Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
polajda
KMTM
Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 1456
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Pią 15:28, 14 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
no to juz wiecie jaką miałam obsade i ja byłam z niej bardzo zadowolona
Ostatnio zmieniony przez polajda dnia Pią 15:36, 14 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Sob 12:09, 15 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
No dobrze, nadszedł więc czas, kiedy i ja mogę podzielić się swoimi wrażeniami Uprzedzam, że to był mój pierwszy wieczór w Baduszkowej po 5-miesięcznym poście, zatem mogę nie być obiektywna... (ale jak ja się rozpłakałam na sam widok teatru w trakcie drogi ulicą, to co się dziwić XD)
14.11.2008, moja obsada:
Tewje - wiadomo
Gołda - Grażyna Drejska
Cajtla - Ania Urbanowska
Hudel - Mariola Kurnicka
Chawa - Kasia Kurdej
Jenta - Anna Andrzejewska
Motel - Marcin Tafejko
Perczyk - Krzysiek Wojciechowski
Fiedka - Jurek Michalski
Lejzor - Wojciech Cygan
Fruma Sara - Dorota Kowalewska (logicznie ^^)
No i teraz mam problem - od czego zacząć? Może od wrażeń ogólnych. Bo, ogólnie rzecz biorąc, "Skrzypkiem" jestem zachwycona. Piękne przedstawienie zagrane w piękny sposób, dużo energii, a jednocześnie wzruszeń, a wizualnie sceny zbiorowe zwłaszcza to była ucztwa wzrokowa. I tu muszę nadmienić, że chyba niedługo postawię pomnik Piotrowi Kuchcie - gdyby nie jego oświetlenie, nie wiem, co byłoby z tym światem, ale na pewno spektakle w Baduszkowej duuużo by straciły. O kostiumach i scenografii jeszcze się rozpiszę w odpowiednim temacie, tu napiszę tylko, że o ile kostiumy pani Barbary Ptak są zachwycające, tak scenografia nie do końca do mnie przemówiła. Znaczy, koncept reżysera był z pewnością ciekawy i dobrze, że postawił bardziej na kameralność, umowność i minimalizm, bo to stawia historię o Tewje Mleczarzu w zupełnie nowym świetle, ale na tak ogromnej przestrzeni scenicznej, jaką dysponuje Muzyczny, wykonanie nie do końca się sprawdziło. Może to dlatego, że siedziałam na balkonie (panie bileterki skutecznie rozwiały nasze złudzenia o schodkach na parterze ), widziałam całość sceny doskonale i ta ogromna, pusta przestrzeń była po prostu zbyt wielka, żeby skutecznie przekonać nas, że oto jesteśmy w domku, a teraz, prawda, na dworcu kolejowym. Za to w scenach zbiorowych sprawdzała się idealnie, a już modlitwa Szabasowa, ślub czy popijawa w karczmie sprawiły, że nie mogłam usiedzieć na miejscu i wpatrywałam się w te cudowności na scenie to z zacieszem sięgającym uszu, to z oczami rozszerzonymi podziwem i wzruszeniem. Ogromną zasługę miała w tym choreografia, która była powalająca i z góry robiła niesamowite wrażenie! Ogromne brawa dla Bernarda Szyca za to, jak świetnie wykorzystał przestrzeń sceniczną i aktorów, balety były przepiękne. Po pierwszym akcie wyszłam oczarowana tym, co widziałam, pełna entuzjazmu i euforii, przy drugim jednak przyznaję, że moja uwaga w paru momentach odpłynęła. Do zgrzytów zaliczam tłumaczenie utworów, które moim zdaniem było dość średnie. Nie oddaje poetyki i urody czy lekkości oryginalnych tekstów, brzmi trochę na siłę i w niektórych momentach dość topornie.
Teraz słowo krótkie () o tym, co trzymało "Skrzypka" przede wszystkim w kupie, czyli o obsadzie.
