakt z żywym językiem, niekoniecznie takim, jak w podręcznikach. I cóż... chyba niewiele więcej jestem w stanie dać wskazówek Smile

Kuncyfuna

Ja mam jedną wskazówkę: pogadaj z Draco przez Skype'a Smile

Bardzo skuteczna metoda Very Happy

Enid

Ściągnij sobie nagranie ulubionego musicalu, wiesz, z dialogami i ze wszystkim, i słuchaj Very Happy

Ja uczę się angielskiego chyba tylko z tego, bo na lekcji wybitnie nic mi nie wchodzi.

ola

a gdzie mogę kupić takie książki?

Enid

W każdej księgarni językowej, w empiku mnóóóóstwo, w internecie też, i chyba taniej...

ola

widziałam w empiku ksiązki anglojęzyczne... ale nie widziałam takich z poziomami.

Kuncyfuna

W bilbiotekach anglojęzycznych można wypożyczyć takie książki, i to wcale nie takie banalne. Kiedyś wypożyczyłam "Upiora w Operze" na pierwszym poziomie.

ola

heh u mnie w mieście jest jedna mała biblioteka miejska. a co dopiero mówić o anglojęzycznej.. no cóż. może uda mi się coś znaleźć w szkole albo w sklepie.

Vi ^^

Wiecie, jak tak teraz patrzę, to nie mam wcale najgorszych ocen. Wyjdę (przynajmniej na półrocze) przyzwoicie. Ba! Bardzo przyzwoicie. Denerwuje mnie tylko fizyka. No może za dużo powiedziane, po prostu na początku roku facetka zrobiła kartkówkę, z której dostałam 3 (wiecie początek roku, myśli się o wakacjach ^^) i jak na razie to moja jedyna ocena z fizyki. Bu ;/. Liczyłam na coś dwa razy większego Razz

.
Wiecie, dziś zamiast GDW i techniki mieliśmy (tzn. moja klasa) lekcje z psychologiem : D (nam już nic nie pomoże Razz

). Mieliśmy napisać: jaka nasza klasa jest, a jaka być powinna. Potem kazano nam w grupach napisać cechy dobrego przyjaciela, co pomaga podtrzymać przyjaźń, a co psuje przyjaźń. Potem dziewczyny miały krzyczeć: ,,a’’ a chłopaki ,,o’’. Wszyscy mieli zamknąć oczy i po głosie do siebie dojść: dziewczyny do dziewczyn i chłopaki do chłopaków. Na paskach kartek (,,promyczkach słoneczka’’) mieliśmy napisać cechy/zachowania przyjaciela, a na końcu mieliśmy na gwiazdkach napisać swoje imię i nazwisko i przyczepić go do takiej kartki, koło tych osób, które lubimy. Zastanawiam się, czy ja przypadkiem nie chodzę do szkoły specjalnej. Wychowawczyni i ta psycholog traktowały nas jak jakieś niedorozwinięte dzieci. One mają problem z tym, że my nie jesteśmy zgrani, jaaaaaaa…. 'Szybko' wpadły na 'genialny'pomysł integracji.
Olbrzymi plus: tak się z kumplem na tych lekcjach naśmiałam, że teraz mam boski humor ^^.

Skumajcie moją babkę od matmy: chcesz iść na konkurs kuratoryjny? ja: niee, pani: pod koniec lekcji dasz mi ostateczną odpowiedź, ja: dobrze. Koniec lekcji: nie chcę iść na ten konkurs, bo te zadania są dla mnie za trudne, pani: na ile procent jesteś pewna?, ja: sto, pani: nic nie tracisz, jak pójdziesz na ten konkurs, ja: wiem, pani: to ja ciebie zapiszę. PRZYSIEGAM, że ani przez ułamek sekundy nie okazałam zainteresowania tym konkursem, a ona mnie na siłę do niego wpieprzyła. Oprócz mnie, idą ludzie którzy mają 6 z matmy. Wy byliście kiedyś na takim konkursie z matmy? Tam jest może sześć zadań i tak trudnych, że mogę nad nimi 5 lat siedzieć i NIC nie wymyśle.
Czy ktoś ma jakaś dobrą metodę na to, aby nie iść do szkoły? (tu mam na myśli dzień konkursu).