Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Sob 12:03, 06 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
31.12.2008 - premiera Skrzypka w Teatrze Powszechnym im. Jana Kochanowskiego w Radomiu.
Ktoś wie, która to już Skrzypkowa produkcja w Polsce w tym czasie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Sob 14:18, 06 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ekhym... nie wiem, czy chciałoby się komuś liczyć, ale w tym sezonie to już chyba trzecia premiera. Polska kocha Tewjego, najwyraźniej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Wto 19:55, 16 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] - artykuł o Skrzypku w Teatrze Powszechnym im. J. Kochanowskiego w Radomiu, w reżyserii Macieja Korwina.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Śro 23:18, 17 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] z Wrocławia. Brzmią naprawdę ładnie, to trzeba im przyznać, zwłaszcza panie i końcówka... Ale jakoś jednak wersja nasza zrobiła na mnie większe wrażenie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Śro 23:24, 17 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Mi się średnio podoba szczerze mówiąc. Ładnie brzmią, ale brakuje mi tych wyższych głosów trochę. Chociaż też cięzko cokolwiek powiedzieć po takim nagraniu.
Jeden pan mi przypomina Szydła Tyle, że z wąsami (coś a'la Weronik, tylko ciemne wąsy, a nie blond )
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Śro 23:30, 17 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
A tutaj [link widoczny dla zalogowanych] z Poznania. Znowu piękne brzmienie, zwłaszcza w harmoniach, ale aktorstwo moim zdaniem pozostawia trochę do życzenia (Avram i Jenta...)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Czw 10:55, 05 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] setny spektakl w Łodzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
philo
KMTM
Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 21:26, 08 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Obejrzałam wczoraj chorzowskiego „Skrzypka”, gościnnie na scenie Teatru Słowackiego w Krakowie.
Wrażenia… Hmm… Z całą pewnością byłabym zachwycona i bardziej entuzjastyczna, gdybym wcześniej nie widziała „Skrzypka” gdyńskiego. Mając jednak w pamięci tamto przedstawienie nie potrafię uniknąć porównań (zresztą w tym celu się na ten spektakl wybrałam) i mogę powiedzieć co najwyżej „no – też dobrze…”. Było kilka elementów, które mi się podobały, nawet bardzo. Przede wszystkim – przepięknie wokalnie. Oczywiście zdarzały się jakieś drobne wpadki, ale to przecież zawsze zdarzyć się może. Nie w nadmiarze, i nie raziło. Mam wrażenie, że generalnie chorzowski zespół śpiewa niżej niż gdyński, a ja, zupełnie subiektywnie, wolę to, niż anielskie góry sopranów. Wyszłam zauroczona głębokim altem Marty Kotowskiej, która grała Gołdę. Właściwie nie było głosu, który budziłby mój sprzeciw, czy choćby wątpliwości. No – po prostu pięknie.
Scenografia – bogatsza o tyle, że sceny „domowe” rozgrywały się na tle bardzo realistycznych drewnianych wrót stodoły i kawałka płotu z furtką ze sztachet. Ładne to było i klimatyczne. Tło w pozostałych scenach przywodziło mi na myśl szopki bożonarodzeniowe z czasów mojego dzieciństwa – ta kolorystyka i maleńka makieta jakiegoś budynku, o który skrzypek mógł oprzeć co najwyżej czubek buta. W niektórych scenach pojawiały się wiszące na sztankietach płaskie postacie odwołujące się do malarstwa Chagalla (jakżeby inaczej), ale gdzież im do gdyńskich żydowskich wycinanek, które swoją formą i sposobem zawieszenia odwoływały się do tegoż malarstwa o ileż subtelniej. No i w scenie modlitwy nad głowami zgromadzonych zawisła prawdziwa, ogromna menora z płonącymi świecami. To robiło zdecydowanie większe wrażenie niż mdła projekcja gdzieś w tle. Ale – coś za coś – pewnie z tego powodu pierwszy plan ze stołem był zbyt jaskrawo oświetlony, co trochę burzyło nastrój.
Skrzypek – ubrany w zwykły czarny strój z tałesem, wydobywający ze skrzypiec raczej głębokie, niskie tony, nie był tak zjawiskowy i odrealniony jak gdyński.
Sceny zbiorowe – zatęskniłam boleśnie do Gdyni już na samym początku, wspominając tamtą żywiołowość i różnorodność ruchu i patrząc na jednostajnie przemieszczające się oddzielne kółeczka kobiet i mężczyzn, które natarczywie przywodziły mi na myśl więzienny spacerniak. Generalnie cały spektakl wydał mi się bardzo statyczny i ciągle tego ruchu było mi mało. Ach, Gdynia… W porównaniu z nią cały ten spektakl był dużo mniej energetyczny, miał słabsze tempo, co wpływało również na to, że puenty były jakoś mniej zauważalne, słabiej wypunktowane, niektóre kwestie gdzieś nikły i nie robiły właściwego wrażenia na publiczności. Choć scena w karczmie była bardzo ładna, wesele też, a taniec z butelkami podobał mi się tak bardzo, że uspokoiłam się dopiero, kiedy stwierdziłam, że nogi chłopcom „chodzą” bardzo nierówno i w Gdyni na pewno nikt by sobie na coś podobnego nie pozwolił (no co, to jest przykład na mój wysiłek wkładany w formułowanie obiektywnych opinii).