Tewje - zgadzam się z powszechną opinią, że Bernard Szyc jest do tej roli stworzony. Miał wszystko, co sympatyczny Mleczarz mieć powinien: charyzmę, całe pokłady ciepła i miłości oraz tego specyficznego, prostego i mądrego humoru. Widać było przez całe przedstawienie, że mamy przed sobą naprawdę mądrego człowieka, który dużo wie o życiu w całej swojej prostocie, i ta prostota oraz "ludzkość", normalność przy całym tym uroku była piękna. Cudownie zgrywał się ze wszystkimi na scenie, do córek podchodził z tak ujmującym, ojcowskim ciepłem, że chwytało za serce i naprawdę można było uwierzyć, że on je wszystkie kocha. Słynne monologi Tewjego były odegrane znakomicie. Jestem naprawdę zachwycona. Brawa szczególnie za "Gdybym był bogaczem," interakcje z żoną i "Kwiatku mój" - byłam autentycznie wzruszona.
Gołda - wiedziałam, że na panią Grażynkę można liczyć! Dzielnie partnerowała fantastycznemu Szycowi i sama wykreowała postać nie mniej wiarygodną; ot, gospodyni, która żyje z dnia na dzień, radząc sobie najlepiej, jak umie, chcąc jak najlepiej dla swoich córek. To, co mnie szczególnie ujęło w kreacji Drejskiej, to przesądność - jak gorliwie odczyniała złe uroki, nie sposób się było nie uśmiechać. Stowrzyła uroczą, przekonującą mieszankę ciepła i surowości, czyli dokładnie tak, jak ta postać powinna wyglądać; jest miłość, ale to miłość bardzo szorstka, powściągliwa, surowa, objawiająca się raczej gestem niż słowem. Wzruszyła mnie bardzo w scenie "Czy mnie kochasz," kiedy pod koniec utworu ujęła twarz "małżonka" w obie ręce i powiedziała z taką niespodziewaną, słodką czułością "Mój Tewje..." - to było pięknie. A wokalnie - ach! Kocham ten głos, mogę słuchać godzinami. Przepięknie.
Cajtla - po Ani Urbanowskiej w tej roli spodziewałam się wiele. I znowu nie przeliczyłam się za bardzo; wyszło tak, jak wyjść powinno. Najstarsza z pięciu córek faktycznie przejawiała mądrość i pewne głębsze zrozumienie własnej sytuacji, miała w sobie siłę, którą umiejętnie pokrywała dobrocią serca. Widać było, że potrafi zawalczyć o własne szczęście, jeśli trzeba, ale też troszczy się o swoje młodsze siostry i jest dobrą, pracowitą córką. Jedyne, co mi zgrzytało, to wokal, ale Cajtla nie śpiewa zbyt wiele, zresztą Ania była wspaniała w swoich kwestiach "imitowania" Jenty
Hudel - tu, niestety, byłam nieco rozczarowana. Mariola była urocza, ale właściwie nie wyróżniała się niczym szczególnym spośród pozostałych córek i brak jej było pewnego "pazura," który pomógłby uwierzyć, że ona akurat rzeczywiście ma ten słynny ostry języczek i inteligencję; gdyby nie libretto, w ogóle bym tak tego nie odebrała. Aktorsko niestety nie przekonała mnie do końca, choć nie mówię, że było źle; po prostu mogło być o wiele lepiej. W jej kluczowej piosence miałam wrażenie, że nie pokazuje wszystkich swoich możliwości, zarówno aktorskich, jak i wokalnych, ale brzmiała ładnie i generalnie okej.
Chawa - Kasia Kurdej bardzo mi się podobała. Wyrazista, figlarna, inteligentna, stworzyła wiarygodną postać, którą od razu polubiłam. Przejmująca w końcowych scenach z Fiedką. Bardzo na tak.
No i brawa dla dwóch najmłodszych córek! Pociesznie, oglądanie ich to była sama przyjemność Naprawdę skłonna byłam uwierzyć, że mam przed sobą dziesięciolatki. Jednak małe zastrzeżenie do wszystkich córek - zabrakło mi pewnej więzi między nimi, tej siostrzanej miłości. Równie dobrze mogły być dobrymi koleżankami, tej bliskości nieco mi brakowało. No, ale może jak już się rozegrają, będzie lepiej.
