Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
philo
KMTM
Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 12:57, 10 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
No właśnie, Motel... W Chorzowie jest jakoś pełniej zarysowaną postacią. Widać jego rozterki i żal w karczmie, bardzo ładnie rozegrana jest scena targowania kapelusza ślubnego ze sprzedawcą, któremu na wątpliwości związane z tym, że kapelusz był robiony dla Lejzora, Motel odpowiada: "skoro mogę mieć jego narzeczoną, mogę mieć i kapelusz". Zakończeniem tej sceny jest radosne przymierzenie cylindra przez Motla, które w Gdyni bierze się znikąd i mam wrażenie, że nie bardzo wiadomo o co chodzi. Po ślubie Motel w każdej scenie, w której pojawia się bodaj na chwilę, zawsze okazuje swoje przywiązanie do Cajtli - trzyma ją za rękę, przytula (jak podczas śpiewania Anatewki) - możemy naocznie się przekonać, że prawdą jest to, co mówi Tewje o tym, jak bardzo są ze sobą szczęśliwi.
W chorzowskim przedstawieniu bardzo podobała mi się również scena, kiedy Tewje postanawia zatańczyć z Gołdą, by usprawiedliwić postępek swojej córki. Tu wielkie brawa dla Marty Kotowskiej za jej kunszt aktorski i wyczucie komizmu - ta scenka to mała perełka właśnie dzięki niej. Pięknie wzbraniała się początkowo przed zachowaniem dla niej i dla innych nie do pomyślenia, potem nie mając innego wyjścia uległa naciskom Tewjego, mijając córkę zdążyła jeszcze rzucić jej z pretensją "widzisz, coś narobiła?!", by na końcu z niechęcią poddać się pląsom i odkryć, że taki taniec to sama przyjemność. Chorzowska Gołda jest w ogóle bardzo ciekawie przedstawioną postacią. W moim odczuciu również bardzo prawdziwie psychologicznie oddającą postać żony i matki, w tradycyjnie patriarchalnej rodzinie zarządzającej wszystkim po swojemu, szanując jednak jednocześnie zdanie męża i starającej się nie zabierać mu przekonania, że to on jest głową domu. Czyż skądś tego nie znamy? Zwłaszcza z ciągle jeszcze najbardziej w Polsce tradycyjnych śląskich rodzin...
No i już zupełny drobiazg - rozbijanie weselnego kielicha, co do którego Kunc kiedyś miała wątpliwości, o ile dobrze pamiętam. W Chorzowie bardzo wyraźnie widać moment zawijania kielicha w chustę i nie ma najmniejszych wątpliwości co i w jakim celu podkłada się panu młodemu pod nogę. Niby nic, a jednak nadaje scenie zaślubin wyraźniejszą tradycyjną oprawę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
margo
KMTM
Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 13:22, 11 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Aaa ja uwielbiam Motla Knurka! Robi genialne miny, przefajnie sobie poprawia czapeczkę, cudownie się ekscytuje podczas rozmowy z Tewjem („leży jak ulał!”) i kiedy opowiada o maszynie do szycia Jest też nieporadny i ciapowaty, ale w granicach rozsądku, nie jest taki zupełnie do niczego jak np. żabkowy Motel , moim zdaniem wypada wręcz bardzo uroczo. W „Cudzie nad cudy” trochę mi brakowało takich pląsów i energii jak w Gdyni, no ale Gdynia generalnie jest o wiele żwawsza i było to widać w każdej scenie Zresztą i tak ze dwa razy sobie podskoczył, a Cajtl stała jak kołek, o. I faktycznie, ogromnie mi się podobało, że po ogłoszeniu zaręczyn Motel najpierw sprawiał wrażenie, jakby chciał się z kimś pobić, a potem upijał się z rozpaczy w kąciku w towarzystwie dolewającego mu w ramach wsparcia Perczyka, z którym po chwili wyszli. W ogóle lubię takie budowanie więzi między postaciami – widać było, że się chłopcy znają, lubią, kręcą przy tym samym domu i wzdychają do sióstr W Gdyni mi trochę brakowało czegoś takiego.
„Tradycja” zrobiła na mnie dużo lepsze wrażenie, niż ostatnim razem, prawdopodobnie ze względu na to, że było trochę więcej miejsca. Było widać, że to jest całkiem fajnie zaplanowana i przemyślana scena, a nie takie karne chodzenie w kółko.
Za to nie rozumiem zupełnie jak można zwalić taką fajną scenę, jak sen… Babcia Cajtl miała jak na mój gust trochę zbyt niski głos, nie piszczała tak fajnie, i generalnie scena była dość mało widowiskowa, ale uszłoby, gdyby nie Fruma-Sara. Tragedia. Grająca ją kobieta, której nazwiska nie znam, nawet przez moment nie próbowała zabrzmieć strasznie i upiornie, po prostu sobie weszła (a raczej została wniesiona, bo siedziała na ramionach jakiegoś pana) i zaśpiewała sobie kwestię ot tak, jakby w ogóle nie rozumiała tekstu, słodkim i niewinnym głosikiem bez cienia akcentu czy interpretacji. Jest to dla mnie naprawdę bolesne, albowiem scena snu jest moją ukochaną odkąd obejrzałam film w wieku lat kilku, tedy wolę się już nie znęcać nad tamtą panią, nie rozdrapywać ran i jak najrychlej zapomnieć o traumatycznym przeżyciu i krzywdzie, jaką mi swoją Frumą-Sarą uczyniła.
