Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
margo
KMTM
Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 0:53, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Szczerze mówiąc nie wiem za bardzo o czym jeszcze miałybyśmy dyskutować, bo wydaje mi się, że po prostu dokładnie te rzeczy, które mnie drażnią, Wy uważacie za plusy i vice versa
Tylko jedno mi się jeszcze nasunęło:
Draco napisał: | Jak dla mnie przemiana akurat w czasomierz jest tu jak najbardziej uzasadniona właśnie poprzez tę wieczną nerwowość, nieco może graniczącą z paranoją. |
Osobiście ze względu na to zamieniłabym go w sole trzeźwiące
Co do Bestii - wolę Wisłockiego. Michalski rzeczywiście bardzo wyraźnie pokazuje, że Belle ma na niego duży wpływ, ale moim zdaniem robi to trochę zbyt gwałtownie - znienacka z ryczącego i przerażającego potwora zamienia się we wrażliwego, przemiłego i wspaniale ułożonego księcia. U Wisłockiego przemiana jest stopniowa, zależy mu na Belle, ale nie jest w stanie od razu tego pokazać i musi się powoli, stopniowo wszystkiego uczyć Poza tym jego Bestia jest jakaś barwniejsza. Za to Michalski podsuwa Belle krzesełko, jak już jedzą razem kolację (chyba wtedy), a Wisłockiemu się zapomniało. I Michalski rzeczywiście świetnie śpiewa, wzruszyłam się przy jego "If I can't love her", a "yyyyyyyyyyyyyyyyyyy" było niesamowite. Ale głos Wisłockiego też mi się podoba
Więcek jest faktycznie mocno przerysowany, ale moim zdaniem tutaj to bardzo pasuje. W każdej scenie jest taki, że boki zrywać Żabka też fajny, ale troszkę mniej się rzuca w oczy i rzadziej się wyszczerza całym garniturem uzębienia
Tak, co do Lumiere się zgadzam, ja też nie mam pojęcia który mi się bardziej podoba, ale dlatego, że nie widziałam Richtera Jednakowoż właściwie nie czekałam na niego z utęsknieniem, bo Kaliszuk podobał mi się szalenie i doskonale odpowiadał moim wyobrażeniom o Świeczniku
Zupełnie za to nie rozumiem dlaczego nie wolicie Lefou Deskiewicza. Przecież on tak ładnie pluje i jest taki miły! Ma szczerość w oczach i od razu wiadomo, że naprawdę podziwia Gastona! A Gregor to cwaniak i niedobrelec. Trzyma się silniejszego, bo sam nie dałby sobie rady. O.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Nie 9:10, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
margo napisał: | Zupełnie za to nie rozumiem dlaczego nie wolicie Lefou Deskiewicza. |
Może dlatego, że chyba wolę cwaniaka Tomek Gregor jest moim zdaniem bardziej charakterystyczny.. Na Mateusza nie zwracałam aż takiej uwagi. Inna sprawa, że to właśnie Tomka miałam na kilku pierwszych spektaklach, więc możliwe, że troszeczkę podświadomie działa tu przyzwyczajenie. No jednak uwielbiam ten jego piskliwy głosik i słodziaszne "oj" przy niedociągniętych górach. Moim zdaniem Lefou w wykonaniu Tomka ma więcej uroku. Wizualnie też bardziej mi pasuje.
Ostatnio zmieniony przez Kuncyfuna dnia Nie 9:12, 05 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Pon 11:11, 06 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
A ja szczerze mówiąc tutaj też już nie wiem, który z panów góruje w moim rankingu, bo Mateusz bardzo mi się podobał na ostatnich spektaklach i w sumie postać Lefou - a raczej to, kto go będzie grał - była mi obojętna. Podoba mi się zarówno cwaniaczek, który trzyma z silniejszym z bojaźni o własną skórę, jak i szczery, wiernopoddańczy, może nawet nieco za bardzo (XD) fanboy. Niektóre frazy tak mi utkwiły w głowie w sposób, w jaki wypowiada je Tomek Gregor, że inna intonacja już mi nie pasuje (na przykład "Nie nooo, znalezione nie kradzione!"), ale całościowo i jeden i drugi ma u mnie plusa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
philo
KMTM
Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 9:31, 09 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Draco Maleficium napisał: | Kochana, zapomniałaś, że nie było mnie z wami w niedzielę W sobotę rano miałam dość dobry punkt obserwacyjny na wszystko, co działo się za schodkami, i tych tańców nie uświadczyłam, być może dlatego, że akurat wtedy patrzyłam na tańczących Belle i Bestię. |
Tu chyba docieramy do sedna sprawy. Rzecz cała najwyraźniej nie w tym, który ze świetnych jest najświetniejszy, tylko który nam się bardziej podoba. Aczkolwiek szalenie lubię te dyskusje, to chyba pora zdać sobie sprawę, że tak naprawdę są to dyskusje nad wyższością naszej interpretacji postaci nad cudzą. Aktor, którego sposób odczytania roli jest bliższy naszym wyobrażeniom bardziej przyciąga uwagę, bardziej się podoba, patrzymy na niego częściej. Do tego trzeba dołożyć jeszcze osobiste sympatie, od których nikt przecież nie jest wolny. I już wyraźnie widać, jak gospodarujemy naszą uwagą podczas spektaklu. Przyznaję, że na pierwszym zupełnie nie zwróciłam uwagi na to, co robili Zegar i Szafa podczas „Gościem bądź”. Działo się przecież tyle różnych rzeczy na scenie. Owszem, zerknęłam raz i drugi, ale te mini-scenki nie pochłonęły mojej uwagi. Na drugim spektaklu było już inaczej. Od początku Zegar – Wester spodobał mi się bardziej, więc i w tej scenie spoglądałam na niego częściej, dzięki czemu miałam szansę zauważyć i cudne wspólne z Szafą ocieranie łez w wyjęte z szuflady pantalonki, i zabawne pląsy. Podobnie ze scenką za schodkami – Ty na nią zwracasz uwagę przy jednej obsadzie, ja przy drugiej. Nie zapomniałam, że nie było Cię z nami w niedzielę. To nie ma jednak większego znaczenia, ponieważ ta scena jest grana przez Westera i Kaliszuka na każdym spektaklu podobnie, rzecz w tym, czy patrzy się akurat na nich, czy na Bestię i Belle, którzy są przecież w tym momencie w centrum. Pląsy na brzeżku sceny, czy za schodkami, to przecież w gruncie rzeczy tło, szczególik i bonus dla uważnych. Każdy ma swój.