Motel - ahahaha Tafej podbił moje serducho. Świetny! Ani przez chwilę nie brzmiał sztucznie, jego ruchy to sama przyjemność, a całościowo sam urok. Taka ciapa, której nie sposób nie kochać. Krawiec Motel to jedna z moich ulubionych postaci, a dzięki Tafejowi lubię go jeszcze bardziej - "oj!" w scenie, kiedy nakłada kapelusz weselny, robroiło mnie całkowicie, zresztą cudowny był także tuż przed Szabasem, co potwierdziły gromkie wybuchy śmiechu na widowni. Pięknie miotał się na weselu, a radość z jaką demonstrował swoją maszynę do szycia, była zaraźliwa. Zresztą wesołość wręcz tryskała z niego, kiedy śpiewał "Miracle of miracles" i ten zaciesz udzielił się również i mi. Supcio. Czekam na Żabkę
Perczyk - spodziewałam się, że Krzysiek Wojciechowski będzie mi się podobał, bo już z wyglądu przypomina typ Perczyka, ma w sobie pewną drapieżność i energię idealnie pasującą do postaci. Wykorzystał te warunki świetnie. Był bardzo naturalny, miotał się w sposób wielce ucieszny, a w scenie "zaręczyn" po prostu bomba. Lekcja, czego uczy nas Biblia, a potem tańcowanie było po prostu urocze Jedyne, czego mi zabrakło, to pewna siła przebicia, czym byłam lekko zaskoczona, bo przecież charyzmy Krzyśkowi odmówić nie można. Miałam wrażenie, że Wojciechowski przez większą część czasu, że tak powiem, krzyczy szeptem. Zabrakło mi siły w jego głosie, pewnego przekonania i ostrości przekonań, którą młody rewolucjonista powinien przecież emanować. W scenie wesela, kiedy krzyczy na rozjuszone towarzystwo, by się łaskawie zamknęło, ledwo słyszałam go przez tłum i właśnie tego autorytetu i siły przebicia nieco brakowało. Trochę mocniej, krzyknąć raz, a dobrze, pokazać, kto tu jest boss, powinno być okej Jeśli chodzi o wokal, nie mam się czego przyczepić, Krzysiek ma piękny, ciepły i jasny głos i swoją solówkę zaśpiewał ślicznie, a zwłaszcza w "To świt, to zmrok" pięknie brzmieli z Mariolą w harmonii. Czekam bardzo gorąco na Dziadka.
Fiedka - że Jerzy Michalski ma GŁOSISKO, to chyba nikogo przekonywać nie trzeba. Chyba już zdążyłam zapomnieć, jak cudownie brzmi na żywo, więc kiedy miał swoją solówkę w "L'Chaim", dosłownie się rozpływałam. Ciągnięcie tego wysokiego "Aaaaaaaaaa (...)" pobiło chyba pewien rekord, 20 sekund było na pewno Prawdziwy z Jerzego kozak, oj tak! Nie miał za bardzo jak się pokazać w roli Fiedki, ale kiedy opowiadał Chawie o sobie, nie można się było nie uśmiechać. Bardzo, bardzo na tak.
Lejzor - bardzo byłam zawiedziona, że nie mam Jacka Westera i może dlatego nie mogłam się zmusić, żeby spojrzeć na Cygana trzeźwym, obiektywnym okiem, bo ciągle zastanawiałam się, jak zagrałby to Wester. Ale, ogólnie rzecz biorąc, Wojciech Cygan zagrał swoją rolę przekonująco, a w niektórych momentach podobał mi się bardzo (rechot po dyskusji o "mlecznej krowie" wprawił całą publikę w niekontrolowany wybuch wesołości, brawo ) Było przyjemnie, w porządku. Ale bez większej rewelacji.
Jenta - Anna Andrzejewska po raz kolejny udowodniła, jak świetną jest aktorką. Podobała mi się bardzo, zabawna, naturalna, stanowcza i dokładnie taka, jaka powinna być. Każde jej pojawienie się na scenie wprawiało mnie w radochę. Świetnie.