W Le Chaim Rosjanie fajnie tańczyli, aż się jednemu spodnie popruły „Za wasza…” śpiewał Sasza (och, patrzcie, jakie rymy uskuteczniam! ). Godzenie wyglądało trochę osobliwie, bo jeden Rosjanin wpadł na Lejzora, zrobili bitne miny, Tewje ich od siebie odsunął, a wtedy czym prędzej doskoczył Fiedka, wyciągnął dłoń i rozpoczęła się integracja pełną gębą – wszyscy zaczęli wspólnie tańcować, a niektórzy to się nawet ściskali, jakby przez te wszystkie lata gorąco pragnęli sobie wyznać, że zawsze chcieli mieć takiego przyjaciela, ale się wstydzili.
Tewje (Andrzej Kowalczyk) był straszną zrzędą Jego monologi do Boga były pełne wyrzutu, niezadowolenia i żądań, nie sprawiały wrażenia takich lekkich i przyjaznych jak u Bernarda Szyca (czy Topola ). Generalnie w jego kreacji brakowało mi takiego ojcowskiego ciepła. Wolę się zresztą nie rozpisywać – może gdybym nie widziała gdyńskiej wersji, to podobałby mi się bardziej, a tak to nie mogę się powstrzymać od porównań z (genialnym!) Szycem, które chyba nigdy nie wypadają na korzyść pana Kowalczyka.
Fiedka (Marek Chudziński) – wszystko fajnie, ale bardzo nie lubię, kiedy bohatera należącego do jakiejś grupy ubiera się wyraźnie odmiennie od reszty, żeby go wyróżnić, a tutaj zastosowano ów zabieg przyoblekając Fiedkę w kurtkę i czapeczkę. Równie dobrze mogliby za nim wodzić czerwonym reflektorem. W każdym razie jeżeli chodzi o grę to było w porządku - taki miły, nienachalny chłopak. Podobała mi się w jego wykonaniu zwłaszcza scena, w której przedstawia się Chawie, ponieważ nie bolały mnie zęby, jak mówił o swojej skromności – ja po prostu nie znoszę tego fragmentu, bo to jest tak stary i oklepany żart, że kiedy ktoś go jeszcze wykrzyczy, mam ochotę zatkać uszy No, generalnie ołkej.
No i tyle z rzeczy, które mi bardziej utkwiły w pamięci, może sobie coś jeszcze przypomnę. W ogóle pardonne moi, że teraz dopiero się wzięłam za pisanie, ale miałam dość dziki tydzień
|
|
Powrót do góry |
|
|
Satka
Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 13:18, 07 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] materiał o wczorajszym trzechsetnym Skrzypku w Chorzowie Mówią dyrektor, Jacenty Jędrusik (Lejzor), Róża Miczko (Cajtla), Andrzej Kowalczyk (Tewje), Edward Skarga (rabin) i fantastyczny nowy Motel: Wojtek Stolorz Całość ozdobiona fragmentami z wczorajszego przedstawienia
Ostatnio zmieniony przez Satka dnia Czw 13:18, 07 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
philo
KMTM
Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 13:59, 07 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Gratuluję zespołowi TR zacnego jubileuszu.
No i znowu przy jakiejś okazji trzeba się będzie wybrać na spektakl, żeby zobaczyć nowego Motla. Wojciech Stolorz wygląda sympatycznie i po tym krótkim fragmenciku już zdążyłam nabrać zaufania, że godnie zastąpi Krzysztofa Knurka, którego mimo wszystko bardzo będzie mi brakowało. Nie wypada jednak dyskutować z życiowymi decyzjami - trzymam więc kciuki i życzę powodzenia Krzysiowi na studiach reżyserskich. Wierzę też, że tęsknota za aktorstwem każe mu jeszcze nie raz stanąć na deskach sceny. Postaram się śledzić jego losy. Uważam, że jest na tyle ciekawą osobowością, że nie należy tracić go z oczu.
Satko, napisz proszę kilka słów o Motlu w nowym wydaniu. Pewnie trochę potrwa, zanim się wybiorę do Chorzowa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Śro 10:33, 27 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Recenzja Skrzypka wystawianego w Łodzi: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mateuo
KMTM
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 2853
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ustka/Słupsk
|
Wysłany: Wto 11:57, 22 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Głodnych musicali namawiam na wybranie się na słupskiego Skrzypka na Dachu. Będzie wystawiony w lipcu, a bodajże 10 lipca za darmo w plenerze w Ustce. Wybrałbym się na ten darmowy spektakl i to w moim mieście, ale wtedy jestem w Hiszpanii
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|