Sądzę że z podobnych powodów podobają mi się i inni aktorzy, których zmienników nie miałam okazji zobaczyć. Anna Maria Urbanowska jako Belle, Marek Kaliszuk jako Lumiere – byli tak bliscy moim wyobrażeniom o granych przez nich postaciach, że poczułam się w pełni usatysfakcjonowana. Nie zakładam, że interpretacje Karoliny Trębacz czy Marka Richtera będą złe. Ale na pewno będą inne.
Podobało mi się, że w Belle idealnie równoważył się romantyzm i chęć uciekania od rzeczywistości w świat książek z trzeźwością myślenia i lekką, inteligentną ironią. Że obok odwagi była zwyczajnie mądrą dziewczyną. Ba, podobało mi się nawet to, że była brunetką, co wyraźnie na pierwszy rzut oka odróżniało ją od blond-podfruwajek w miasteczku. I oczywiście, że rację będzie miał również ten, który powie, że jasne loki Karoliny Trębacz tym bardziej podkreślają odmienność Bell, pozornie nie wyróżniającej się z otoczenia. Ja jednak wolę tak, jak wolę: wyraźne podkreślenie inności Bell przez różnice w wyglądzie – to dla dzieci, i niezbyt słodki, wyrafinowany i prawdziwy psychologicznie charakter – dla dorosłego widza.
Podobnie jest ze Świecznikiem. Sądzę, że dość dobrze potrafię sobie wyobrazić Marka Richtera w tej roli, opierając się choćby na jego emploi. Wyobrażam sobie go jako dojrzałego, zniewalającego gentelmana, szarmanckiego znawcę etykiety i dobrych manier, dyskretnie uroczego. Osobiście pewnie wolałabym takiego pana spotkać. Ale w tej historii doskonale bawiłam się obserwując Marka Kaliszuka jako pełnego młodzieńczego uroku, beztroskiego uwodziciela, któremu i tak zawsze wszystko ujdzie na sucho, bo nie sposób na niego się gniewać. Te sytuacje, w których próbował uwieść Belle ot tak – z czystego przyzwyczajenia do takiego sposobu bycia były po prostu bezcenne. I kwestie Zegara, nieustannie przywołujące niesfornego Lumiere’a do porządku wydawały się jak najbardziej zrozumiałe. Belle wszak miała ważną rolę do spełnienia w tym zamku, a wszystko mogło runąć przez beztroskę uroczego Świecznika. Bo prawdę mówiąc jakaż panna zdołałaby się mu oprzeć…
O Bestii i Gastonie napiszę następnym razem, bo teraz czas mi się kończy. Nie unikam dyskusji z Tobą, Draco, wręcz przeciwnie, sprawiają mi one dużo przyjemności. Nie wyczekuję momentu, kiedy Ciebie nie będzie, a raczej takiego, kiedy ja będę miała wolną chwilkę, by się odezwać. Jak na razie wakacje upływają mi dość pracowicie.
Ostatnio zmieniony przez philo dnia Czw 9:52, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Pon 17:00, 13 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Oj wiem, wiem, jeno droczę się trochę
Naturalnie, że jest to sprawa preferencji, sama też próbowałam to wykazać. I cieszy mnie to, że macie ochotę na takie dyskusje, mnie samej też sprawia przyjemność ten wysiłek umysłowy, bo mózg ma okazję trochę popracować podczas wakacyjnego lenistwa i z pewnością jest mu to na gwałt potrzebne. Czekam zatem na ciąg dalszy pod tytułem Bestia & Gaston, bo ciekawa jestem, czy ktoś jeszcze wstawi się za Księciem w wersji Wisłocki
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|