Jeszcze parę słów uznania do ról bardziej epizodycznych: Dorota Kowalewska jako Fruma Sara podobała mi się bardziej, niż sądziłam. Wspaniały był Ostrowski jako karczmarz Mordka - niby niewielka rola, a ile z nim radości! Brawo dla Osta, naprawdę błyszczał, zwłaszcza, jak krzyczał "Ja śpiewam!" - no hej, nie kłócić się, bo on tu śpiewa, no! Super. Podobnie Zbyszek Sikora jako księgarz Abram, bardzo rzucał się w oczy i stworzył niezwykle sympatyczną postać, którą oglądałam z przyjemnością. Pawła Bernaciaka zachwalać nie trzeba, on jest genialny w rolach charakterystycznych, a jako syn Rabina kojarzył mi się nieco z Toniem Świetny sposób chodzenia No i sam Rabin! Cudowny był, taka niewielka rólka, a błyszczał jak jedna z najjaśniejszych gwiazd tego wieczoru. Uhahałam się, co niemiara. "Ja (pauza) mówię...!" I jeszcze wielkie brawa dla Seby Wisłockiego, bo ilekroć pojawiał się na scenie, zacieszny był niesamowicie, a już zwłaszcza jego miny w karczmie doprowadzały mnie do stanu okołogłupawkowego. Zataczanie się i podpieranie o ścianę, jakby za chwilę miał zwymiotować - Niedobry, zły, wredny Sasza. Podobał mi się ogromnie. Poza tym cały zespół - zarówno żydowska społeczność, jak i Rosjanie - podobali mi się niezmiernie, aż nie mogłam się zdecydować, gdzie patrzeć - czy na Dziadka biegającego z klatką z kurczakami tudzież gibającego się z wyrazem twarzy i gestami iście Zegarowymi, czy na Żabkę dygającego ze swoimi kapeluszami, czy na panie wykłócające się o coś na targu... No i panowie Żydzi tańcujący czy to na weselu, czy w karczmie, rząąąądząąąąą. A tancerze - cud, miód, orzeczki i butelka piwa, niesamowici. Wielkie brawa za taniec z butelkami, miałam oddech wstrzymany cały czas. Ach, jak ja kocham zespół Baduszkowej! No i chór... Ja nie wiem, co im tam robią na próbach, ale w "Skrzypku" brzmieli tak, że niejednokrotnie musiałam zbierać ślinę ze schodka. Ta moc, to zgranie, to niesamowicie piękne brzmienie....! "Anatevka" szczególnie wryła mi się w pamięć jako jedno z najpiękniejszych wykonań tego utworu, jakie do tej pory słyszałam. Byłam zahipnotyzowana. Podobnie przy "To świt, to zmrok", przepięknie, miałam łzy w oczach, a już męski chór pokonał mnie i podbił doszczętnie - kocham, kocham, kocham! *________* Co oni robią, że tak cudownie brzmią?! To powinno być nielegalne.
Jak już napisałam, ogólnie jestem "Skrzypkiem" zachwycona. Takie sceny, jak modlitwa Szabasowa, wejście Frumy Sary i cały sen, karczma, ślub, tańce, Tradycja czy bardziej kameralne, ale piękne sceny z drugiego aktu, podbiły moje kruche serce od razu. Przy wiadomej końcówce siedziałam jak zamrożona, wstrzymany oddech, dreszcze i ciarki na całym ciele, nieme przerażenie - byłam pod ogromnym wrażeniem. Dużo poetyki, wysmakowanych obrazów, a pomysł z obrazami w tle sprawdził się znakomicie. Może nie byłam tak zachwycona i pełna euforii, jak po "Franku," ani pozytywnie naładowana, jak po "Foocie," ale wiadomo, to zupełnie inna kategoria spektaklu i ogółem rzecz biorąc, podobało mi się niezmiernie. Chcę na "Skrzypka" jeszcze raz, zdeycydowanie!
Na koniec napiszę tylko, że jestem oburzona, że na tabliczce z obsadą nie ma wymienionego artysty, który akurat danego wieczoru robi za tytułowego Skrzypka - bo którykolwiek to był, był NIESAMOWITY. Postuluję o wprowadzenie tytułowej, jakby nie było, postaci do tabelki z obsadą! Chcę wiedzieć, kogo mam podziwiać i gorąco oklaskiwać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Sob 14:00, 15 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Moja recenzja nie będzie taka ładna jak recenzja Draco, bo nie mam takiego talentu do pisania jak ona. Także będzie krótko i zwięźle. I bez ładu
Jadąc na Skrzypka spodziewałam się, że wbije mnie w... schodek.. Właściwie chyba podświadomie chciałam, żeby Skrzypek zrobił ze mną to, co robi Franek. Tutaj trochę się przeliczyłam. Tzn.. Nie powiem, że mi się nie podobało, bo podobało mi się ogrooomnie, tylko po prostu zapomniałam o tym, że nie wszystko jest takie jak Franek i o.
