Teatr Muzyczny ROMA w Warszawie

Findurka · Wysłany: Sob 0:23, 20 Mar 2010 Temat postu:

O rozwiązaniu problemu z brakiem obrotówki pisali o, tu: [link widoczny dla zalogowanych]

Abnaki · Wysłany: Sob 0:31, 20 Mar 2010 Temat postu:

może to jakies rozwiązanie, dlatego poczekamy zobaczymy ocenimy ... aby sie udało w ko ńcu juz mamy 21 wiek , choć stara poczciwa obrotówka robi wrażenie zwłaszcza od spodu ... polecam jak bedziecie mieli mozliwośc zobaczyć jak ta machina pracuje....

Abnaki

wczoraj widziałem "Zabawki Pana Boga" jak wam się podobał? niezwykle wymowne przedstawienie szczególnie po katyńskiej katastrofie --rozważania Agnieszki Osieckiej i Marka Hłaski o wzajemnej miłości, nadziejach, marzeniach, przyszłości. Spektakl utrzymany w ciepłym nastroju fajna gra Joanny Trzepiecińskiej ( nawet ma głos dziewczyna), świetna muzyka... i ten wymownie leżący model samolotu pasażerskiego na blacie barku zostawiam własnej ocenie ... jakby powiedział mój brat podobało mi się Smile

Kuncyfuna

Roma uruchomiła [link widoczny dla zalogowanych] internetowy. Fajny to pomysł, jakby nie było.

Kamilka__ · Wysłany: Sob 16:15, 19 Mar 2011 Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

4-plytowe wydanie "the best musicals ever", w tym jeden krążek poświęcony twórczości najznamienitszego i najstarszego w Polsce, 12-letniego teatru muzycznego.

...

mefisto · Wysłany: Nie 9:34, 20 Mar 2011 Temat postu:

Kamilka__ · Wysłany: Nie 10:10, 20 Mar 2011 Temat postu:

Draco Maleficium · Wysłany: Pon 20:47, 21 Mar 2011 Temat postu:

Czy tylko ja zauważyłam ten rażący błąd w spisie musicali zamieszczonych w antologii w pierwszej poświęconej temu notce: "Spamalot - Monty Python's LIFE OF BRIAN"?

... Wstyd. Wstyd pokroju "Fantoma w operze."

Draco Maleficium

Wieść gminna niesie, że następnym wielkim hitem Romy po "Nędznikach" będzie... "Deszczowa piosenka." No i dobrze, na to na pewno nie będzie mnie ciągnąć i dużo zaoszczędzę. Nie, żebym miała coś przeciwko temu klasykowi, który przyjemny jest i w ogóle, ale to raczej jednak nie mój styl.

Przynajmniej krwi psuć sobie nie będę, jak to zniszczyli mój kolejny ulubiony tytuł.

Luc

W Romie ostatnimi czasy wyszła(długo jej to zeszło, pewnie pielgrzymowała) książka autorstwa Janusza Krucińskiego(zdjęcia) i Sergiusza Pinkwarta(tekst).
Wizualnie bardzo mi się podoba, nie powiem, oglądałam ją z wielką przyjemnością, podśmiewując się pod nosem, z niektórych trafnych i żartobliwych ujęć.
Tekst dla mnie jest mocno poniżej poziomy szkolnej trójki. Janusz popełnił esej, który miał być o czymś a wyszło lanie wody, a i teksty wywiadowe Sergiusza są mało interesujące. Oczywiście LM są traktowane jako cudowność do xxxx potęgi i ogólnie wszyscy byli natchnieni duchem rewolucji etc. Jest dział żartobliwy, okraszony fotkami z prób. I tak jest Jasio Bzdawka z koszem na głowie, śpiący Łukasz Dziedzic a obok flaszyna po procentach. To jest fajne, bo widz(ja) zagląda w kulisy i wie, że oprócz patosu, który niejako wymusza ten tytuł jest jeszcze coś poza.
Zamieszam kilka fotek, jakość może nie jest najlepsza, ale skanera brak a mój coolpix ma fochy Very Happy