Postaci – generalnie „młodsze pokolenie” podobało mi się bardzo. I wokalnie, i aktorsko. Przy okazji – w scenie, w której córki śpiewają „Oj, Swatko, swateńko…” lepiej zostało uzasadnione, że biegają tam w bieliźnie – dziewczęta przyniosły balię, białe prześcieradła, konwie z wodą i od razu było wiadomo, że to wieczorna toaleta przed szabasem. W Gdyni tego zabrakło, tam wbiegają rozebrane trochę bez sensu, zwłaszcza, że Cajtla nadal najspokojniej myje podłogę… Nie ma dużej różnicy wiekowej między starszymi i młodszymi dziewczętami, młodsze nie bawią się lalkami, wszystkie sprawiają wrażenie bardziej ze sobą zżytych niż siostry gdyńskie, z których każda zdaje się żyć własnym życiem. Podobały mi się wszystkie. Najbardziej Izabela Malik jako Chawa. Czyżby znów chodziło o barwę głosu? Podobali mi się również chłopcy – Motel, Fiedka, Perczyk. Najbardziej Motel. W miarę nieśmiały i zaaferowany, z dużym respektem wobec Tewjego, ale nie aż tak, żeby nie można było uwierzyć, że w gruncie rzeczy potrafi wziąć sprawy w swoje ręce. Nie aż taka nieszczęsna, irytująca ciapa. A jak zaśpiewał „Cud”… No cud. Krzysztof Knurek. Do zapamiętania.
Wśród starszych postaci żadna jakoś do końca mnie nie przekonała. Gołda była taką kłótliwą sekutnicą, że trudno zgadnąć, skąd jej się brała czułość dla córek. No, ale jak zaczynała śpiewać – wybaczałam jej natychmiast wszystko. Lejzor z kolei – oczywisty i jednoznaczny do bólu. Westerowy Lejzor budził we mnie jakieś emocje: trochę mnie złościł, choć trudno się dziwić, że nie rozumiał, że niekoniecznie musi być wymarzonym kandydatem na męża dla młodziutkiej dziewczyny (w końcu jego myślenie kształtowała tradycja), trochę mnie rozczulał tym, że jednak starał się mimo wszystko, żeby i ona go trochę polubiła, jakoś tak człowiek chciał, mimo kibicowania Cajtli i Motlowi, żeby i Lejzorowi było dobrze w życiu… No i w Gdyni Lejzor był jedną z głównych postaci. Istniał na scenie. Wyróżniał się. Wiadomo – rzeźnik, jedna z ważniejszych osób w okolicy. Tymczasem tutaj – Lejzor był po prostu stary, nijaki i z zupełnie innego świata niż Cajtla. Gdzie mu tam do niej. Jego oświadczyny można było skwitować co najwyżej wzruszeniem ramion i współczuciem dla Cajtli.
Kwestii Tewjego w ogóle nie poruszam. Celowo. Zgodnie z powiedzeniem mojego przyjaciela (znanego również na forum ), którego tu nie przytoczę, ponieważ jest lekko niecenzuralne, aczkolwiek celnie oddaje to, co chciałabym powiedzieć. Tutaj po prostu każde porównanie byłoby nie na miejscu. Panu Bernardowi Szycowi kłaniam się z szacunkiem nisko do ziemi.
No dobrze, żeby nie być gołosłowną – jedno, jedyne porównanie, ilustrujące moje odczucia. Andrzej Kowalczyk, wygłaszając monologi Tewjego skierowane do Boga, patrzył w publiczność. Bernard Szyc nie wygłaszał monologów. On miał swojego Boga, z którym rozmawiał, patrząc mu w oczy. I naprawdę nie ma sensu aktora grającego Tewjego porównywać z najprawdziwszym Tewjem z krwi i kości. Amen.
Na pewno o wielu jeszcze kwestiach zapomniałam. Ale z grubsza to chyba wszystko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Pon 19:09, 09 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Wielkie dzięki za relację. Sama mam wielką ochotę zobaczyć inne wersje Skrzypka, a na tę chorzowską w szczególności.
Może Satine dałaby się przekonać, żeby się ustosunkować do wrażeń powyżej? W końcu była, widziała, Rozrywki bywalczyni stała...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Pon 20:01, 09 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Oj Satko, Sateńko męża mi... yyy... tzn napisz recenzję ze Skrzypka, hm?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|