Ogólnie spektakl, bardzo mi się podobał. Były momenty, gdzie śmiałam się w głos, razem z całą publicznością, i takie, gdzie musiałam porządnie działać, żeby nie rozpłynął mi się makijaż. Sceny zbiorowe rewelacyjne! I tutaj ogromne brawa dla Bernarda Szyca! Choreografia jest po prostu REWELACYJNA! Dosłownie brak mi słów. Kostiumy przepiękne, za to scenografia.. Nie podobała mi się. Może na mniejszej scenie by się sprawdziła. I tak jak pisala w Draco, o ile w scenach zbiorowych się sprawdzała, tak tam, gdzie były na scenie dwie-trzy osoby, było trochę pusto.
Jako, że coś mi dzisiaj ta recenzja nie idzie, powiem może co mi się podobało najbardziej.
Tewje - kochany, ciepły, niby stanowczy, ale jednak zdominowany przez żonę Czyli taki jaki powinien być. Bardzo podobał mi się pod koniec sceny snu, kiedy "ustępował" żonie i posłusznie zgadzał się na jej warunki odnośnie przyszłego męża Cajtli. Wielkie brawa dla pana Szyca.
Gołda - właściwie nie mam się do czego przyczepić. Pani Drejska była świetna. Stanowcza i surowa, ale gdzieś tam w środku jednak bardzo ciepła. Ogromnie podobała mi się w "Czy mnie kochasz?". Przepięknie zaśpiewała w "To świt, to zmrok".
Córki - właściwie wszystkie mi się podobały. Mariola wprawdzie chyba rzeczywiście była troszkę w cieniu, ale była w porządku. Kasia Kurdej ślicznie śpiewała w "Swatko, swateczko", Ania świetnie udawała Jentę. Dwie najmłodsze rewelacyjne! Cudownie się bawiły i wyrywały sobie lalkę (której strasznie im zazdroszczę! Prześliczna jest!)
Motel - szczerze mówiąc chciałam mieć Żabkę, jednak szybko przestałam o tym myśleć. Właściwie już przy pierwszym pojawieniu się Marcina. Cudownie niezdarny i pocieszny. Wspomniane już "Oj" mnie rozbroiło. Mimo, że za barwą jego głosu nie przepadam, to w ogóle mi to nie przeszkadzało i nie zwracałam na to uwagi. Zaskoczył mnie baaardzo na plus.
Perczyk - Hmm... tutaj mam trochę mieszane uczucia. Przeszkadzało mi to "krzyczenie szeptem" i tak, jak Draco powiedziała, mi też brakowało tej siły przebicia, jakiegoś krzyku. No ale ogólnie w porządku. Ładnie śpiewał.
Fiedka - ooj.. Michalskiego mogłabym słuchać bez końca. Szkoda tylko, że tak mało śpiewał. Aktorsko bardzo fajnie.
A tak poza tym, Rafał Ostrowski jako Mordka. Niewielka rola, ale zagrana świetnie.
Dorota Kowalewska jako Fruma Sara. Szczerze mówiąc myślałam, że dużo mniej mi się spodoba. Paweł Bernaciak genialny! No i Rabin. REWELACJA! Jak dla mnie jedna z najlepiej zagranych postaci. Naprawdę.. jestem zachwycona.
Wielkie uznanie należy się tancerzom! Byli genialni! Zarówno w karczmie, na weselu.. No wszędzie.
Bardzo fajnie jest oglądać tak wspaniały zespół w ukochanym teatrze. Nie było sceny, która byłaby nudna, czy w której nie byłoby na kogo patrzeć. Zazwyczaj problem jest zupełnie odwrotny: nie wiadomo czy patrzeć na solistów, czy na zespół.
SPOILER Zakończenie sprawiło, że miałam ciarki. Samo wyjście Skrzypka w pasiaku robiło ogromne wrażenie, nie mówiąc już o krzykach i odgłosach pociągu. Zupełnie nie wiedziałam, jak się zachować. Chyba pierwszy raz ludzie klaskali a ja nie. Wydawało mi się dziwne klaskać, z uśmiechem na twarzy, po czymś takim. Dziwnie się czułam.. No ale ogólnie, myślę że to bardzo ciekawy pomysł i uważam, że udanyKONIEC
Muszę jeszcze napisać o scenie Szabasu. Chyba najpiękniejsza scena w całym spektaklu. Ten klimat i przepięknie zaśpiewana "Modlitwa Szbasowa". Cudo!
Podsumowując.. Spektakl podobał mi się bardzo, aczkolwiek myślę, że podobałby mi się bardziej, gdybym siedziała trochę bliżej. Już nie mówię o I czy II rzędzie, ale przynajmniej gdzieś na amfiteatrze.
Ostatnio zmieniony przez Kuncyfuna dnia Sob 14:01, 15 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Sob 15:23, 15 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się, że modlitwa Szabasowa to zdecydowanie klejnot tego spektaklu. Niby nic - wielka grupa artystów ze świecami - ale jakie to jest PIĘKNE! Tego żadne słowa nie oddadzą, to po prostu trzeba zobaczyć.
I... wiedziałam, że o czymś zapomnę Orkiestra! Dariusz Różankiewicz prowadził ich wspaniale, jak zwykle zresztą, a sama oprawa muzyczna była piękna. Może trochę pusto mi było w procesji weselnej, bo przyzwyczaiłam się do aranżacji z filmu, ale ogólnie orkiestra grała wspaniale i nowe aranżacje cieszyły moje uszy. Nawet bardzo. Choćby dla orkiestry warto się wybrać!
Muszę jeszcze pochwalić koncept sceny w karczmie, kiedy to roztańczony Sasza uderza w Tewjego. Moim zdaniem rozwiązanie tej sceny było znakomite! Ta wrogość na początku, podjudzana przez ironiczne zaczepki Saszy, nagłe ruszenie na siebie nawzajem dwóch grup z pięściami i sprawna interwencja Mordki, żeby jakoś to obrócić na korzyść i zapobiec bójce (no bo przecież szkła by ucierpiały i kto by to potem sprzątał, no kto?!) - zabójcze Takiego podejścia jeszcze nie widziałam, uważam je za szalenie oryginalne (bo zazwyczaj to sam Sasza zaprasza Tewjego do tańca, co ten chętnie akceptuje) i to jest zdecydowanie ten element, który należy do moich ulubionych scen - no bo jak tu się nie cieszyć, widząc takie miny nieco już podpitych, zacietrzewionych panów? Bomba. Pozostaję, jak widać, pod ogromnym wrażeniem sceny "L'Chaim". Jachcęjeszcze.
I Lejzor bardzo obficie lał wódkę po scenie, aż się poużalałam w myślach nad kimkolwiek, kto potem będzie to musiał wycierać ze sceny
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Sob 15:34, 15 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Na wylewanie wódki też zwróciłam uwagę. A z tego co zauwazyłam wcześniej (przy myciu podłogi przez jedną z córek) scena wysycha bardzo szybko, więc nie martwiłam się o tego, kto to będzie wycierał I wychwyciłam dwa "potknięcia słowne". Jakoś na początku Motel powiedział "Cajtlia" i Ania Urbanowska "Mleka...Mleczarza"
Ja też apeluję o podawanie Skrzypka w obsadzie!!!
Oo właśnie.. Nie napisałam nic na jego temat. Jak dla mnie był rewelacyjny! Taki tajemniczy. I jak cudownie grał.. ajjj
|
|
Powrót do góry |
|
|
Findurka
KMTM
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 0:50, 16 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Byłam, wróciłam i jestem zachwycona ^^ Piękne i niesamowite widowisko, takie cieplutkie i klimatyczne, a jednak cudownie żywiołowe.
Tewje: przebiegła bestia, nie ma co ^^ tak biedną żoną manipulować... Pan Szyc cudowny, pokochałam jego głos (wręcz głosisko), taki cieplutki ale pełen mocy, no Tewje idealny. Fajne rzeczy robił z głosem podczas "Gdybym był bogaty"i w sumie nie było sceny, w której by mi się nie podobał. I się zataczał pijaniutki przy schodkach tak, aż sie wystraszyłam że zaraz spadnie... prosto na mnie ^^ Pani obok niemalże zawału dostała.
Gołda: Dorota Kowalewska. Nie wiem dlaczego, ale nie przekonuje mnie jej głos, wszystko ładnie zaśpiewane, ale nie wywołało we mnie większych emocji. Za to aktorsko cudnie, jej reakcja na ucieczkę Chawy roztkliwiła mnie zupełnie, zrobiła z tej postaci żywą kobietę: trochę oschłą, ale kochającą i we wszystkim bardzo autentyczną.
Cajtl - Ewa Gregor. Spodobała mi się od pierwszego wyśpiewanego wersu ^^ Jakim jest cudnym przeciwieństwem Motla, i cudownie się nawzajem uzupełniają. Ewa poradziła sobie świetnie.
Hudel: Mariola Kurnicka. Nie wiedziałam czego się spodziewać, a dostałam więcej, niżbym mogła chcieć. Ślicznie, chociaż nadzwyczaj ciętego języka rzeczywiście nie miała. Za to scena na dworcu rozdarła mi serducho. Ach, i piękny ten warkocz ^^
Chawa: Magda Smuk. Gdzieś tam niknie, nie wyróżnia się specjalnie poza czuprynką. Nie umiałam się zbytnio wczuć w jej postać. Jak dla mnie bardzo ładne tło, ale niestety tylko tyle.
Motel: A ja miałam Żabkę i jak tylko sobie przypomnę, to od nowa się zacieszam Ciapa to najlepsze określenie ^^ A jaką zrobił zdziwiono-rozczarowaną minę, gdy Tewje tylko rzucił okiem na maszynę i sobie poszedł, "sam cymes" I Jekyllowo wygląda w tym cylindrze na weselu, tak mi się skojarzyło.
Perczyk: cichutki taki jakiś. Nie chce mi się na razie o nim pisać.
Fiedka: Jerzy Michalski. Przez całe "Aaaaaa..." siedziałam wbita w fotel, on jest niesamowity! Całkiem mily z niego Fiedka. I scena z książką mnie rozbroiła.
Rozmowa z tym panem na tyłach: rozpływam się nad tym, ze przedstawienie cudowne, jak mi się szalenie podobało to długaśne "Aaaaa.."Fiedki, a on mi na to lekko zdziwionym tonem, że to było wysokie "G". "Ale śpiewał pan "Aaaa...." na to Michalski, pełnym zrozumienia głosem "Aaaaa..."
skończę jutro, teraz idę spać.
EDIT:
Lejzor Wolf: Pocieszne stworzonko, szczególnie jak mówił o miłości do Cajtli i wynagrodzeniu dla Mordki. I podobał mi się strasznie na weselu, ta urażona duma...achhh!
Mordka (Fogiel) jak zaczął się jego napad śmiechu z powodu mlecznej krowy, to miałam niezmierną ochotę śmiać się tam na głos razem z nim.
Rabin: dominował każdą scenę w jakiej się pojawił Niesamowicie sympatyczna postać, uwielbiam jego wyraz twarzy jak mu syn opowiadał wieści o aresztowaniu i Kijowie.
Wogóle, polubiłam chyba wszystkie postacie z musicalu ^^ Nawet wrednego Saszę (Wisełka był obłędny!) i chyba nic mi szczególnie nie przeszkadzało.
I Skrzypek cudowny. Kojarzył mi się z pasikonikiem ^^
Ostatnio zmieniony przez Findurka dnia Nie 12:21, 16 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mateuo
KMTM
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 2853
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ustka/Słupsk
|
Wysłany: Nie 16:54, 16 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
No to teraz czas na mnie... Spektakl absolutnie mnie zachwycił. Było naprawdę cudownie!
15.11.08r.
role wymienne:
Gołda - Dorota Kowalewska
Cajtl - Ewa Gregor
Hudel - Mariola Kurnicka
Chawa - Magdalena Smuk
Motel - Krzysztof Żabka
Sznajdla - Agnieszka Kaczor
Jenta - Anna Andrzejewska
Lejzor - Wojciech Cygan
Mordka - Tomasz Fogiel
Babcia Cajtla - Ewa Gierlińska
Fruma Sara - Grażyna Drejska
Josek - Marcin Tafejko
Fiedka - Jerzy Michalski
To prawda, że spektakl bawi i wzrusza... Były momenty kiedy śmiałem się bardzo, bardzo (pocieszny Mendel w wykonaniu Pawła Bernaciaka ). Ale najbardziej obficie śmiałem się kiedy Mordka się cieszył. Z całej widowni było słychać śmiechy. Świetna scena A w scenie wesela ja i moi znajomi nie wytrzymywaliśmy... Zaczęliśmy tupać nogami, machać łapkami, a starsza pani obok mnie zaczęła się gibać na boki... Aż chciało się wskoczyć na scenę i tańcować razem z aktorami! Podobnie w scenie karczmy. A na koniec, czy wtedy, gdy Hudel żegnała się z Tevim robiło się naprawdę smutno. A Tradycja kojarzy mi się Belle w PiB. Podobny tłok, ruch sceniczny... A właśnie... co do ruchu scenicznego i choreografii podobało mi się wszystko bardzo, bardzo. I wczoraj podobali mi się WSZYSCY wokalnie!
Tevie - Bernard Szyc: Potwierdzam, że jest w tej roli idealny. Był sympatycznym, smiesznym mądrym Tevim... Świetnie naśladował wiejskie zwierzęta no i jak ktoś wcześniej wsponiał bawił się głosem np w Gdybym był bogaczem
Gołda - Dorota Kowalewska: No całkiem, całkiem. Ładnie wokalnie i dobrze aktorsko, ale jakoś się nie wyróżniała
Cajtl - Ewa Gregor: Świetnie naśladowała Jentę Ładnie śpiewała, no i była bardzo dobra aktorsko
Hudel - Mariola Kurnicka: Bardzo mi się podobała! Ślicznie zaśpiewała i dobrze grała. Naprawdę świetna
Chawa - Magda Smuk - Podobała mi się, ale jakoś bardzo się nie wyróżniała
Młodsze córki - Marta Smuk i Agata Gałach - Bardzo mi sie podobały... jedna ze skakanką druga z lalką. Szkoda, że ich rólki sa takie małe, bo nie mogły się jakoś wykazać...
Jenta - Anna Andrzejewska: wokalnie nie miała jakiegoś pola do popisu, ale aktorsko była świetna. Od razu znielubiłem jej Jentę.
Motel - Krzysztof Żabka: Bardzo fajny i aktorsko i wokalnie... momentami słyszałem chyba tę jego chrypkę i wcale nie jest taka zła. I tak się cieszył z tej maszyny do szycia...
Perczyk - Krzysztof Wojciechowski: Tutaj mam nieco mieszane uczucia, bo spodziewałem się lepszego wokalu, ale nie było źle, było dobrze. aktorsko też, tylko nie podoba mi się maniera 'mówicz', 'robicz' itp... zamiast ć coś w stylu cz
Z tych nieco mniejszych ról bardzo podobała mi się Fruma Sara Grażyny Drejskiej... mimo że tak szybko śpiewała/mówiła to było ją słychać doskonale... A Babcia Cajtla Ewy Gierlińskiej... ona to ma głos. Wbił mnie w fotel - podobnie Jerzy Michalski swoim 'aaaaaaaaaaaa', ale dalej coś nie podobało mi się w jego głosie... Mendel Pawła Bernaciaka, RabinJana Wodzyńskiego i Mordka Tomasza Fogla na plus, a Lejzor Wojciecha Cygana... sam nie wiem. Irytował mnie lekko, ale nie wiem czy to wina jego, czy po prostu roli. Podobały mi się też kreacje Tomka Czarneckiego jako policjanta i Sebastiana Wisłockiego - Saszy.
Spektakl moim zdaniem bardzo udany. I zawitam jeszcze na Skrzypku na pewno. Co najmniej raz - mam nadzieję, że uda się więcej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Findurka
KMTM
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:58, 16 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Mateuo, nie sądziłam że tak podobnie to odbierzemy ^^ Ha, i na pewno pójde znowu, chociażby ze względu na Szyca (i sympatyczne "przyjdźcie jeszcze", któremu nie sposób było odmówić) no i z nadzieją na Dziadowego Perczyka. I Westerowego Lejzora, i Drejską w roli Gołdy.
Fiedki innego nie chcę i koniec ^^ Po Michalskim Kaliszuk zagrożony jest niedocenieniem z mojej strony.
|
|
Powrót do góry |
|
|
polajda
KMTM
Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 1456
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Nie 20:31, 16 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
ja tez bardzo chce isc drugi raz i chyba pojde z klasą Michalski w roli Fiedki był fantastyczny jednak chcialabym zobaczyc Kaliszuka tez ;d
|
|
Powrót do góry |
|
|
juger
Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Nie 20:48, 16 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
p. Szyc - cudowny. Od początku do końca stworzył przepiękną role.
p.Kowalewska - Pierwszy raz ktoś mnie doprowadził do płaczu.. Ahhhhhh...
p.Michalski - glos przepiekny i widac, ze z roli na role coraz lepszy aktorsko.
p. Meller - cudoooooooowna
p. Wester - niesamowicie stworzył role gratuluje ! ! !
p. Andrzejewska - no jako JEnta niesamowita !
Generalnie jestem pod duzym wrazeniem!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|